Czujność, zwłaszcza obywatelska, to potężna wartość demokracji. Co jednak, gdy niektóre organizacje zaczynają zbijać własny kapitał na rozsiewaniu strachu i kreowaniu potworów? Kolejny już raz prawicowa organizacja, walcząca z seksualizują dzieci, tworzy wyimaginowany problem i straszy rządem PiS. Obywatelska nadwrażliwość czy coś więcej?
„PiS przeznaczył 9 mln zł na seksedukatorów w szkołach!!!” – grzmi Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci, które na swojej stronie internetowej zarzuca ministerstwu zdrowia promowanie ideologii gender za publiczne pieniądze. Tekst pojawił się na stronach 21 lutego. Towarzyszyła mu kampania informacyjna, która zalała skrzynki mailowe alarmującą informacją o skandalu, jakiego dopuścił się rząd PiS. Pod listem apel o wsparcie finansowe organizacji. Temat podjął natychmiast portal pch24.pl, przedrukowując odezwę bez słowa komentarza.
Twórcy stowarzyszenia nie ustają w nagłaśnianiu sprawy. Kilka dni temu Magdalena Trojanowska była gościem Poranka Wnet, gdzie oświadczyła że chce „odsłonić niezbyt interesujące oblicze naszej władzy na arenie międzynarodowej”. Jak podkreślił, PiS zgadza się na realizację polityki, na którą osoby dające mu mandat, nie dawały zgody”. Z całą stanowczością stwierdziła, że rząd Beaty Szydło działa na rzecz środowisk LGBTQ.
Dlaczego organizacje LGBT wchodzą do szkół i promuje się w nich homoseksualizm, a PiS jest na to otwarty?
– pytała w porannej audycji Radia Wnet, wyliczając przykłady rzekomej przychylności rządu PiS wobec ideologii gender. Problem w tym, że organizacja zatrzymuje się tylko na wątkach sensacyjnych, nie informując o całości zjawisk. Było tak w przypadku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które natychmiast rozwiązało umowę z krakowską fundacją Autonomia, gdy tylko dowiedziało się, że ta próbuje przeznaczyć przyznane środki na promocję ideologii. Resort nie miał nic wspólnego z promocją ze sprawą i zareagował błyskawicznie na próbę uzurpacji. Jednak nie przeszkadzało to środowiskom związanym z portalem pch24.pl i „Stop Seksualizacji”, by siać grozę.
Podobnie było w przypadku straszenia PiS-em i zarzucaniu ministrowi Kaczmarczykowi życzliwego przyjmowania do polskiego prawa rozwiązań mających uprzywilejować środowiska LGBT.
Wróćmy do sprawy ministerstwa zdrowa. Zarzuty pani Magdaleny Trojanowskiej są bardzo poważne. Twierdzi ona, że minister Konstanty Radziwiłł wprowadzi do szkół zajęcia z edukacji seksualnej wbrew woli rodziców. Podkreśla, że 9 mln z ministerialnego programu pójdzie na seksedukację, która nie będzie w żaden sposób kontrolowana przez nauczycieli i rodziców. Skąd te informacje? Jedynym prawdziwym faktem jest to, że resort ogłosił konkurs na projekty popularyzujące wiedzę na temat zdrowia prokreacyjnego. Nie ma to jednak nic wspólnego z promocją zachowań homoseksualnych.
Portal wPolityce.pl zapytał ministra Radziwiłła o plany ministerstwa i niepokoje organizacji. W rozmowie z Marcinem Fijołkiem szef resortu podkreślił, że nie ma mowy o seksualizacji dzieci.
Żadnej edukacji seksualnej w szkołach za pieniądze ministerialne nie będziemy prowadzić. Takiego planu nie było i nie ma. Natomiast mamy w ramach Narodowego Programu Zdrowia, a zwłaszcza programu prokreacyjnego, środki na promocję zdrowia prokreacyjnego
— tłumaczył minister Radziwiłł. Jak podkreślił, ma świadomość że istnieje obawa, iż pod taką promocję można podciągnąć absolutnie każdy pomysł, także ten mocno ideologiczny, ale nic takiego nie ma w tym przypadku miejsca.
To nie jest zamówienie, które kończy się na takim sformułowaniu. Zapewniam, że żadne promocje ideologicznych projektów nie wchodzą w rachubę. To program o charakterze zdrowotnym – chodzi o promocję zachowań, które mają służyć płodności młodych ludzi w przyszłości. To pewien zestaw informacji i wiedzy, który jest konieczny. Jednym z problemów dot. niepłodności jest, niestety, również styl życia, czy bardzo długie opóźnianie decyzji o prokreacji.
Stąd – naszym zdaniem potrzebna jest informacja na ten temat. I tak jak bywa w wielu dziedzinach medycyny czy zdrowia – wiele zależy od stylu życia. Często bywa bowiem tak, że walka z problemami z płodnością zostaje podjęta zbyt późno. Stąd doradztwo na temat zachowań i stylu życia, które mogą doprowadzić do problemów z płodnością. Takie informacje są potrzebne, także po to żeby wyjaśnić na czym polega zdrowie prokreacyjne
— powiedział, zapewniając z całą mocą, że nie ma podstaw, by obawiać się obecności w szkołach ideologów gender za pieniądze podatników.
To jest program koncentrowany na zdrowiu, a nie ideologicznych przesłankach. Proszę być spokojnym
— podkreślił szef resortu.
Dlaczego informacja ta nie przebiła się do mediów, które straszyły pisowskim gender? Dlaczego organizatorzy od miesiąca sieją panikę, zamiast zadać ministerstwu kilka prostych pytań? Skąd te ciągłe i konsekwentne przekłamania? Zwykła obywatelska nadgorliwość w interpretacjach czy może celowa manipulacja?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/331076-minister-radziwill-stanowczo-odcina-sie-od-ideologii-gender-dlaczego-organizacje-i-media-ktore-nakrecaly-afere-rzucajac-oskarzeniami-milcza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.