To nie nasze władze zrobiły błąd. Kardynalny błąd zrobiła kanclerz Merkel przedkładając dobro jednego człowieka nad dobro Polski.
Ostatnie wydarzenia zmusiły polityków niemieckich do pokazania prawdziwego stosunku do Polski. I nagle okazało się, że jesteśmy traktowani jak kolonia, która nie ma nic do gadania. Interes jednego człowieka, Donalda Tuska, został przedłożony nad interesy dużego państwa. Czy coś takiego można nazwać rozważną polityką? Raczej kompletną ignorancją. Jeśli tak jest, że funkcja przewodniczącego Rady Europejskiej jest bardziej dekoracyjna niż wpływowa, czy warto było kierować się w tej sytuacji wyłącznie osobistymi preferencjami?
Rząd polski nie mógł z wielu oczywistych powodów poprzeć kandydatury Donalda Tuska. Kanclerz Merkel spotykała się i z premier Beatą Szydło, i z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i miała dokładną wiedzę na ten temat. Ponad to, kto jak kto, ale kanclerz Merkel musi wiedzieć, co naprawdę wydarzyło się pod Smoleńskiem prawie siedem lat temu i jaką rolę odegrał ówczesny premier rządu PO – PSL. Jeżeli w tej sytuacji nie waha się przed posunięciem bez precedensu czyli ogłoszeniem wygranej Tuska przed rozpoczęciem szczytu, to wykazuje się ponadnormatywnym cynizmem.
Jest to zdecydowane uderzenie w polskie władze. Wręcz pokaz wogości. Wiadomo, że w tym momencie premier Beata Szydło nie ma możliwości wykonania żadnego manewru.
Domniemania niemieckiego dziennika „Die Welt”, że „Polska zemści się za porażkę”, są chyba trochę na wyrost, ale Niemcy powinny się z nami liczyć, mając choćby na uwadze choćby swoje interesy.
Ich sukcesy gospodarcze biorą się miedzy innymi z tego, że znaleźli ogromny rynek zbytu, na który można wysyłać byle jakie towary i czerpać z tego krociowe zyski. Zostaliśmy zarzuceni Lidlami (ok. 600 sklepów), Rossmanami (1264 sklepy), salonami niemieckich samochodów, a do poczytania mamy prasę, obsługiwaną przez kapitał niemiecki.
Swoją decyzją o poparciu Donalda Tuska kanclerz Merkel, naraża na szwank te przedsięwzięcia. Oczywiście wezwania do bojkotu niemieckich towarów nie odniosą skutku, ale w obecnej sytuacji pewnie nie jeden się zastanowi czy warto datować Niemców, którzy traktują nas w sposób arogancki.
Być może PiS wreszcie przyśpieszy prace na repolonizacją mediów. A może też znajdzie wreszcie sposób by skutecznie opodatkować handel wielkopowierzchniowy i wzorem Niemiec ograniczyć handel w niedzielę.
Po 9 marca Europa już nie jest taka sama. Unia Europejska przestała być piękną panną pełną cnót. Okazała się wyrachowaną lafiryndą brylującą na zatęchłych salonach brukselskich.
Ci, którzy tak ochoczo krytykują polski rząd, niech sobie spokojnie rozważą, to co zrobiła kanclerz Merkel. Okazała się politykiem bez dziejowej wyobraźni. Z rozmysłem zaingerowała w polskie sprawy wewnętrzne, dając paliowo do rozrób naszej agenturalnej opozycji. A to już jest czyn, który może mieć duże reperkusje. Ewentualna destabilizacja Polski odbije się na całym kontynencie.
Kanclerz Merkel dokłada intensywnych starań, by przejść do historii jako ta, która rozbiła Europę. Po pierwsze sprowadziła na nią niebezpieczeństwo nieodpowiedzialnym zapraszaniem setek tysięcy muzułmańskich imigrantów, po drugie pogrzebała jej demokratyczne zasady, na rzecz swoich mało wyrafinowanych fanaberii.
Zróbmy prosty test.
Postawmy obok siebie szlachetny heroizm premier Beaty Szydło i toporny makiawelizmem kanclerz Merkel.
No i jak?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331085-toporny-makiawelizm-kanclerz-merkel-zrujnowal-idee-partnerskiej-europy