Najlepiej opłacane sądy pracują najgorzej – taki wniosek płynie z raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, który porównał wydatki na sądy z ich efektywnością. Wysoka pensja sędziego też nie przekłada się na wydajność w pracy. Im wyższe ma zarobki, tym mniej zakończonych procesów na koncie. Tymczasem, niezbędne dla funkcjonowania państwa sądownictwo, kosztuje nas rocznie ponad 7 miliardów złotych.
Na każdy sąd apelacyjny wydaje się średnio ponad 20 mln. zł. rocznie. Najwięcej dostają te w największych miastach. Według danych Instytutu za 2013 rok na utrzymanie Sadu Apelacyjnego w Warszawie wydano ponad 34 mln zł. Pracowało w nim 82 sędziów ze średnią pensją 12 tys. zł brutto każdy. Wydajność w warszawskiej apelacji była najniższa. Jeden sędzia w ciągu miesiąca rozpatrywał 4,5 spraw procesowych, podczas gdy średnia dla kraju wynosi 6. Na jednego sędziego w „apelacjach” przypadało ponad dwóch pracowników obsługi.
CZYTAJ TAKŻE:TOP 10 przykładów: Zobacz jak „kasta sędziowska” łamie prawo i kala godność togi
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Szczyt bezczelności prezes Sądu Najwyższego! Prof. Gersdorf: Za 10 tysięcy zł. miesięcznie to można żyć dobrze tylko na prowincji
Z kolei sądy okręgowe dostają co roku na utrzymanie ok. 30 mln zł. Sędziowie mają średnio po trzy osoby do pomocy. Rekordzistą według danych Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości był Sąd Okręgowy w Warszawie z kwotą ponad 141 mln zł. Pracowało w nim 255 sędziów, którzy średnio zarabiali ponad 10 tys. zł miesięcznie. Jeden sędzia rozpatrywał średnio po 9 spraw procesowych, które ciągnęły się średnio ponad 9 miesięcy. W skali kraju jeden sędzia rozpatrywał średnio po 12 spraw procesowych, a każda trwała przeciętnie pięć miesięcy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:UJAWNIAMY. Tak wygląda bezkarność sędziów! W ciągu ostatnich 5 lat tylko 11 straciło urząd za przestępstwa i przewinienia
Najtańsze w utrzymaniu są sądy rejonowe – ich budżety wynosiły przeciętnie po ok. 11 mln zł rocznie. Zazwyczaj pracuje w nich po 20 sędziów, na których przypada niespełna 4 pracowników obsługi. Sędzia w tzw. rejonie dostaje 8,5 tys. zł pensji, ale w ciągu miesiąca załatwia średnio 26 spraw procesowych. Tu przeciętny czas trwania sprawy wyniósł trzy miesiące. Ale pieniądze nie idą w parze z efektywnością. W warszawskich sądach rejonowych, które dostają więcej pieniędzy od innych (np. Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy dostał prawie 60 mln zł na utrzymanie), ten czas był już dwa razy dłuższy, a sędziowie załatwiali średnio po 16 spraw procesowych. Stolica miała więc w raporcie Instytutu swój niechlubny rekord – wśród 20 najmniej sprawnych sądów rejonowych znalazło się aż 12 z Warszawy i okolic. A wśród 20 najszybszych były małe sądy, m.in. w Sokółce.
Ani podwyżki wynagrodzeń sędziów, ani dodatkowe etaty dla ich asystentów, referendarzy, urzędników i pracowników obsługi sytuacji więc nie poprawiają. Tam, gdzie idzie najwięcej pieniędzy, wydajność pracy sędziów pozostawia wiele do życzenia. Ich koledzy z mniejszymi pensjami i w mniejszych sądach radzą sobie znacznie lepiej.
Jednocześnie wydatki na sądownictwo stale rosną. Od 2003 roku wzrosły ponad dwukrotnie – o 107 proc.!W 2003 roku sądownictwo kosztowało podatników 3,41 mld. złotych, by w 2010 sięgnąć 5,76 mld. złotych. W ubiegłym roku utrzymanie sądów kosztowało już 7,04 mld. zł. To wystarczająco dużo, by domagać się od sądów lepszej wydajności i wyższych standardów.
CZYTAJ TAKŻE:TOP 10 przykładów: Zobacz jak „kasta sędziowska” łamie prawo i kala godność togi
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/329000-ujawniamy-sedziowie-kosztuja-krocie-a-im-lepiej-zarabiaja-tym-gorzej-pracuja-wydatki-na-sadownictwo-to-7-mld-zlotych