Po 16 listopada 2015 r. wobec żadnego innego państwa członkowskiego UE Donald Tusk nie zajmował tak negatywnego stanowiska jak wobec Polski.
Rząd Beaty Szydło nie może poprzeć Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej z powodów fundamentalnych, a nie tylko praktycznych. W art. 146 pkt 1. konstytucja RP stanowi: „Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej”. W punkcie 4 podpunkt 9 art. 146 możemy ponadto przeczytać, że „w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach Rada Ministrów” także „sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi”. Zgodnie z art. 151 konstytucji premier składa przysięgę następującej treści: „Obejmując urząd Prezesa Rady Ministrów, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej Polskiej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”. Wyłącznie do kompetencji Rady Ministrów należy więc popieranie bądź niepopieranie przez premiera, będącego reprezentantem Polski w Radzie Europejskiej, kandydata na przewodniczącego RE. I udzielenie tego poparcia powinno mieć na uwadze „dobro Ojczyzny”. Jedynym atutem Donalda Tuska jest jego polskie obywatelstwo. Analiza przebiegu sprawowania przez Tuska funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej od 1 grudnia 2015 r. do dziś (2 marca 2017 r.) nie dostarcza żadnych przesłanek, żeby to służyło „dobru Ojczyzny”.
Mocno naciągając, można by twierdzić, że jako były polski premier i obywatel RP Donald Tusk na najwyższym formalnie stanowisku w strukturach Unii Europejskiej dodaje Polsce prestiżu i znaczenia. Jest to niewymierne, ale przyjmijmy, że tak mogłoby być. Tyle że fakty temu przeczą. Donald Tusk w swoich publicznych wystąpieniach nie powiedział przecież ani jednego dobrego słowa o polskim rządzie od czasu, gdy kieruje nim premier Beata Szydło. W tym czasie wypowiedział zaś wiele słów krytyki pod adresem polskich władz, posługując się nawet kpiną, co przez opinię publiczną w państwach UE i poza nimi może być i było jednoznacznie odbierane jako odcinanie się od Polski, a nawet współtworzenie jej czarnego obrazu. Szczególnie znaczące było pod tym względem oficjalne wystąpienie Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej 17 grudnia 2016 r. we Wrocławiu. Było ono w istocie atakiem na demokratyczne władze RP i jedną wielką insynuacją, jakoby te władze łamały prawo i standardy. Podobne insynuacje Donald Tusk zawarł w kilku wypowiedziach dla mediów.
Donald Tusk ani słowem nie sprzeciwił się nieprzyjaznym działaniom wobec Polski prowadzonym na forum Komisji Europejskiej oraz w Parlamencie Europejskim, co oznacza ich akceptację. Taka obojętność ze strony byłego polskiego premiera na ataki na Polskę jest bowiem wyjątkowo znacząca. Podejmowane przez Donalda Tuska inicjatywy i projekty nie uwzględniały polskiego punktu widzenia, jasno przedstawianego przez prezydenta Andrzeja Dudę, premier Beatę Szydło czy ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Oznacza to ignorowanie polskiego punktu widzenia i polskich interesów wyrażanych przez demokratycznie wybrane władze RP. To wszystko formalnie. A do tego dochodzi zakulisowe przyprawianie gęby Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, o czym w Brukseli mówi się całkiem otwarcie. Osoba tak ostro i jednoznacznie krytykująca demokratyczne polskie władze, a więc i Polskę w żaden sposób nie dodaje naszemu krajowi prestiżu czy znaczenia.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po 16 listopada 2015 r. wobec żadnego innego państwa członkowskiego UE Donald Tusk nie zajmował tak negatywnego stanowiska jak wobec Polski.
Rząd Beaty Szydło nie może poprzeć Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej z powodów fundamentalnych, a nie tylko praktycznych. W art. 146 pkt 1. konstytucja RP stanowi: „Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej”. W punkcie 4 podpunkt 9 art. 146 możemy ponadto przeczytać, że „w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach Rada Ministrów” także „sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi”. Zgodnie z art. 151 konstytucji premier składa przysięgę następującej treści: „Obejmując urząd Prezesa Rady Ministrów, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej Polskiej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem”. Wyłącznie do kompetencji Rady Ministrów należy więc popieranie bądź niepopieranie przez premiera, będącego reprezentantem Polski w Radzie Europejskiej, kandydata na przewodniczącego RE. I udzielenie tego poparcia powinno mieć na uwadze „dobro Ojczyzny”. Jedynym atutem Donalda Tuska jest jego polskie obywatelstwo. Analiza przebiegu sprawowania przez Tuska funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej od 1 grudnia 2015 r. do dziś (2 marca 2017 r.) nie dostarcza żadnych przesłanek, żeby to służyło „dobru Ojczyzny”.
Mocno naciągając, można by twierdzić, że jako były polski premier i obywatel RP Donald Tusk na najwyższym formalnie stanowisku w strukturach Unii Europejskiej dodaje Polsce prestiżu i znaczenia. Jest to niewymierne, ale przyjmijmy, że tak mogłoby być. Tyle że fakty temu przeczą. Donald Tusk w swoich publicznych wystąpieniach nie powiedział przecież ani jednego dobrego słowa o polskim rządzie od czasu, gdy kieruje nim premier Beata Szydło. W tym czasie wypowiedział zaś wiele słów krytyki pod adresem polskich władz, posługując się nawet kpiną, co przez opinię publiczną w państwach UE i poza nimi może być i było jednoznacznie odbierane jako odcinanie się od Polski, a nawet współtworzenie jej czarnego obrazu. Szczególnie znaczące było pod tym względem oficjalne wystąpienie Donalda Tuska jako przewodniczącego Rady Europejskiej 17 grudnia 2016 r. we Wrocławiu. Było ono w istocie atakiem na demokratyczne władze RP i jedną wielką insynuacją, jakoby te władze łamały prawo i standardy. Podobne insynuacje Donald Tusk zawarł w kilku wypowiedziach dla mediów.
Donald Tusk ani słowem nie sprzeciwił się nieprzyjaznym działaniom wobec Polski prowadzonym na forum Komisji Europejskiej oraz w Parlamencie Europejskim, co oznacza ich akceptację. Taka obojętność ze strony byłego polskiego premiera na ataki na Polskę jest bowiem wyjątkowo znacząca. Podejmowane przez Donalda Tuska inicjatywy i projekty nie uwzględniały polskiego punktu widzenia, jasno przedstawianego przez prezydenta Andrzeja Dudę, premier Beatę Szydło czy ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Oznacza to ignorowanie polskiego punktu widzenia i polskich interesów wyrażanych przez demokratycznie wybrane władze RP. To wszystko formalnie. A do tego dochodzi zakulisowe przyprawianie gęby Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, o czym w Brukseli mówi się całkiem otwarcie. Osoba tak ostro i jednoznacznie krytykująca demokratyczne polskie władze, a więc i Polskę w żaden sposób nie dodaje naszemu krajowi prestiżu czy znaczenia.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/329781-rzad-rp-nie-moze-poprzec-donalda-tuska-z-powodu-tego-do-czego-zobowiazuje-go-konstytucja