Ujawnienie przez nich, że mają nowy rodzaj wojsk ma na celu wywołanie strachu. To wyraźny komunikat: „Liczcie się z nami, obawiajcie się nas, bo my jesteśmy potęgą”. Trzeba podkreślić, że Rosja pierwsza zrozumiała, że wojna informacyjna jest tania, że można dokonać dużych i bardzo ważnych rzeczy przy pomocy stosunkowo małych środków
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Pierwszy raz oficjalnie Rosja przyznała, że prowadzi wojnę informacyjną. Jaką wagę ma to wyznanie dzisiaj?
Dr Rafał Brzeski: Oficjalne stwierdzenie, że Rosja prowadzi wojnę informacyjną ma bardzo duże znaczenie. Dotychczas bowiem zasłaniano się na różne sposoby, że to jakaś grupa niekontrolowana, itd. Po drugie dowiadujemy się, że utworzono tym samym nowy rodzaj wojsk, jak lotnictwo czy marynarka wojenna, a to bardzo poważna sprawa. To znaczy, że Rosja traktuje wojnę informacyjną bardzo poważnie i ma do tego bardzo dużo ludzi. Podkreślam jeszcze raz, to nie jest jakiś ośrodek, pluton, kompania, czy pułk do prowadzenia wojny informacyjnej, ale cały osobny rodzaj wojsk. To bardzo duży twór i dedykowany tylko do jednego celu. Oczywiście w komunikatach mówi się przede wszystkim, że jest to obrona przeciwko Zachodowi, ale mimochodem dodaje się, iż będzie to również stosowane w cyberprzestrzeni.
I raczej nie w celach obronnych.
W wojnie informacyjnej zawsze jest obrona i atak. To znaczy, że jest to tym samym usankcjonowanie hakowania obcej infrastruktury informatycznej, bo cyberprzestrzeń to jest bardzo szerokie pojęcie, ale dotyczące przede wszystkim hardware’u. W tym przypadku dotyczy to jeszcze szerszego pojęcia, tzn. infosfery. Jeżeli Rosja chce prowadzić wojnę w infosferze, to znaczy, że jest to wojna nie tylko przeciwko sieciom różnego rodzaju cywilnym i wojskowym, w tym sieciom specjalnym tzn. regulującym ruch na kolei, obsługującym przesył energii elektrycznej, ropociągom, gazociągom czy bankom. To przede wszystkim wojna obejmująca oprócz cybernetycznych czy informacyjnych nośników i baz danych, czy stron internetowych również biblioteki i całą sferę kultury. Krótko mówiąc Rosja nastawia się na wojnę ze świadomością ludzi, włącznie ze świadomością historyczną. To bardzo poważna informacja.
Rosjanie twierdzą, że ten rodzaj wojsk powstał niedawno. Wierzy Pan w to?
Ależ oczywiście, że nie. Po eksperymentach z manipulowaniem prezydenckiej kampanii wyborczej w USA oraz złapaniu Rosji za rękę w różnych działaniach przeciwko świadomości, w tym w kampaniach wyborczych w krajach europejskich, trudno było im dalej zaprzeczać, że niczego nie robią. Tu już ustalono, że nici prowadzą do Kremla, w związku z czym tam zapadają najważniejsze decyzje. Ujawnienie przez nich, że mają nowy rodzaj wojsk ma na celu wywołanie strachu. To wyraźny komunikat: „Liczcie się z nami, obawiajcie się nas, bo my jesteśmy potęgą”. Trzeba podkreślić, że Rosja pierwsza zrozumiała, że wojna informacyjna jest tania, że można dokonać dużych i bardzo ważnych rzeczy przy pomocy stosunkowo małych środków. Za cenę powiedzmy 2-3 nowoczesnych myśliwców można już milionom ludzi sprać mózgi. Druga, bardzo rzadko wspominana rzecz, to jest dywersja informacyjna, a tu Rosjanie mają bardzo dobre początki.
Może podać Pan jakieś przykłady?
Rosjanie zasiali panikę w kilku miastach w USA podając zupełnie fałszywe informacje, że z jednej z fabryk chemicznych ulotnił się trujący gaz. Zmanipulowali oni lokalne stacje radiowe i informacyjne podkładając fałszywe, identyczne portale. Do danych miejscowości rozesłano jednocześnie SMS: „Uważajcie, nie otwierajcie okien”. Dopiero po paru godzinach okazało się, że nikt o tym nic nie wie, bo żadnego wycieku nie było. Ostatnia dowiedziała się o całej sprawie dyrekcja tej fabryki, z której gaz miał rzekomo wyciec oraz jej załoga. To wystarczyło jednak, żeby wśród ludzi zasiać panikę. To kwestia jednego miasteczka czy powiatu, a co będzie jeżeli zrobi się to na większą skalę? To były po prostu ćwiczenia: da się zrobić, czy nie da.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ujawnienie przez nich, że mają nowy rodzaj wojsk ma na celu wywołanie strachu. To wyraźny komunikat: „Liczcie się z nami, obawiajcie się nas, bo my jesteśmy potęgą”. Trzeba podkreślić, że Rosja pierwsza zrozumiała, że wojna informacyjna jest tania, że można dokonać dużych i bardzo ważnych rzeczy przy pomocy stosunkowo małych środków
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Pierwszy raz oficjalnie Rosja przyznała, że prowadzi wojnę informacyjną. Jaką wagę ma to wyznanie dzisiaj?
Dr Rafał Brzeski: Oficjalne stwierdzenie, że Rosja prowadzi wojnę informacyjną ma bardzo duże znaczenie. Dotychczas bowiem zasłaniano się na różne sposoby, że to jakaś grupa niekontrolowana, itd. Po drugie dowiadujemy się, że utworzono tym samym nowy rodzaj wojsk, jak lotnictwo czy marynarka wojenna, a to bardzo poważna sprawa. To znaczy, że Rosja traktuje wojnę informacyjną bardzo poważnie i ma do tego bardzo dużo ludzi. Podkreślam jeszcze raz, to nie jest jakiś ośrodek, pluton, kompania, czy pułk do prowadzenia wojny informacyjnej, ale cały osobny rodzaj wojsk. To bardzo duży twór i dedykowany tylko do jednego celu. Oczywiście w komunikatach mówi się przede wszystkim, że jest to obrona przeciwko Zachodowi, ale mimochodem dodaje się, iż będzie to również stosowane w cyberprzestrzeni.
I raczej nie w celach obronnych.
W wojnie informacyjnej zawsze jest obrona i atak. To znaczy, że jest to tym samym usankcjonowanie hakowania obcej infrastruktury informatycznej, bo cyberprzestrzeń to jest bardzo szerokie pojęcie, ale dotyczące przede wszystkim hardware’u. W tym przypadku dotyczy to jeszcze szerszego pojęcia, tzn. infosfery. Jeżeli Rosja chce prowadzić wojnę w infosferze, to znaczy, że jest to wojna nie tylko przeciwko sieciom różnego rodzaju cywilnym i wojskowym, w tym sieciom specjalnym tzn. regulującym ruch na kolei, obsługującym przesył energii elektrycznej, ropociągom, gazociągom czy bankom. To przede wszystkim wojna obejmująca oprócz cybernetycznych czy informacyjnych nośników i baz danych, czy stron internetowych również biblioteki i całą sferę kultury. Krótko mówiąc Rosja nastawia się na wojnę ze świadomością ludzi, włącznie ze świadomością historyczną. To bardzo poważna informacja.
Rosjanie twierdzą, że ten rodzaj wojsk powstał niedawno. Wierzy Pan w to?
Ależ oczywiście, że nie. Po eksperymentach z manipulowaniem prezydenckiej kampanii wyborczej w USA oraz złapaniu Rosji za rękę w różnych działaniach przeciwko świadomości, w tym w kampaniach wyborczych w krajach europejskich, trudno było im dalej zaprzeczać, że niczego nie robią. Tu już ustalono, że nici prowadzą do Kremla, w związku z czym tam zapadają najważniejsze decyzje. Ujawnienie przez nich, że mają nowy rodzaj wojsk ma na celu wywołanie strachu. To wyraźny komunikat: „Liczcie się z nami, obawiajcie się nas, bo my jesteśmy potęgą”. Trzeba podkreślić, że Rosja pierwsza zrozumiała, że wojna informacyjna jest tania, że można dokonać dużych i bardzo ważnych rzeczy przy pomocy stosunkowo małych środków. Za cenę powiedzmy 2-3 nowoczesnych myśliwców można już milionom ludzi sprać mózgi. Druga, bardzo rzadko wspominana rzecz, to jest dywersja informacyjna, a tu Rosjanie mają bardzo dobre początki.
Może podać Pan jakieś przykłady?
Rosjanie zasiali panikę w kilku miastach w USA podając zupełnie fałszywe informacje, że z jednej z fabryk chemicznych ulotnił się trujący gaz. Zmanipulowali oni lokalne stacje radiowe i informacyjne podkładając fałszywe, identyczne portale. Do danych miejscowości rozesłano jednocześnie SMS: „Uważajcie, nie otwierajcie okien”. Dopiero po paru godzinach okazało się, że nikt o tym nic nie wie, bo żadnego wycieku nie było. Ostatnia dowiedziała się o całej sprawie dyrekcja tej fabryki, z której gaz miał rzekomo wyciec oraz jej załoga. To wystarczyło jednak, żeby wśród ludzi zasiać panikę. To kwestia jednego miasteczka czy powiatu, a co będzie jeżeli zrobi się to na większą skalę? To były po prostu ćwiczenia: da się zrobić, czy nie da.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328798-kreml-przyznaje-sie-do-wojny-dr-brzeski-rosja-traktuje-wojne-informacyjna-bardzo-powaznie-i-ma-do-tego-bardzo-duzo-ludzi-nasz-wywiad