Zadziwiająca jest wściekłość, z jaką zwolennicy Donalda Tuska rzucili się na Jacka Saryusz-Wolskiego - nowego kandydata Polski na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Z jednej strony głoszą, że Tusk ma nominację w kieszeni, że wszystko przesądzone, a z drugiej - więcej niż nerwowość.
Ta histeria zdradza niepokój. Mniej związany z możliwością wyboru europosła, do wczoraj europosła PO, na szefa RE. Bardziej z prostym faktem, że wybór Tuska, który nie tylko nie ma poparcia polskiego rządu, ale ma konkurenta w postaci nowego kandydata Warszawy, przestaje być sprawą prostą. Staje się poważnym problemem dla unijnych przywódców.
Nie dlatego, że oporu Warszawy nie można przełamać siłowo. Można, przywołując głosowanie. Ale ten ruch będzie miał swoje konsekwencje. Rada Europejska jest dziś bowiem ostatnim bastionem państw narodowych. Rezygnacja z zasady konsensusu, a więc sprowadzenie Rady do roli kolejnej instytucji podlegającej władzy nieformalnego kartelu rozdającego karty, stworzy nową sytuację. Nawet te rządy, które nic przeciwko Tuskowi nie mają, mogą nie chcieć tak poważnej zmiany. Faktycznie zmiany ustrojowej.
Kandydatura Saryusz-Wolskiego jest pozytywną propozycją Warszawy, której prawdziwym sensem jest zupełnie nowe rozdanie. A więc polityczne unieważnienie kandydatury Tuska, i nowe rozmowy w poszukiwaniu konsensusu. Z ważnym udziałem polskiego rządu.
Warto zaznaczyć: nawet w przypadku wariantu głosowania, a więc konfrontacji z Warszawą, polski rząd zyskuje. Tusk nie będzie już bowiem mógł pozować na arbitra, oceniającego rzekomo obiektywnie naszą wewnętrzną sytuację. Jego przyszłe połajanki będą postrzegane tak, jak na to zasługują, a więc jako przedłużenie polskiej polityki, jako słowa podszyte urazą.
I jeszcze jedna uwaga: ataki na Saryusz-Wolskiego mają jeszcze jedno tło. Oto obóz rządzący dokonuje istotnego „transferu” z drugiej strony. Nie chodzi w końcu o jakąś płotkę, ale o poważnego polityka. Co oznacza, że rządzący mają i siłę przyciągania, i stabilną perspektywę władzy. Platforma doskonale o tym wie, bo przecież sama była kilka lat temu w podobnej sytuacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330361-sensem-operacji-saryusz-jest-uniewaznienie-kandydatury-tuska-i-nowe-rozdanie-z-warszawa-przy-stole