Najwyższa pora zakończyć bicie piany wokół wypadku z udziałem pani premier. Sprawa dla policji i prokuratury jest oczywista. Również dla szefostwa BOR i jego zwierzchników. Funkcjonariusze dochowali procedur, nie szarżowali, zachowali się najracjonalniej jak się w tej sytuacji dało.
W nowym wydaniu tygodnika „wSieci” wraz z Marcinem Wikło rozkładamy tę kraksę na czynniki pierwsze. Nie mamy złudzeń, że opozycja ma tu jakiekolwiek realne paliwo do podsycania antyrządowej histerii. Po trosze udowodnił to prokurator Włodzimierz Krzywicki ujawniający, że jedyni świadkowie opowiadający w telewizji, że BOR jechał bez sygnałów dźwiękowych (to była ostatnia deska ratunku dla twierdzących, że Biuro nie dochowało przepisów jazdy w kolumnie uprzywilejowanej), są kompletnie niewiarygodni – jeden oglądał w tym czasie mecz leżąc na kanapie przy zamkniętych oknach, a drugi „intensywnie pracował” w budynku stacji benzynowej, w dodatku na zapleczu. Swoją cegiełkę do obalenia własnej narracji dorzuciła też sama TVN24 publikując kolejny film z kamery przemysłowej umieszczonej tuż przed miejscem zdarzenia, pokazujący, że kolumna BOR nie jechała ani szybko, ani zbyt rozciągnięta.
Trudno zatem podważać wiarygodność tego, jak zdarzenie relacjonują funkcjonariusze BOR. Dotarliśmy do zeznań kilku z nich, złożonych w ramach wewnętrznego postępowania w Biurze.
Po tym, jak obok seicento przejechał samochód ochronny S1, zauważyłem, jak ten fiat gwałtownie rusza i skręca w kierunku osi jezdni, praktycznie pod kątem 90 stopni. […] widziałem moment uderzenia i jak samochód główny przelatuje przez pas do ruchu w przeciwnym kierunku i następnie jak podskakuje maska samochodu głównego podniesiona po uderzeniu w drzewo. Kierowca samochodu S2, którym jechałem, gwałtownie zahamował i ominął uszkodzonego fiata. Następnie pojazd S2 zajmuje miejsce na wysokości tylnych prawych drzwi uszkodzonego pojazdu głównego. W pierwszej kolejności podbiegam do drzwi samochodu głównego (prawa tylna strona), aby sprawdzić stan osoby ochranianej
— oświadcza jeden z nich. Po więcej odsyłam do nowego „wSieci”.
Piszemy również o nieznanych dotychczas kuriozalnych przypadkach lekceważenia bezpieczeństwa VIP-ów.
I tak np. przeczytają Państwo, jak przed kilkoma laty kupiono używaną limuzynę od jednego z radomskich dilerów Mercedesa. Według naszych rozmówców, grubość lakieru w różnych miejscach karoserii każe stawiać pytanie, czy auto nie miało na koncie jakiegoś wypadku, gdy jeździł nim prezes pewnej niemieckiej firmy. Samochód przydzielono… prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Ujawniamy również, że proceder kradzieży paliwa z limuzyn VIP-ów był takich rozmiarów, że pewnego dnia poskutkował pustym bakiem w aucie premiera. Donald Tusk jadący z Sopotu do Warszawy na posiedzenie rządu musiał przesiąść do innego pojazdu z powodu pustego baku. Od BOR-owców usłyszał, że… samochód się zepsuł.
Tak, patologie w Biurze Ochrony Rządu narastały latami. Tak, mocno przyczyniła się do nich kadencja Mariana Janickiego, który dziś kreuje się na eksperta bez skazy. Facet powinien być zdegradowany i siedzieć na ławie oskarżonych za to, co wyrabiało się w dowodzonej przez niego jednostce przed katastrofą smoleńską. A podobno nie tylko za to.
To wszystko prawda. Sam co najmniej dziesiątki razy pisałem o tym, co ma na sumieniu Janicki. Ale chciałbym, by – jeśli to jeszcze możliwe – jego działalnością publiczną zajął się wreszcie sąd. A dziś rządzący by przestali już mówić, że muszą po Janickim sprzątać, a zaczęli to robić.
Owszem, liczby już wyglądają lepiej – jeśli chodzi o zakupy, sprzęt, szkolenia i kadry (po konkrety odsyłam do tygodnika). Ale to wszystko tylko cerowanie dziur.
Systemowe zmiany w Biurze są konieczne, a rząd pracuje nad nimi zbyt opieszale. Wydawało się, że bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie będzie dla ekipy PiS jednym z priorytetów. Jarosław Kaczyński mówi dziś, że plan „głębokiej reformy” w BOR była gotowa już wówczas, gdy jego partia szykowała się do przejęcia władzy. Minęło już 15 miesięcy urzędowania gabinetu Beaty Szydło. I dopiero po wypadku z jej udziałem słyszymy, że projekt ustawy będzie skończony w ciągu kilku tygodni (wtedy dopiero rozpocznie się nad nim praca międzyresortowa).
Ta zwłoka to stąpanie po kruchym lodzie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328304-tuskowi-zabraklo-benzyny-a-kaczynskiemu-kupili-uzywanego-pancera-patologie-w-bor-realne-i-naciagane