Mało prawdopodobne jest, by tę obecną sytuację PO dobrze wykorzystała w rozgrywce z PiS. Z jednego powodu. Nie jest znany żaden nowy program PO z ofertą dla społeczeństwa, alternatywną wobec programu obozu rządzącego
— mówi prof. Waldemar Paruch, politolog, członek Rady Programowej PiS, w rozmowie z portalem w Polityce.pl.
wPolityce.pl: W najnowszym sondażu IBRIS Platforma Obywatelska po raz pierwszy w tej kadencji zbliżyła się do notowań PiS-u. Jeśli wierzyć słupkom ma w tej chwili 27 proc poparcia, podczas, gdy partia rządząca 29. Czy to powinien być dzwonek alarmowy dla rządzących? Czy też jest to jednorazowy „wyskok” związany z nieudaną szarżą w Brukseli? Początek trendu, czy incydent?
Prof. Waldemar Paruch: To jest bardziej skomplikowane, ponieważ nie możemy do końca wykluczyć, że sondażownia i gazeta chcą kreować pewną rzeczywistość. W Polsce w przeszłości sondażownie bardzo często były używane, by kreować pewne stany, które w świadomości społecznej nigdy nie istniały. Nie mamy pewności, ponieważ ten sondaż zaskakująco odbiega od innych badań, przeprowadzonych w tym samym czasie. Tłumaczenie jego wyniku poprzez błędy dotyczące ustawy o wycince drzew, czy ustawy warszawskiej - jest trudne do przyjęcia, bo przecież sprawa tych ustaw ciągnie się od dobrych kilku tygodni. Może to być sygnał alarmowy dla partii rządzącej pod warunkiem, że w innych sondażach, nie realizowanych na zlecenie gazet - np CBOS wynik się powtórzy. Ale jak do tej pory żadne z jego badań nie wykazywało spłaszczenia słupków pomiędzy PiS i PO. Jeśli taki trend się pojawi - wtedy faktycznie to może być dzwonek alarmowy. Ale z tym sondażem jest jeszcze inny problem. Jeżeli PiS straciło 5 proc., to nie wiemy, gdzie one się pojawiły, dokąd odpłynęły.
To chyba nie są przepływy bezpośrednie - między elektoratami PiS i PO - będącymi na dwóch biegunach politycznego sporu…
Otóż to. Bo pojawia się pytanie: PO zyskała 9 proc. poparcia, to skąd je wzięła?
Z Nowoczesnej?
Poparcie Nowoczesnej od dłuższego czasu, od słynnej wyprawy portugalskiej i tego nieudanego okupowania sejmu sytuuje się wokół 9 proc. Oczywiście przepływy elektoratów między PO i Nowoczesną są - elektorat Nowoczesnej topnieje, ale nic nie wskazuje na to, żeby były przepływy pomiędzy wyborcami PO i PiS.
To może mobilizują się tzw. wyborcy „niezdecydowani”? Może to jest taki moment, który ich elektryzuje?
Myślę, że nie. Zresztą w tym sondażu nie ma informacji, jaki jest odsetek tych, którzy nie wiedzą na kogo zagłosować. W dodatku trzeba pamiętać, że w sondażach obowiązuje ta formuła, „na kogo by Pan / Pani zagłosował gdyby wybory odbyły się dzisiaj”. A ankietowani wiedzą, że żadnych wyborów dzisiaj nie ma, a najbliższe będą dopiero za kilkadziesiąt miesięcy, więc jest to też forma „karania” rządzących za błędy popełnione w danym momencie. Ale oczywiście trzeba brać pod uwagę, że bardzo skomplikowana taktyka zastosowana przez PiS w Brukseli, w trakcie wyborów na szefa Rady Europejskiej - trudna do wyjaśnienia wyborcom - może przynosić te skutki.
Tę ostateczną strategię - przyjęto w ostatniej chwili i na te tłumaczenia było bardzo mało czasu…
Była ogromna kompresja zdarzeń. I opozycja mogła łatwo wykorzystać wynik 27:1. Tym wynikiem posłużono się w sposób - dla opozycji - dobry. Zostało to też przez różne media wspierające opozycję dość dobrze pokazane. Natomiast trudno jest wytłumaczyć wyborcom, że to trzeba czytać w innym sensie… Wyborców mało interesują cele strategiczne w polityce zagranicznej. Wyborcy, nie tylko Polacy, w ogóle nie przywiązują zbyt wielkiej wagi do polityki zagranicznej i ona raczej nie kreuje poparcia w danym momencie, bo nie ma wpływu na ich życie codzienne.
Tu sytuacja była o tyle szczególna, że ten spór był bardzo spersonalizowany, a więc łatwiejszy do zrozumienia przez przeciętnego Polaka.
To prawda. W dodatku Donald Tusk jest osobą w Polsce bardzo dobrze rozpoznawalną, a Jacek Saryusz-Wolski - słabo. W Polsce w ogóle rozpoznawalność parlamentarzystów europejskich jest niewielka. Ale powtarzam, jeśli by takie wyniki powtórzyły się w jakichkolwiek innych sondażach - to rządzący rzeczywiście mają problem.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mało prawdopodobne jest, by tę obecną sytuację PO dobrze wykorzystała w rozgrywce z PiS. Z jednego powodu. Nie jest znany żaden nowy program PO z ofertą dla społeczeństwa, alternatywną wobec programu obozu rządzącego
— mówi prof. Waldemar Paruch, politolog, członek Rady Programowej PiS, w rozmowie z portalem w Polityce.pl.
wPolityce.pl: W najnowszym sondażu IBRIS Platforma Obywatelska po raz pierwszy w tej kadencji zbliżyła się do notowań PiS-u. Jeśli wierzyć słupkom ma w tej chwili 27 proc poparcia, podczas, gdy partia rządząca 29. Czy to powinien być dzwonek alarmowy dla rządzących? Czy też jest to jednorazowy „wyskok” związany z nieudaną szarżą w Brukseli? Początek trendu, czy incydent?
Prof. Waldemar Paruch: To jest bardziej skomplikowane, ponieważ nie możemy do końca wykluczyć, że sondażownia i gazeta chcą kreować pewną rzeczywistość. W Polsce w przeszłości sondażownie bardzo często były używane, by kreować pewne stany, które w świadomości społecznej nigdy nie istniały. Nie mamy pewności, ponieważ ten sondaż zaskakująco odbiega od innych badań, przeprowadzonych w tym samym czasie. Tłumaczenie jego wyniku poprzez błędy dotyczące ustawy o wycince drzew, czy ustawy warszawskiej - jest trudne do przyjęcia, bo przecież sprawa tych ustaw ciągnie się od dobrych kilku tygodni. Może to być sygnał alarmowy dla partii rządzącej pod warunkiem, że w innych sondażach, nie realizowanych na zlecenie gazet - np CBOS wynik się powtórzy. Ale jak do tej pory żadne z jego badań nie wykazywało spłaszczenia słupków pomiędzy PiS i PO. Jeśli taki trend się pojawi - wtedy faktycznie to może być dzwonek alarmowy. Ale z tym sondażem jest jeszcze inny problem. Jeżeli PiS straciło 5 proc., to nie wiemy, gdzie one się pojawiły, dokąd odpłynęły.
To chyba nie są przepływy bezpośrednie - między elektoratami PiS i PO - będącymi na dwóch biegunach politycznego sporu…
Otóż to. Bo pojawia się pytanie: PO zyskała 9 proc. poparcia, to skąd je wzięła?
Z Nowoczesnej?
Poparcie Nowoczesnej od dłuższego czasu, od słynnej wyprawy portugalskiej i tego nieudanego okupowania sejmu sytuuje się wokół 9 proc. Oczywiście przepływy elektoratów między PO i Nowoczesną są - elektorat Nowoczesnej topnieje, ale nic nie wskazuje na to, żeby były przepływy pomiędzy wyborcami PO i PiS.
To może mobilizują się tzw. wyborcy „niezdecydowani”? Może to jest taki moment, który ich elektryzuje?
Myślę, że nie. Zresztą w tym sondażu nie ma informacji, jaki jest odsetek tych, którzy nie wiedzą na kogo zagłosować. W dodatku trzeba pamiętać, że w sondażach obowiązuje ta formuła, „na kogo by Pan / Pani zagłosował gdyby wybory odbyły się dzisiaj”. A ankietowani wiedzą, że żadnych wyborów dzisiaj nie ma, a najbliższe będą dopiero za kilkadziesiąt miesięcy, więc jest to też forma „karania” rządzących za błędy popełnione w danym momencie. Ale oczywiście trzeba brać pod uwagę, że bardzo skomplikowana taktyka zastosowana przez PiS w Brukseli, w trakcie wyborów na szefa Rady Europejskiej - trudna do wyjaśnienia wyborcom - może przynosić te skutki.
Tę ostateczną strategię - przyjęto w ostatniej chwili i na te tłumaczenia było bardzo mało czasu…
Była ogromna kompresja zdarzeń. I opozycja mogła łatwo wykorzystać wynik 27:1. Tym wynikiem posłużono się w sposób - dla opozycji - dobry. Zostało to też przez różne media wspierające opozycję dość dobrze pokazane. Natomiast trudno jest wytłumaczyć wyborcom, że to trzeba czytać w innym sensie… Wyborców mało interesują cele strategiczne w polityce zagranicznej. Wyborcy, nie tylko Polacy, w ogóle nie przywiązują zbyt wielkiej wagi do polityki zagranicznej i ona raczej nie kreuje poparcia w danym momencie, bo nie ma wpływu na ich życie codzienne.
Tu sytuacja była o tyle szczególna, że ten spór był bardzo spersonalizowany, a więc łatwiejszy do zrozumienia przez przeciętnego Polaka.
To prawda. W dodatku Donald Tusk jest osobą w Polsce bardzo dobrze rozpoznawalną, a Jacek Saryusz-Wolski - słabo. W Polsce w ogóle rozpoznawalność parlamentarzystów europejskich jest niewielka. Ale powtarzam, jeśli by takie wyniki powtórzyły się w jakichkolwiek innych sondażach - to rządzący rzeczywiście mają problem.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332252-prof-paruch-o-sondazu-ibris-spadek-poparcia-moze-byc-sygnalem-alarmowym-pod-warunkiem-ze-wynik-powtorzy-sie-w-innych-sondazach-nasz-wywiad?strona=1