W Warszawie odbył się feministyczny tzw. Międzynarodowy Strajk Kobiet organizowany na całym świecie z okazji Dnia Kobiet, który obchodzony jest 8 marca. Kulminacją warszawskiego protestu była manifestacja na placu Konstytucji w Warszawie, gdzie pojawili się m.in. parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Na transparentach pojawiły się tradycyjne hasła promowane przy okazji podobnych manifestacji, wzywające do zwiększenia możliwości zabijania dzieci nienarodzonych. Było widać również transparenty partii Razem z hasłem „Chcemy lekarzy, nie policjantów”.
Dla totalnej opozycji była to kolejna okazja, żeby dać znać o sobie i pokazać, jak bardzo absurdalne są jej hasła i działania.
W kwestii praw kobiet nie ma i nie będzie żadnego kompromisu
— przekonywały uczestniczki środowej manifestacji zorganizowanej w stolicy w ramach Strajku Kobiet.
Podczas finałowej demonstracji pokazano rządowi czerwone kartki; wcześniej przeszedł marsz w proteście wobec przemocy.
W Dzień Kobiet oddolna inicjatywa koalicji kobiet zorganizowała Międzynarodowy Strajk Kobiet; w Polsce miało wziąć w nim udział ponad 80 miast. Kulminacją protestów była „Godzina K.”, o godz. 18.00, gdy uczestnicy i uczestniczki demonstracji pokazali rządowi czerwone kartki jako sprzeciw wobec pogardy władzy, a także „robili hałas”, m.in. tłukąc o pokrywki garnków, krzycząc i bijąc w bębny.
„Strajk Kobiet”. Przed siedzibą PiS w Warszawie stanęła „ściana furii”. Chyba raczej ściana absurdów
W Warszawie, podczas finałowej manifestacji na Pl. Konstytucji, przedstawicielki Centrum Praw Kobiet odczytały apel pamięci ku czci podanych z imienia zgwałconych, pobitych i zamordowanych kobiet.
Obecna na zgromadzeniu Krystyna Janda podkreśliła, zwracając się do zebranych: „to my jesteśmy Polską”. Na scenie pojawiła się także Kayah, która zaśpiewała swój przebój „Testosteron”. Aktorka Maja Ostaszewska mówiła, że w kobiecej solidarności jest niezwykła siła, której nie da się zatrzymać. Martyna Wojciechowska mówiła do zebranych: „domagam się, by kobiety miały prawo do decydowania o sobie”. Na manifestacji zjawili się także m.in. Paulina Młynarska, Sylwia Chutnik, Martyna Wojciechowska, Anja Rubik, Michał Piróg, Michał Ogórek.
Wśród manifestujących widać było transparenty m.in. z napisami: „Populizm niszczy”, „Klauzula bez sumienia”, „Równe płace”, „Moje prawa nie są na receptę”, „Radziwiłłek na zasiłek”. Skandowano okrzyki: „Myślę, czuję, decyduję”, „Solidarność naszą bronią”, „Solidarność jest kobietą”, „Chcemy wyboru, nie Salwadoru”, „Chodźcie dziewczyny, pora na czyny”, „Żarty się skończyły, kobiety się wkurzyły”.
Wcześniej manifestujący przeszli z Ronda Dmowskiego na pl. Konstytucji, skandując: „stop przemocy wobec kobiet”, „solidarność naszą bronią”. Podczas przemarszu trzymali półkilometrową niebieską wstęgę symbolizującą protest przeciw przemocy wobec kobiet. Było to nawiązanie do nazwy pogotowia dla ofiar przemocy „Niebieska Linia”.
Zanim zebrani przed Rotundą ruszyli na Pl. Konstytucji odbyła się manifestacja pod hasłem „Blondynki wywołują polityków”, podczas której apelowano do rządzących, aby stworzyli system, w którym znajdzie się miejsce dla każdego, niezależnie od poglądów. Według szefowej zgromadzenia Ewy Borguńskiej „obecna władza jedynie potęguje przemoc wobec kobiet, bo tego od niej wymagają hierarchowie kościoła katolickiego i ich wyznawcy - poddani polskich hierarchów katolickich.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W Warszawie odbył się feministyczny tzw. Międzynarodowy Strajk Kobiet organizowany na całym świecie z okazji Dnia Kobiet, który obchodzony jest 8 marca. Kulminacją warszawskiego protestu była manifestacja na placu Konstytucji w Warszawie, gdzie pojawili się m.in. parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Na transparentach pojawiły się tradycyjne hasła promowane przy okazji podobnych manifestacji, wzywające do zwiększenia możliwości zabijania dzieci nienarodzonych. Było widać również transparenty partii Razem z hasłem „Chcemy lekarzy, nie policjantów”.
Dla totalnej opozycji była to kolejna okazja, żeby dać znać o sobie i pokazać, jak bardzo absurdalne są jej hasła i działania.
W kwestii praw kobiet nie ma i nie będzie żadnego kompromisu
— przekonywały uczestniczki środowej manifestacji zorganizowanej w stolicy w ramach Strajku Kobiet.
Podczas finałowej demonstracji pokazano rządowi czerwone kartki; wcześniej przeszedł marsz w proteście wobec przemocy.
W Dzień Kobiet oddolna inicjatywa koalicji kobiet zorganizowała Międzynarodowy Strajk Kobiet; w Polsce miało wziąć w nim udział ponad 80 miast. Kulminacją protestów była „Godzina K.”, o godz. 18.00, gdy uczestnicy i uczestniczki demonstracji pokazali rządowi czerwone kartki jako sprzeciw wobec pogardy władzy, a także „robili hałas”, m.in. tłukąc o pokrywki garnków, krzycząc i bijąc w bębny.
„Strajk Kobiet”. Przed siedzibą PiS w Warszawie stanęła „ściana furii”. Chyba raczej ściana absurdów
W Warszawie, podczas finałowej manifestacji na Pl. Konstytucji, przedstawicielki Centrum Praw Kobiet odczytały apel pamięci ku czci podanych z imienia zgwałconych, pobitych i zamordowanych kobiet.
Obecna na zgromadzeniu Krystyna Janda podkreśliła, zwracając się do zebranych: „to my jesteśmy Polską”. Na scenie pojawiła się także Kayah, która zaśpiewała swój przebój „Testosteron”. Aktorka Maja Ostaszewska mówiła, że w kobiecej solidarności jest niezwykła siła, której nie da się zatrzymać. Martyna Wojciechowska mówiła do zebranych: „domagam się, by kobiety miały prawo do decydowania o sobie”. Na manifestacji zjawili się także m.in. Paulina Młynarska, Sylwia Chutnik, Martyna Wojciechowska, Anja Rubik, Michał Piróg, Michał Ogórek.
Wśród manifestujących widać było transparenty m.in. z napisami: „Populizm niszczy”, „Klauzula bez sumienia”, „Równe płace”, „Moje prawa nie są na receptę”, „Radziwiłłek na zasiłek”. Skandowano okrzyki: „Myślę, czuję, decyduję”, „Solidarność naszą bronią”, „Solidarność jest kobietą”, „Chcemy wyboru, nie Salwadoru”, „Chodźcie dziewczyny, pora na czyny”, „Żarty się skończyły, kobiety się wkurzyły”.
Wcześniej manifestujący przeszli z Ronda Dmowskiego na pl. Konstytucji, skandując: „stop przemocy wobec kobiet”, „solidarność naszą bronią”. Podczas przemarszu trzymali półkilometrową niebieską wstęgę symbolizującą protest przeciw przemocy wobec kobiet. Było to nawiązanie do nazwy pogotowia dla ofiar przemocy „Niebieska Linia”.
Zanim zebrani przed Rotundą ruszyli na Pl. Konstytucji odbyła się manifestacja pod hasłem „Blondynki wywołują polityków”, podczas której apelowano do rządzących, aby stworzyli system, w którym znajdzie się miejsce dla każdego, niezależnie od poglądów. Według szefowej zgromadzenia Ewy Borguńskiej „obecna władza jedynie potęguje przemoc wobec kobiet, bo tego od niej wymagają hierarchowie kościoła katolickiego i ich wyznawcy - poddani polskich hierarchów katolickich.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330686-po-nowoczesna-i-partia-razem-wspolnie-na-feministycznej-manifie-hasla-te-same-co-zawsze-walka-o-prawo-do-zabijania-nienarodzonych