Sprawa ambasadora Polski w Niemczech, Andrzeja Przyłębskiego ma kilka wymiarów. Z pewnością MSZ i sam główny zainteresowany zachowali się skrajnie niezręcznie. Należało sprawę opisać na wstępie i ujawnić.
Co o niej wiemy? Student pierwszego roku, aby móc wyjechać za granicę, podpisał oświadczenie współpracy z SB. Nie jest to tytułem do chwały. Ważne jednak, co nastąpiło potem. Człowiek ma prawo załamać się, popełnić błąd, istotne jednak czy jest w stanie go przezwyciężyć.
Z dostępnej nam wiedzy wynika, że w IPN znajduje się jeszcze jeden dokument autorstwa Przyłębskiego, nic nie znacząca, ogólnikowa charakterystyka osoby, która w czasie sporządzenia tego materiału od dawna mieszkała za granicą. Fakt wyrejestrowania Przyłębskiego w następnym, 1980, roku potwierdza to, że odmówił on współpracy, gdyż jakiekolwiek jej formy służyłyby presji SB i prowokowałyby kolejne naciski na potencjalnego agenta. Te okoliczności wydają się potwierdzać wersję Przyłębskiego.
Okazuje się jednak, że ten, w sumie niewiele znaczący moment załamania, ma blisko 40 lat później służyć przekreśleniu dorobku i postawy prof. Przyłębskiego i uderzyć rykoszetem w jego żonę, prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sprawa ambasadora Polski w Niemczech, Andrzeja Przyłębskiego ma kilka wymiarów. Z pewnością MSZ i sam główny zainteresowany zachowali się skrajnie niezręcznie. Należało sprawę opisać na wstępie i ujawnić.
Co o niej wiemy? Student pierwszego roku, aby móc wyjechać za granicę, podpisał oświadczenie współpracy z SB. Nie jest to tytułem do chwały. Ważne jednak, co nastąpiło potem. Człowiek ma prawo załamać się, popełnić błąd, istotne jednak czy jest w stanie go przezwyciężyć.
Z dostępnej nam wiedzy wynika, że w IPN znajduje się jeszcze jeden dokument autorstwa Przyłębskiego, nic nie znacząca, ogólnikowa charakterystyka osoby, która w czasie sporządzenia tego materiału od dawna mieszkała za granicą. Fakt wyrejestrowania Przyłębskiego w następnym, 1980, roku potwierdza to, że odmówił on współpracy, gdyż jakiekolwiek jej formy służyłyby presji SB i prowokowałyby kolejne naciski na potencjalnego agenta. Te okoliczności wydają się potwierdzać wersję Przyłębskiego.
Okazuje się jednak, że ten, w sumie niewiele znaczący moment załamania, ma blisko 40 lat później służyć przekreśleniu dorobku i postawy prof. Przyłębskiego i uderzyć rykoszetem w jego żonę, prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/330097-sprawa-andrzeja-przylebskiego-chodzi-o-probe-zaszczucia-czlowieka-i-jego-rodziny-tylko-za-to-ze-znajduje-sie-w-nielubianym-przez-was-obozie