Jest kilkuset oficerów służb specjalnych III RP, którzy zmienili zatrudnienie i przeszli do tzw. biznesu. Oni z każdym dniem rządów PiS tracą pieniądze, ponieważ są odsuwani od decydowania o przepływie miliardów złotych. Ci ludzie nie nauczyli się jeść małymi łyżkami, są przyzwyczajeni do łatwych i dużych pieniędzy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Gadowski, dziennikarz śledczy i publicysta tygodnika „wSieci”.
wPolityce.pl: Coraz częściej słyszymy o Polexicie mimo, iż PiS stanowczo odciął się od pogłosek o chęci rzekomego wyjścia Polski z UE. Ma to być kolejny młot na rząd?
Witold Gadowski: Trudno komentować coś czego nie ma, bo to jest rzecz kompletnie wydumana, ja to nazywam „fuckty”, czyli rzeczy kompletnie wydumane. Podobnie zresztą jak ta informacja z „Rzeczpospolitej”, że rzekomo pani Le Pen razem z Kaczyńskim będą wychodzić z Europy. To wszystko jest bzdura. Nie wynika to z braku warsztatu dziennikarzy, ale to są świadome akcje dezinformacyjne i prowokacyjne prowadzone przez środowiska dawnych służb, które zostały częściowo odsunięte od wpływów. Mówię częściowo, bo widzę, że nie całkiem.
Sprawy wydumane, ale które się celowo podgrzewa. Czemu to służy?
Walce z rządem PiS, to oczywiste. Trzeba sobie zdać sprawę z jednego faktu. Jest kilkuset oficerów służb specjalnych III RP, którzy zmienili zatrudnienie i przeszli do tzw. biznesu. Oni z każdym dniem rządów PiS tracą pieniądze, ponieważ są odsuwani od decydowania o przepływie miliardów złotych. Ci ludzie nie nauczyli się jeść małymi łyżkami, są przyzwyczajeni do łatwych i dużych pieniędzy. Oczywiście można rozpatrywać tutaj przypadki tzw. polskich milionerów i mówić, że to są kreatorzy biznesu. Ale te wszystkie postaci, które zostały nagłośnione i przedstawione w ten sposób, przeważnie były powiązane ze służbami specjalnymi. Gdyby nie te służby ci ludzie nie zarobiliby złotówki. Ten układ, który został skonstruowany gdzieś na poziomie lat 1984-1985, a potem był doskonalony trwał praktycznie do wyborów w 2015 roku.
Czym się charakteryzował?
To były różne koncesje i różne - nazwijmy to - operacje i tak to trwało. Teraz ten układ się chwieje - bo nie został złamany - ale ta rzeka pieniędzy, która do niego płynęła jest coraz mniejsza. To środowisko dysponuje dużymi pieniędzmi, żeby wykorzystywać je do inspirowania kampanii dezinformacyjnych i prowokacyjnych i ma jeszcze szeroką rzeszę agentów. Tu nie chodzi tylko o agentów PRL-owskich, ale także agentów służb po 1990 r., bo UOP działał podobnie. Znam dziennikarzy, którzy są wieloletnimi agentami służb i nadal są czynni. Skoro ich kariery są pilotowane przez służby - oczywiście nie mówimy tu o obecnych, instytucjonalnych służbach specjalnych - to trzeba ich słuchać, bo istnieje zasada wzajemności. Inaczej skończy się tak jak w przypadku abp. Paetza. Przestał słuchać panów ze służb i natychmiast kompromitujące materiały dotyczące jego wpadek obyczajowych ujrzały światło dzienne i to w wysokonakładowych gazetach.
Krótko mówiąc możemy spodziewać się kolejnych akcji dezinformacyjnych?
Możemy się spodziewać bezwzględnego wykorzystywania agentury w mediach i w układach zarządczych mediów. Także wypływu nowych dokumentów, zwłaszcza dotyczących przeszłości różnych osób, które mogą spowodować zamieszanie. Możemy się spodziewać również prowokacji obliczonych na to, by rozhuśtać emocje społeczne i doprowadzić do wyjścia ludzi na ulice, zwłaszcza, że idzie wiosna. Oni się nie cofną przed niczym, ani przed naciskiem zewnętrznym, ani wewnętrznym. Tu niestety nastąpiło połączenie między środowiskami polskiego biznesu (czytaj: oficerami służb) i biznesem zagranicznym, który w Polsce robił dobre interesy, a teraz jest mu trochę trudniej.
Skoro jesteśmy przy służbach, jak komentuje Pan kwestię wezwania Tuska do prokuratury w sprawie SKW? Gen. Nosek broni się, że umowa z Rosjanami służyła interesom Polski i nie godziła w bezpieczeństwo państwa.
Współpraca z Rosjanami nie odbywa się na tak prymitywnym poziomie, jest doskonale kamuflowana i legendowana. Nie popełnia się błędów typu fotografowanie się w miejscach publicznych, wpuszczanie oficerów do siedzib, itd. Z punktu prowadzenia sztuki wywiadowczej są to błędy kardynalne i ich po prostu się nie popełnia. Dlatego sądzę, że mamy raczej do czynienia z głupotą tych oficerów i bardziej z jakąś fanfaronadą niż poważną współpracą. Doszukiwałbym się takiej poważnej współpracy bardziej głęboko, nie w odniesieniu do panów Noska i Pytla, choć oczywiście tego nie można wykluczyć, ale to śledztwo rozstrzygnie. Czy wyobraża pan sobie agenta czy człowieka biorącego pieniądze od Rosjan, który się fotografuje w czapce z pancernika Aurora, oficjalnie prowadza się i pije wódkę z Rosjanami?
Nie wyobrażam sobie.
No właśnie, bo przecież tak tego się nie robi. Więc obawiam się, żeby para nie poszła w gwizdek i nie nadęto czegoś, co w istocie nie jest takie. Agentów trzeba szukać tam, gdzie ich się nie spodziewamy.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jest kilkuset oficerów służb specjalnych III RP, którzy zmienili zatrudnienie i przeszli do tzw. biznesu. Oni z każdym dniem rządów PiS tracą pieniądze, ponieważ są odsuwani od decydowania o przepływie miliardów złotych. Ci ludzie nie nauczyli się jeść małymi łyżkami, są przyzwyczajeni do łatwych i dużych pieniędzy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Gadowski, dziennikarz śledczy i publicysta tygodnika „wSieci”.
wPolityce.pl: Coraz częściej słyszymy o Polexicie mimo, iż PiS stanowczo odciął się od pogłosek o chęci rzekomego wyjścia Polski z UE. Ma to być kolejny młot na rząd?
Witold Gadowski: Trudno komentować coś czego nie ma, bo to jest rzecz kompletnie wydumana, ja to nazywam „fuckty”, czyli rzeczy kompletnie wydumane. Podobnie zresztą jak ta informacja z „Rzeczpospolitej”, że rzekomo pani Le Pen razem z Kaczyńskim będą wychodzić z Europy. To wszystko jest bzdura. Nie wynika to z braku warsztatu dziennikarzy, ale to są świadome akcje dezinformacyjne i prowokacyjne prowadzone przez środowiska dawnych służb, które zostały częściowo odsunięte od wpływów. Mówię częściowo, bo widzę, że nie całkiem.
Sprawy wydumane, ale które się celowo podgrzewa. Czemu to służy?
Walce z rządem PiS, to oczywiste. Trzeba sobie zdać sprawę z jednego faktu. Jest kilkuset oficerów służb specjalnych III RP, którzy zmienili zatrudnienie i przeszli do tzw. biznesu. Oni z każdym dniem rządów PiS tracą pieniądze, ponieważ są odsuwani od decydowania o przepływie miliardów złotych. Ci ludzie nie nauczyli się jeść małymi łyżkami, są przyzwyczajeni do łatwych i dużych pieniędzy. Oczywiście można rozpatrywać tutaj przypadki tzw. polskich milionerów i mówić, że to są kreatorzy biznesu. Ale te wszystkie postaci, które zostały nagłośnione i przedstawione w ten sposób, przeważnie były powiązane ze służbami specjalnymi. Gdyby nie te służby ci ludzie nie zarobiliby złotówki. Ten układ, który został skonstruowany gdzieś na poziomie lat 1984-1985, a potem był doskonalony trwał praktycznie do wyborów w 2015 roku.
Czym się charakteryzował?
To były różne koncesje i różne - nazwijmy to - operacje i tak to trwało. Teraz ten układ się chwieje - bo nie został złamany - ale ta rzeka pieniędzy, która do niego płynęła jest coraz mniejsza. To środowisko dysponuje dużymi pieniędzmi, żeby wykorzystywać je do inspirowania kampanii dezinformacyjnych i prowokacyjnych i ma jeszcze szeroką rzeszę agentów. Tu nie chodzi tylko o agentów PRL-owskich, ale także agentów służb po 1990 r., bo UOP działał podobnie. Znam dziennikarzy, którzy są wieloletnimi agentami służb i nadal są czynni. Skoro ich kariery są pilotowane przez służby - oczywiście nie mówimy tu o obecnych, instytucjonalnych służbach specjalnych - to trzeba ich słuchać, bo istnieje zasada wzajemności. Inaczej skończy się tak jak w przypadku abp. Paetza. Przestał słuchać panów ze służb i natychmiast kompromitujące materiały dotyczące jego wpadek obyczajowych ujrzały światło dzienne i to w wysokonakładowych gazetach.
Krótko mówiąc możemy spodziewać się kolejnych akcji dezinformacyjnych?
Możemy się spodziewać bezwzględnego wykorzystywania agentury w mediach i w układach zarządczych mediów. Także wypływu nowych dokumentów, zwłaszcza dotyczących przeszłości różnych osób, które mogą spowodować zamieszanie. Możemy się spodziewać również prowokacji obliczonych na to, by rozhuśtać emocje społeczne i doprowadzić do wyjścia ludzi na ulice, zwłaszcza, że idzie wiosna. Oni się nie cofną przed niczym, ani przed naciskiem zewnętrznym, ani wewnętrznym. Tu niestety nastąpiło połączenie między środowiskami polskiego biznesu (czytaj: oficerami służb) i biznesem zagranicznym, który w Polsce robił dobre interesy, a teraz jest mu trochę trudniej.
Skoro jesteśmy przy służbach, jak komentuje Pan kwestię wezwania Tuska do prokuratury w sprawie SKW? Gen. Nosek broni się, że umowa z Rosjanami służyła interesom Polski i nie godziła w bezpieczeństwo państwa.
Współpraca z Rosjanami nie odbywa się na tak prymitywnym poziomie, jest doskonale kamuflowana i legendowana. Nie popełnia się błędów typu fotografowanie się w miejscach publicznych, wpuszczanie oficerów do siedzib, itd. Z punktu prowadzenia sztuki wywiadowczej są to błędy kardynalne i ich po prostu się nie popełnia. Dlatego sądzę, że mamy raczej do czynienia z głupotą tych oficerów i bardziej z jakąś fanfaronadą niż poważną współpracą. Doszukiwałbym się takiej poważnej współpracy bardziej głęboko, nie w odniesieniu do panów Noska i Pytla, choć oczywiście tego nie można wykluczyć, ale to śledztwo rozstrzygnie. Czy wyobraża pan sobie agenta czy człowieka biorącego pieniądze od Rosjan, który się fotografuje w czapce z pancernika Aurora, oficjalnie prowadza się i pije wódkę z Rosjanami?
Nie wyobrażam sobie.
No właśnie, bo przecież tak tego się nie robi. Więc obawiam się, żeby para nie poszła w gwizdek i nie nadęto czegoś, co w istocie nie jest takie. Agentów trzeba szukać tam, gdzie ich się nie spodziewamy.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331416-nasz-wywiad-gadowski-o-polexicie-i-akcji-z-le-pen-to-swiadome-akcje-dezinformacyjne-i-prowokacyjne-dawnych-sluzb