Ujawniona przez wPolityce.pl instrukcja autorstwa prezesa koncernu Ringier Axel Springer skierowana do polskich dziennikarzy szokuje, i słusznie, ale czy dowiedzieliśmy się z niej czegoś, o czym już wcześniej nie wiedzieliśmy?
Spójrzmy na sytuację mediów w Niemczech. Najprościej można ją podsumować przypominając wydarzenia sylwestrowe w Kolonii. Niemieckie media ku zdziwieniu wielu, solidarnie milczały na temat wydarzeń tamtej nocy. W imię politycznej poprawności i obrony interesu niemieckiego rządu, były wstanie ukryć prawdę o niemieckich kobietach pokrzywdzonych przez imigrantów. Zachowanie niemieckich dziennikarzy było tak kuriozalne, że kilku z nich wyłamało się i postanowiło przedstawić opinii publicznej jak w rzeczywistości wyglądają „niezależne i wolne” media w Niemczech.
Musimy informować o tym i w sposób, który pasuje pani Merkel. To jest dziennikarstwo rządowe. Dlatego ludzie tracą do nas zaufanie
—tak znany publicysta i były szef studia ZDF w Bonn Wolfgang Herles opisał na antenie rozgłośni „Deutschlandfunk” pracę w państwowych mediach zza Odrą.
Skoro „wolne i niezależne” media w Niemczech są na dyktando niemieckiego rządu, to czy rząd w Berlinie nie może oddziaływać/wpływać/wywierać presji (niepotrzebne skreślić) również na Axel Springer?
Zastanówmy się, czego dowiadujemy się z listu prezesa Marka Dekana? Dowiadujemy się, że wybór Donalda Tuska uratował „wolność, rządy prawa, demokrację i zjednoczoną Europę” czyli wszystko to, co kocha rząd w Berlinie i czego wielu nie chce przyjąć do wiadomości, ale również ekipa z Nowogrodzkiej.
Barcelona kontra PSG 6:1 - co to był za mecz! Jednak to nie te rozgrywki zasłużyły na miano starcia tygodnia. Ta kategoria należała do dwóch Polaków, którzy zmierzyli się ze sobą na arenie europejskiej, a ich spotkanie zakończyło się wynikiem 27:1! (…) UE nauczyła się, że o jedność nie warto zabiegać za wszelką cenę. To bardzo cenna lekcja na przyszłość, która z pewnością przyspieszy wdrażanie koncepcji UE różnych prędkości
—napisał Dekan, ale czy tych słów nie mogłaby powiedzieć również kanclerz Angela Merkel? Z pewnością. Wszak wielokrotnie na łamach niemieckich gazet czytaliśmy o łamaniu praworządności w Polsce i o obłąkanej polityce Jarosława Kaczyńskiego. Niemiecki rząd jednak należy do pragmatycznych i nie zawsze mówi głośno, to co naprawdę myśli. Ma wszakże od tego media w Niemczech i „pożytecznych idiotów w Polsce” o czym pisał już kiedyś Stanisław Janecki.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ujawniona przez wPolityce.pl instrukcja autorstwa prezesa koncernu Ringier Axel Springer skierowana do polskich dziennikarzy szokuje, i słusznie, ale czy dowiedzieliśmy się z niej czegoś, o czym już wcześniej nie wiedzieliśmy?
Spójrzmy na sytuację mediów w Niemczech. Najprościej można ją podsumować przypominając wydarzenia sylwestrowe w Kolonii. Niemieckie media ku zdziwieniu wielu, solidarnie milczały na temat wydarzeń tamtej nocy. W imię politycznej poprawności i obrony interesu niemieckiego rządu, były wstanie ukryć prawdę o niemieckich kobietach pokrzywdzonych przez imigrantów. Zachowanie niemieckich dziennikarzy było tak kuriozalne, że kilku z nich wyłamało się i postanowiło przedstawić opinii publicznej jak w rzeczywistości wyglądają „niezależne i wolne” media w Niemczech.
Musimy informować o tym i w sposób, który pasuje pani Merkel. To jest dziennikarstwo rządowe. Dlatego ludzie tracą do nas zaufanie
—tak znany publicysta i były szef studia ZDF w Bonn Wolfgang Herles opisał na antenie rozgłośni „Deutschlandfunk” pracę w państwowych mediach zza Odrą.
Skoro „wolne i niezależne” media w Niemczech są na dyktando niemieckiego rządu, to czy rząd w Berlinie nie może oddziaływać/wpływać/wywierać presji (niepotrzebne skreślić) również na Axel Springer?
Zastanówmy się, czego dowiadujemy się z listu prezesa Marka Dekana? Dowiadujemy się, że wybór Donalda Tuska uratował „wolność, rządy prawa, demokrację i zjednoczoną Europę” czyli wszystko to, co kocha rząd w Berlinie i czego wielu nie chce przyjąć do wiadomości, ale również ekipa z Nowogrodzkiej.
Barcelona kontra PSG 6:1 - co to był za mecz! Jednak to nie te rozgrywki zasłużyły na miano starcia tygodnia. Ta kategoria należała do dwóch Polaków, którzy zmierzyli się ze sobą na arenie europejskiej, a ich spotkanie zakończyło się wynikiem 27:1! (…) UE nauczyła się, że o jedność nie warto zabiegać za wszelką cenę. To bardzo cenna lekcja na przyszłość, która z pewnością przyspieszy wdrażanie koncepcji UE różnych prędkości
—napisał Dekan, ale czy tych słów nie mogłaby powiedzieć również kanclerz Angela Merkel? Z pewnością. Wszak wielokrotnie na łamach niemieckich gazet czytaliśmy o łamaniu praworządności w Polsce i o obłąkanej polityce Jarosława Kaczyńskiego. Niemiecki rząd jednak należy do pragmatycznych i nie zawsze mówi głośno, to co naprawdę myśli. Ma wszakże od tego media w Niemczech i „pożytecznych idiotów w Polsce” o czym pisał już kiedyś Stanisław Janecki.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331914-czy-pod-instrukcja-szefa-rasp-moglaby-sie-podpisac-merkel-takie-pytanie-z-pewnoscia-trzeba-sobie-zadac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.