Intensywna eksploatacja sprawy wypadku premier Beaty Szydło przez opozycję nie jest przypadkiem. Jest czymś więcej niż normalną w polityce próbą wykorzystania kłopotów przeciwnika.
To część szerszej strategii, którą wprost określił tygodnika „Polityka” w jednym z ostatnich wydań. Na okładce zaprezentowano czołówkę obozu rządzącego z podpisem „Dygnitarze”. A „Polityka” to dziś wierny organ Platformy, czego dowodem choćby ostre ataki na Nowoczesną.
Długofalowym celem jest przedstawienie prezydenta, rządu, liderów PiS oraz szeroko rozumianego zaplecza obozu rządzącego jako grupy oderwanej od problemów zwykłych Polaków, zajętej sobą i swoimi przywilejami, przemykającej pędzącymi limuzynami wśród zwykłych ludzi.
Wypadek pani premier - która musi przecież jeździć limuzyną - doskonale się nadaje do tego rodzaju manipulacji. Po jednej stronie szefowa rządu, BOR i policja, po drugiej młody kierowca taniego auta. Nic nie stoi na przeszkodzie, by całkowice przypadkowe zdarzenie przedstawić jako „niezwykle bolesne zderzenie suwerena z władzą pisowską”, jak to ujął poseł PO. Większość mediów rzecz jasna przyklaśnie.
Dlatego ta sprawa jest tak silnie, tak cynicznie i tak brutalnie eksploatowana.
Kryje się za tym pośrednie uznanie, że Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście wygrało dlatego, że stanęło po stronie ludzi, w kontraście do poprzedników, naprawdę oderwanych i lewitujących w wymyślonym świecie. Odwrócić tej sytuacji łatwo się nie da, więc trzeba przynajmniej wyrównać stawkę. I zrobić wszystko, by rówież PiS zyskało gębę „dygnitarzy”. Bo dopóki naród uważa, że PiS służy ludziom i Polsce, wiele zrobić się nie da.
Nawet najbardziej prospołeczna polityka nie jest gwarancją, że plan ten się nie uda. Pamiętamy z lat 2005-2007, że w sprzyjających warunkach obóz III RP umie być skuteczny w odwracaniu kota ogonem.
Mają rację ci, którzy uznają, że opozycja jest zagubiona i zasadniczo „nie ma pomysłu”. Nie jest jednak tak, że nikt tam nie myśli. Towarzysze z „Polityki”, mniej krzykliwi niż media niemieckie ale za to bardziej konsekwentni, nigdy się nie poddają. I wiedzą, że by myśleć o skutecznej ofensywie, trzeba podważyć fundamenty zwycięstwa prawicy z roku 2015-go.
Receptę na zagrożenie obóz rządzący doskonale zna. To często powtarzane słowo „pokora”.
Ale też w konteście ostatnich wydarzeń warto dodać: to także likwidacja lub przynajmniej ograniczenie udzielnych księstw, których „władcy” najmniej przejmują się opinią publiczną. Chwilami można nawet odnieść wrażenie, że nie uważają kłopotów całego obozu za swój szczególny problem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328239-strategicznym-celem-opozycji-jest-obsadzenie-obozu-rzadzacego-w-roli-dygnitarzy-stad-ta-cyniczna-eksploatacja-wypadku-pani-premier