Jeżeli ABW posiadało wiedzę o zagrożeniach ze strony służb już w 2010 roku, to naszą rolą jest ustalenie co z tą wiedzą zrobiono i czy ktokolwiek z ówczesnego ABW będzie w stanie wyjaśnić zadziwiający brak determinacji ze strony służb specjalnych.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jarosław Krajewski, poseł Prawa i Sprawiedliwości członek komisji ds. Amber Gold.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szokujące ustalenia komisji śledczej! ABW już na początku 2010 r. wiedziała o podejrzanej działalności Amber Gold!
wPolityce.pl: Ten tydzień prac komisji śledczej przyniósł nam wiedzę, z której wynika, że ABW wiedziała o Amber Gold już w 2010 roku. Przełom?
Jarosław Krajewski: Są to nowe, szokujące informacje, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, gdyż dopiero niedawno ta dokumentacja do nas trafiła. W tym momencie mamy już potwierdzenie, że ze strony dyrektora departamentu w ministerstwie gospodarki poszedł jasny sygnał do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie Amber Gold. Oznacza to, że od 2010 roku taką wiedzą dysponowały służby specjalne. Niezwykle istotnym elementem pracy komisji śledczej będzie teraz ustalenie, dlaczego te służby nie przeprowadziły stosownych działań operacyjnych i analitycznych. Takie działania spowodowałyby zdławienie afery Amber Gold w samym zarodku. Zabrakło skutecznego działania państwa, które mogło zapobiec utracie oszczędności przez kilkanaście tysięcy Polaków. Ważne jest też to, że gdyby w 2010 roku Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz odpowiednio rozpoznała sprawę Amber Gold, to dziś moglibyśmy mówić o kilkuset oszukanych klientach, a nie o prawie 20 tysiącach osób.
Dyrektor Jarosław Mąka z ministerstwa gospodarki stwierdził, że o swojej rozmowie z ABW informował Waldemara Pawlaka. Czy to możliwe, że Pawlak nie przekazał tej wiedzy Donaldowi Tuskowi?
Premier Waldemar Pawlak tłumaczył się dość zadziwiająco. Stwierdził na przykład, że nie otrzymał konkretnej wiedzy o Amber Gold od dyrektora Jarosława Mąki. To twierdzenie jest zupełnie rozbieżne z zeznaniami tego drugiego. Stąd wstępna propozycja przewodniczącej Małgorzaty Wassermann, że najlepiej byłoby wyjaśnić te nieścisłości poprzez konfrontację świadków. Jeżeli ABW posiadało wiedzę o zagrożeniach ze strony służb już w 2010 roku to nasza rolą jest ustalenie co z tą wiedzą zrobiono i czy ktokolwiek z ówczesnego ABW będzie w stanie wyjaśnić zadziwiający brak determinacji ze strony służb specjalnych.
Czy z ujawnionych w tym tygodniu informacji wynika ta szokująco agresywna postawa posła Krzysztofa Brejzy z PO, który chciał dziś zablokować wniosek o przesłuchanie Michała Tuska? Czego boi się PO?
W mojej ocenie jest to próba obrony partykularnych interesów Platformy Obywatelskiej, która komisji śledczej ds. Amber Gold bała się już w 2012. Warto przypomnieć, że Prawo i Sprawiedliwość już wtedy, po ogłoszeniu upadłości przez Amber Gold, proponowało powołanie komisji, która zajęłaby się wyjaśnieniem tej sprawy. Wtedy Platforma Obywatelska, jak jeden mąż, zagłosowała przeciwko. To był znak, że PO będzie starała się bronić m.in. swojego byłego szefa. Zapewniam jednak, że Donald Tusk nie ucieknie przed odpowiedzialnością ponieważ w latach 2009 – 2012 pełnił on funkcję premiera, a wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, jak szerokie uprawnienia miał premier polskiego rządu. Już samo wykazanie przez niego zainteresowania sprawą Amber Gold i przekazanie odpowiednich informacji do podległych mu instytucji, mogło spowodować, że państwo zareagowałoby zdecydowanie szybciej niż w sierpniu 2012 roku.
CZYTAJ TAKŻE: Brejza próbował zablokować przesłuchanie syna Donalda Tuska. Czego boi się PO? Wassermann: „Pan jest żałosny panie pośle”
To ciekawe, że Donald Tusk, tak często reagując na różne doniesienia medialne, akurat w przypadku Amber Gold nie znalazł potrzeby, by osobiście zająć się sprawą.
Premier nie zauważył ważnego artykułu, który pojawił się w „Gazecie Wyborczej” w kwietniu 2010 roku, ujawniającego, że Marcin P. jest osobą prawomocnie skazaną, a jednocześnie pełni funkcję prezesa Amber Gold, jako domu składowego, który z kolei znajduje się pod nadzorem ministerstwa gospodarki. W tym artykule, sam Marcin P., potwierdzał, że był karany. I żadna instytucja nie zajęła się tą sprawą? Nie wszczęła postępowania z urzędu? Przecież osoba prawomocnie skazana nie mogą zasiadać w organach spółki. To wszystko pokazuje, jak PO i PSL tworzyły „państwo teoretyczne”. Przykład idzie z góry. Jeżeli Donald Tusk nie zauważał problemu z Amber Gold, a monity KNF były lekceważone przez Prokuratora Generalnego, to mamy tu kwintesencję słabego państwa. To przeciwieństwo koncepcji państwa, która reprezentuje i wciela w życie Prawo i Sprawiedliwość. My uważamy, że państwo musi być skuteczne, przy zachowaniu pełnej gwarancji wolności obywatelskiej, także tej wolności dla prowadzenia działalności gospodarczej. Jednak w stosunku do oszustów, państwo nie może być teoretyczne.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330678-jaroslaw-krajewski-po-bala-sie-komisji-ds-amber-gold-juz-w-2012-gdy-proponowalismy-jej-powstanie-tusk-nie-uniknie-odpowiedzialnosci-nasz-wywiad