Wyobraźmy sobie, że na marszach KOD pojawia się jeden facet, który swoim radykalizmem i zaangażowaniem przebija resztę protestujących. Nazwijmy go Andrzej Partacz. Partacz przebija nawet tych skaczących najwyżej w rytm kolejnych wersji kaczuch kodowców. Andrzejek wykrzykuje hasła tak radykalne, że nie tylko podgrzewa atmosferę, ale szybko trafia do YouTube i staje się bohaterem antykodowskich przeróbek. W oglądanej przez 6 mln internautów przeróbce techno wykrzykuje „gdzie jest Trybunał”. W spocie rządzącej partii, z grymasem nienawiści na twarzy, ryczy że Kaczyńskiemu należy się „kulka w łeb”, a PiS-u nienawidzi. Wszyscy widzą, że Partacz ma problemy emocjonalne i psychiczne. A jednak nikt nie ma oporów by zrobić z niego twarz opozycyjnych marszów.
„Oni pójdą na wybory”- straszy rządowy spot, eksploatujący wizerunek Partacza. Andrzej Partacz staje się gwiazdą internetu. Powstają o nim liczne memy, filmowe przeróbki kładą na łopatki kolejne wersje bluzgów Stonogi w rytm hiciorów. Andrzej Partacz w końcu zostaje główną twarzą KOD. Prawicowi publicyści przypominają jego facjatę każdego dnia. Redaktorzy publicznych mediów analizują z psychologami „stan nienawiści” grupy, której Partacz stał się twarzą.
Potem Partacz znika. Znika też KOD, skompromitowany m.in. działaniami bohatera tego tekstu. Partacz się jednak po jakimś czasie pojawia w przestrzeni publicznej. Jest na marszach poparcia dla rządu. Przekonuje, że zmienił zdanie i zauważył, jakim złem jest KOD. Staje przy czołowych prawicowych politykach.
Ochrona BOR przepuszcza go w pobliże prezydenta Andrzeja Dudy. Tego samego, który reprezentuje opcję, której Partacz chciał dać „kulkę w łeb”. Andrzejek przytula pana prezydenta Andrzeja. Ten mu dziękuję za zaangażowanie. Potem Partacz pojawia się na debacie przedwyborczej i ją próbuje zakłócić.
O co w tym wszystkim chodzi? Czyżby straszny, prawicowy rząd dokonał perfidnej prowokacji z panem Andrzejem w głównej roli? Czy straszny Kaczyński miałby opory by dotrzeć do Partacza i go namówić do skompromitowania KOD, skoro tak łatwo niszczy demokrację? Oczywiście, że tak! Jarosław Kaczyński dla władzy zrobi przecież więcej niż poczęty w in vitro demon z wyselekcjonowanymi genami Mussoliniego i Lukrecji Borgii. Sięgnie nawet po tak perfidne metody jak przekupienia pana Partacza i posłanie go w szeregi znienawidzonej opozycji.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wyobraźmy sobie, że na marszach KOD pojawia się jeden facet, który swoim radykalizmem i zaangażowaniem przebija resztę protestujących. Nazwijmy go Andrzej Partacz. Partacz przebija nawet tych skaczących najwyżej w rytm kolejnych wersji kaczuch kodowców. Andrzejek wykrzykuje hasła tak radykalne, że nie tylko podgrzewa atmosferę, ale szybko trafia do YouTube i staje się bohaterem antykodowskich przeróbek. W oglądanej przez 6 mln internautów przeróbce techno wykrzykuje „gdzie jest Trybunał”. W spocie rządzącej partii, z grymasem nienawiści na twarzy, ryczy że Kaczyńskiemu należy się „kulka w łeb”, a PiS-u nienawidzi. Wszyscy widzą, że Partacz ma problemy emocjonalne i psychiczne. A jednak nikt nie ma oporów by zrobić z niego twarz opozycyjnych marszów.
„Oni pójdą na wybory”- straszy rządowy spot, eksploatujący wizerunek Partacza. Andrzej Partacz staje się gwiazdą internetu. Powstają o nim liczne memy, filmowe przeróbki kładą na łopatki kolejne wersje bluzgów Stonogi w rytm hiciorów. Andrzej Partacz w końcu zostaje główną twarzą KOD. Prawicowi publicyści przypominają jego facjatę każdego dnia. Redaktorzy publicznych mediów analizują z psychologami „stan nienawiści” grupy, której Partacz stał się twarzą.
Potem Partacz znika. Znika też KOD, skompromitowany m.in. działaniami bohatera tego tekstu. Partacz się jednak po jakimś czasie pojawia w przestrzeni publicznej. Jest na marszach poparcia dla rządu. Przekonuje, że zmienił zdanie i zauważył, jakim złem jest KOD. Staje przy czołowych prawicowych politykach.
Ochrona BOR przepuszcza go w pobliże prezydenta Andrzeja Dudy. Tego samego, który reprezentuje opcję, której Partacz chciał dać „kulkę w łeb”. Andrzejek przytula pana prezydenta Andrzeja. Ten mu dziękuję za zaangażowanie. Potem Partacz pojawia się na debacie przedwyborczej i ją próbuje zakłócić.
O co w tym wszystkim chodzi? Czyżby straszny, prawicowy rząd dokonał perfidnej prowokacji z panem Andrzejem w głównej roli? Czy straszny Kaczyński miałby opory by dotrzeć do Partacza i go namówić do skompromitowania KOD, skoro tak łatwo niszczy demokrację? Oczywiście, że tak! Jarosław Kaczyński dla władzy zrobi przecież więcej niż poczęty w in vitro demon z wyselekcjonowanymi genami Mussoliniego i Lukrecji Borgii. Sięgnie nawet po tak perfidne metody jak przekupienia pana Partacza i posłanie go w szeregi znienawidzonej opozycji.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/329534-wyobrazmy-sobie-faceta-ktory-staje-sie-twarza-marszow-kod-gdzie-nawoluje-do-kulki-w-leb-kaczynskiemu