Trzy dni temu Ministerstwo Edukacji Narodowej wypuściło trzeci spot w ramach akcji „Pokolenie dobrej szkoły”. I dopiero ten odbił się w mediach szerokim echem. Dlaczego? Bo wkurzył feministki. I właściwie temu środowisku MEN powinno podziękować. Akcja wreszcie została zauważona.
W styczniu MEN ruszyło z kampanią informującą o zmianach w systemie edukacji. Akcja prowadzona jest pod hasłem „Pokolenie dobrej szkoły”. Pierwsze dwa spoty rozgrywają się w 2040 roku. Obecni uczniowie już jako dorośli ludzie opowiadają o swoich sukcesach życiowych, głównie zawodowych, osiągniętych za sprawą zmian dokonanych w systemie edukacji.
W spotach pojawiają się kobiety i mężczyźni. Wszyscy osiągnęli życiowy sukces. Skoncentrujmy się jednak przez chwilę na płci pięknej. W dwóch spotach pojawiają się: Jagoda, inżynier elektrotechnologii; Lidia, genetyk; Magda, właścicielka globalnej firmy turystycznej. Wszystkie panie opowiadają o swoich pasjach z dzieciństwa i o tym, że odniosły sukces.
Te spoty jednak przeszły bez echa. Po dwóch miesiącach od publikacji mają na youtubie po ok. 10 000 wyświetleń.
Emocje, szczególnie wśród feministek, wzbudził dopiero trzeci spot.
Rozpoczął się kolejny etap kampanii informacyjnej dotyczącej reformy edukacji. Tym razem, w przygotowanych spotach, pokazujemy, w jaki sposób zmiany w oświacie wpłyną na rozwijanie wśród uczniów umiejętności informatycznych, w tym nauki programowania
-informuje MEN.
W filmiku pojawia się chłopiec i jego mama. Natychmiast okazało się, że spot jest seksistowski.
Żadna dziewczynka z ambicjami nie znajdzie w nim swego odbicia”
-załamuje ręce polityka.pl.
Spot jest nie tylko siermiężny i infantylny, ale przede wszystkim utrwalający seksistowskie stereotypy
-ocenił tytuł.
Krótko po Dniu Kobiet, który coraz częściej staje się gorzkim memento, pojawia się seksistowski spot reklamowy, który utrwala stereotypy i umniejsza rolę kobiety. Topornie zrealizowany, promuje tradycyjne, ale krzywdzące ustawienie ról. Sygnuje go MEN, czyli resort odpowiedzialny za kształcenie. Na kanapie siedzi Mały Książę z laptopem na kolanach. W tym czasie jego matka uwija się ze ścierką. Chłopiec zagłębia się w kodowanie i po chwili w domu uruchamiają się różne elektryczne urządzenia: lampa, ekspres, czajnik.Zagubiona matka nie rozumie, co się dzieje. A przemądrzałe dziecko wyjaśnia: mamo, spokojnie, zaprojektowałem ci inteligentne mieszkanie. Matka nie wie, o czym mowa. Cel? Będziesz miała więcej czasu dla nas. W scenie finałowej rodzina (mama, tata, córka, syn) zagłębia się we wspólnej lekturze. Spot nie tylko siermiężny i infantylny, ale przede wszystkim utrwalający seksistowskie stereotypy. Jeśli objąć go miarą kształtowania postaw, to jest to film promujący nierówności. Żadna dziewczynka z ambicjami nie znajdzie w nim swego odbicia. Zobaczy za to, że przeznaczeniem kobiety jest krzątanie się po domu, podczas gdy chłopcy już od małego są zachęcani do zadań i ciekawszych, i bardziej rozwijających
-oburza się Polityka.pl.
Głosów krytyki jest więcej:
Niedouczona matka i pretensjonalny synek w reklamie zachwalającej zmiany w reformie edukacji. Jeśli ten mizoginistyczny i seksistowski filmik ma odwrócić uwagę od zmian w nauczaniu informatyki, to plan się powiódł w 100 procentach
-grzmi gazeta.pl.
Matka ze szmatą, syn na kanapie. Ministerstwo reklamuje nowoczesną szkołę
-to serwis kobieta.wp.pl.
Skąd jednak ta histeria? Po pierwsze ani nie szokuje mnie to, że w spocie mama sprząta. Feministki nie sprzątają? Żyją w chlewie? Czy sprzątanie kogoś obraża? Komuś uwłacza? Po drugie zaskakująca jest fala niechęci wylana pod adresem chłopca z laptopem na kolanach, który chce ułatwić mamie życie, po to, żeby cała rodzina miała dla siebie więcej czasu. Przecież, to jest urocze. Skąd te epitety pod adresem chłopca? Dlaczego ma on być niby przemądrzały? Dlaczego „Mały książę”? Czy to aby nie przejaw drzemiących gdzieś głęboko uprzedzeń do mężczyzn? Chłopiec całą swoją energię koncentruje nad tym, żeby mama miała mniej pracy, żeby cała rodzina mogła sobie wspólnie poczytać lub pooglądać album ze zdjęciami. I znów pytanie: co uwłaczającego jest w rodzinnym spędzaniu czasu? Gdzieś w sieci spotkałam się z argumentem, że bohaterka spotu powinna mieć czas dla siebie, a nie dla rodziny. Ale pytam raz jeszcze co złego jest w spędzaniu czasu z rodziną?
I wreszcie mama ze spotu nie jest głupia, po prostu nie wie, co się dzieje, syn robi jej niespodziankę, odpalając zdalnie kolejne sprzęty, a kobieta zastanawia się, czemu się włączają. Najwyraźniej feministkom każda kobieta, która nie brzydzi się szmaty, to „głupia baba”. I czemu nikt wcześniej nie wychwalał pod niebiosa spotów, w których „dziewczynki z ambicjami” odniosły sukces?
MEN właściwie powinno feministkom podziękować. Dzięki rozpętanej histerii, spot obejrzało już ponad 100 000 osób. Tymczasem wcześniejsze filmy, w których bohaterkami są m.in. robiące karierę kobiety, obejrzało po ok 10 000 osób każdy. Widać, żeby przebić się z komunikatem, trzeba nadepnąć na odcisk feministkom i sukces murowany.
Kolejny spot MEN pojawi się w sieci za tydzień. Będzie dotyczył zmian w nauczaniu historii. Feministki już mogą sobie ostrzyć zęby.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332017-histeria-z-powodu-spotu-men-skad-wsrod-feministek-taka-niechec-do-malego-chlopca-wyraz-nieuswiadomionej-niecheci