W Poznaniu mamy kolejną odsłonę wojny kulturowej czyli ataku lewackich środowisk, które posługują się kulturą w celu zniszczenia tradycyjnego modelu życia i zdobycia dzięki temu władzy. Bo jak świat światem w polityce o władzę, wpływy i pieniądze chodzi. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak podpisał nominację na dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał.
Został nim Marek Wasilewski, artysta, którego najbardziej oryginalnym dziełem jest performance z gołym facetem, wchodzącym do kościoła w Łodzi, podczas mszy świętej. Prezydent powołał Wasilewskiego mimo, że konkurs na to stanowisko wygrał dotychczasowy dyrektor Piotr Bernatowicz. Prezydent ma do tego prawo i może powołać na stanowisko dyrektora, nawet artystę o takiej „głębi” jak Wasilewski. Gdyby komisja konkursowa wskazała Wasilewskiego na to stanowisko, sprawa byłaby oczywista z punktu widzenia praw zwyczajowych, mimo, że nowy dyrektor tych praw zwyczajowych nienawidzi, bo krępują swobodę wypowiedzi. Inaczej by nie wprowadził do kościoła faceta na golasa w celu wzbudzenia „dyskusji” o jakości wiary w Polsce. Ale komisja go nie wskazała.
Jego nominacja poza konkursem jest prowokacją wobec demokratycznych procedur. Prezydent zlekceważył werdykt komisji, co znaczy, że cały konkurs zamienił w farsę. Dlaczego? Bo to właśnie on, prezydent Jaśkowiak powołał komisję konkursową. Ale widocznie komisja wskazała nie tego kandydata, co należy. Po co więc była ta komisja! Prezydent co najwyżej powinien czuwać nad przebiegiem obrad i mieć prawo weta, gdy procedury nie są przestrzegane, a nie narzucać siłą swoją wolę. Zaangażowano do pracy w komisji ludzi, ekspertów, ich czas po czym podważono kompetencje, przychylając się do rekomendacji szefowej komisji konkursowej, która jest jednocześnie dyrektorem od kultury w Urzędzie Miejskim. Jakim prawem szefowa komisji udzieliła sobie prawa do oddzielnej rekomendacji nie wiadomo? To też jakiś nowy zwyczaj. Można zauważyć, że prezydent Jaśkowiak podważył zasadność istnienia bytu, który sam stworzył. Jest twórcą nowej jakości zarządzania, które wynika z logiki paradoksalnej.
Ale znając ideologiczne, lewackie skłonności prezydenta i środowiska, które reprezentuje, można było się spodziewać takiej decyzji. Jest ona skandalicznym, prowokacyjnym podważeniem zasadności demokratycznych procedur. Zlekceważono ponad sześćset podpisów przedstawicieli polskiego świata sztuk wizualnych, którzy prosili prezydenta o nominacje dla zwycięzcy konkursu. Kilka lat temu podobną sytuację mieliśmy przy wyborze dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie. Komisja konkursowa rekomendowała ministrowi Zdrojewskiemu z PO prof. Włodarczyka, a on podpisał nominację lewackiemu ideologowi prof. Piotrowskiemu. Nic dodać, nic ująć.
Te sytuacje pokazują czarno na białym, jaki stosunek do demokratycznych procedur mają środowiska deklarujące się jako arcydemokratyczne i walczące o wolność. A zaciekłość w walce o instytucje kultury zdaje się wskazywać, że są one bardzo ważnymi, być może ostatnimi bastionami w Polsce kosmopolitycznej lewackiej międzynarodówki, która jest nowym wcieleniem komunistycznej sieci partii i działaczy żyjących z siania zamętu i żywiących się konfliktem. Prowokacje obyczajowe, ataki na wszystkie religie są częścią strategii sensu stricte politycznej i tak należy je traktować, odsyłając między bajki bajdurzenie o wolności artystycznej itd. To po prostu neobolszewia i dla każdego kto zna pierwszy etap Rewolucji Bolszewickiej to oczywista oczywistość jak mawia klasyk.
Co jeszcze ta decyzja ujawnia oprócz lekceważenia demokracji? Że kultura jest polityką. Zatem artyści nie są świętymi krowami i ocenić ich „dzieła” należy według kryteriów politycznych. Prawo zatem nie może ich chronić bezwarunkowo, tak jak obywateli uprawiających swoje ogródki. Jeśli artysta wchodzi do sfery publicznej z dziełem naładowanym przemocą symboliczną , powinien się liczyć z reakcją adekwatną do formy i treści tego, co prezentuje. Nic nie jest niewinne, wszystko podejrzane - jak nauczał u końca życia guru lewackich środowisk Michel Foucault. Skoro wszystko jest już polityką, koniec złudzeń, co do działań udających sztukę. Prezydent Jaśkowiak podważając zasadność werdyktu komisji konkursowej upolitycznił Galerię Miejską Arsenał w stopniu dotąd niespotykanym nigdzie w polskich publicznych galeriach, po to by można było uprawiać politykę czyli lewacką propagandę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328840-lewactwo-w-galerii-w-poznaniu-mamy-kolejna-odslone-wojny-kulturowej