Jako przewodniczący zreferował to, co do tej pory dostał w sprawie deklaracji rzymskiej. Z jednej strony jest wołanie o jedność - i on twierdzi, że za nią jest - a jednocześnie przypomina się ustalenia wersalskie, gdzie wprost mówi się o wielu prędkościach. Tych obydwu podejść nie da się połączyć. Tusk próbował tak to zaprezentować, jakby można tu było dojść do jakiegoś kompromisu, a tu kompromisu po prostu nie ma
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Polska straciła, czy w jakimś obszarze zyskała na pokazaniu twardego stanowiska przy wyborze Donalda Tuska?
Zbigniew Kuźmiuk: Oczywiście pierwszym spojrzeniu na to, co się stało, trudno mówić, że to był sukces. Natomiast jeżeli popatrzymy długofalowo, wręcz strategicznie, to naprawdę będzie przynosiło nam profity. Unia Europejska trzęsie się w posadach, ma bardzo poważne problemy. Wśród tych problemów, które dzisiaj były podnoszone w dzisiejszej debacie w Parlamencie Europejskim Polska ani razu nie została wymieniona w tym kontekście, że jest jakimkolwiek problemem.
Na jakie faktyczne problemy zwracano uwagę?
Na negocjacje z Brytyjczykami, kształt Brexitu, co dla obydwu stron jest fundamentalnie ważne. Powracają także problemy imigracyjne i napięte stosunki z Turcją. Są one tak poważne, że podejrzewa się, iż Turcja zrezygnuje z umowy z Unią. Jest też sprawa imigracji z północnej Afryki. Tam nie bardzo wiadomo z kim rozmawiać, więc jeżeli tylko warunki klimatyczne się poprawią, to będzie kolejna fala migrantów. Mówi się również o niezłych statystykach gospodarczych w strefie euro, tyle tylko, że jak się wyłączy z nich gospodarkę niemiecką, która odpowiada w zasadzie za wszystko - jest bardzo niskie bezrobocie, wzrost produkcji, eksportu - to pozostałe dane, szczególnie dla krajów południa, są katastrofalne. W odniesieniu do tych problemów trwała dyskusja.
Tusk mówił, że nie jest za Unią różnych prędkości. Pan mu wierzy?
Jako przewodniczący zreferował to, co do tej pory dostał w sprawie deklaracji rzymskiej. Z jednej strony jest wołanie o jedność - i on twierdzi, że za nią jest - a jednocześnie przypomina się ustalenia wersalskie, gdzie wprost mówi się o wielu prędkościach. Tych obydwu podejść nie da się połączyć. Tusk próbował tak to zaprezentować, jakby można tu było dojść do jakiegoś kompromisu, a tu kompromisu po prostu nie ma. Albo decydujemy się, że rozwijamy się dalej w oparciu o jedność 27 krajów, albo rzeczywiście robimy różne prędkości i wtedy nie ma żadnej jedności i co więcej można powiedzieć, że rozpoczynamy szybki marsz do rozpadu Unii.
Czyli te sprawy, które Tusk dzisiaj referował nogą w przyszłości wziąć zupełnie inny obrót?
Tak, ale tak naprawdę ta dyskusja dopiero się zaczyna. To, co zostanie ogłoszone w Rzymie będzie tak naprawdę początkiem dyskusji, a nie jej końcem. Wszyscy w instytucjach unijnych nerwowo patrzą na to, co się dzieje w państwach członkowskich. Dzisiaj mamy wybory holenderskie, jutro dowiemy się jakie są naprawdę wyniki. I to będzie przedsmak tego, co stanie się we Francji. Jeżeli tam zmiany pójdą bardzo daleko, to w ogóle cała ta retoryka, używana przez cały dotychczasowy unijny establishment, pójdzie do kosza. Bo w wiodących państwach członkowskich retoryka w parlamentach narodowych będzie zupełnie inna.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jako przewodniczący zreferował to, co do tej pory dostał w sprawie deklaracji rzymskiej. Z jednej strony jest wołanie o jedność - i on twierdzi, że za nią jest - a jednocześnie przypomina się ustalenia wersalskie, gdzie wprost mówi się o wielu prędkościach. Tych obydwu podejść nie da się połączyć. Tusk próbował tak to zaprezentować, jakby można tu było dojść do jakiegoś kompromisu, a tu kompromisu po prostu nie ma
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Polska straciła, czy w jakimś obszarze zyskała na pokazaniu twardego stanowiska przy wyborze Donalda Tuska?
Zbigniew Kuźmiuk: Oczywiście pierwszym spojrzeniu na to, co się stało, trudno mówić, że to był sukces. Natomiast jeżeli popatrzymy długofalowo, wręcz strategicznie, to naprawdę będzie przynosiło nam profity. Unia Europejska trzęsie się w posadach, ma bardzo poważne problemy. Wśród tych problemów, które dzisiaj były podnoszone w dzisiejszej debacie w Parlamencie Europejskim Polska ani razu nie została wymieniona w tym kontekście, że jest jakimkolwiek problemem.
Na jakie faktyczne problemy zwracano uwagę?
Na negocjacje z Brytyjczykami, kształt Brexitu, co dla obydwu stron jest fundamentalnie ważne. Powracają także problemy imigracyjne i napięte stosunki z Turcją. Są one tak poważne, że podejrzewa się, iż Turcja zrezygnuje z umowy z Unią. Jest też sprawa imigracji z północnej Afryki. Tam nie bardzo wiadomo z kim rozmawiać, więc jeżeli tylko warunki klimatyczne się poprawią, to będzie kolejna fala migrantów. Mówi się również o niezłych statystykach gospodarczych w strefie euro, tyle tylko, że jak się wyłączy z nich gospodarkę niemiecką, która odpowiada w zasadzie za wszystko - jest bardzo niskie bezrobocie, wzrost produkcji, eksportu - to pozostałe dane, szczególnie dla krajów południa, są katastrofalne. W odniesieniu do tych problemów trwała dyskusja.
Tusk mówił, że nie jest za Unią różnych prędkości. Pan mu wierzy?
Jako przewodniczący zreferował to, co do tej pory dostał w sprawie deklaracji rzymskiej. Z jednej strony jest wołanie o jedność - i on twierdzi, że za nią jest - a jednocześnie przypomina się ustalenia wersalskie, gdzie wprost mówi się o wielu prędkościach. Tych obydwu podejść nie da się połączyć. Tusk próbował tak to zaprezentować, jakby można tu było dojść do jakiegoś kompromisu, a tu kompromisu po prostu nie ma. Albo decydujemy się, że rozwijamy się dalej w oparciu o jedność 27 krajów, albo rzeczywiście robimy różne prędkości i wtedy nie ma żadnej jedności i co więcej można powiedzieć, że rozpoczynamy szybki marsz do rozpadu Unii.
Czyli te sprawy, które Tusk dzisiaj referował nogą w przyszłości wziąć zupełnie inny obrót?
Tak, ale tak naprawdę ta dyskusja dopiero się zaczyna. To, co zostanie ogłoszone w Rzymie będzie tak naprawdę początkiem dyskusji, a nie jej końcem. Wszyscy w instytucjach unijnych nerwowo patrzą na to, co się dzieje w państwach członkowskich. Dzisiaj mamy wybory holenderskie, jutro dowiemy się jakie są naprawdę wyniki. I to będzie przedsmak tego, co stanie się we Francji. Jeżeli tam zmiany pójdą bardzo daleko, to w ogóle cała ta retoryka, używana przez cały dotychczasowy unijny establishment, pójdzie do kosza. Bo w wiodących państwach członkowskich retoryka w parlamentach narodowych będzie zupełnie inna.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331627-nasz-wywiad-kuzmiuk-w-dzisiejszej-debacie-w-pe-polska-ani-raz-nie-zostala-wymieniona-w-tym-kontekscie-ze-jest-jakimkolwiek-problemem