Ci sami ludzie, którzy cynicznie grają wypadkiem w Oświęcimiu, nie zaopiekowali się żoną i dziećmi Rafała Wójcikowskiego, nie zaproponowali im pomocy prawnej.
Wiele osób dało się ponieść kompletnej głupawce w sprawie Sebastiana, którego seicento wjechało pod audi z premier Beatą Szydło. Politycy PO przedstawiają ten wypadek jako rodzaj zamachu „państwa PiS” na przeciętnego obywatela. Dlatego cała czołówka PO z Grzegorzem Schetyną, byłą premier Ewą Kopacz i byłym ministrem sprawiedliwości Borysem Budką pojechała do Oświęcimia, by bronić Sebastiana przed państwową przemocą i opresją. Ta przemoc ma polegać na tym, że Sebastian został przesłuchany, żeby ustalić, kto był sprawcą wypadku. Nie trzeba nawet mieć prawa jazdy i kierować na co dzień autem, żeby wiedzieć, że przy każdym wypadku ustala się winę, choćby dlatego, żeby wiedzieć z czyjej polisy mają być pokryte szkody. A gdy dochodzi do uszkodzenia ciała uniemożliwiającego funkcjonowanie powyżej siedmiu dni, tym bardziej istnieje konieczność ustalenia sprawcy. I nic nie ma tu do rzeczy fakt, że poszkodowaną jest premier RP, a wypadku uczestniczyły samochody BOR.
Każdy kierowca wielokrotnie przepuszcza samochody jadące na sygnale, w tym kolumny pojazdów uprzywilejowanych. I potem wyjątkowo ostrożnie włącza się do ruchu, bo czasem zjeżdża się na pobocze, trawnik, blokuje inne auta, więc trzeba uważnie doprowadzić do normalności na ulicy czy jezdni. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. To, czy kierujący pojazdem ma 21 lat czy 70 nie powinno mieć znaczenia, choć ma, bo wiąże się z doświadczeniem i przewidywaniem. Ale mający krótko prawo jazdy dwudziestolatek też może być bardzo ostrożny i wielce przewidujący. Każdy wypadek, bez różnicy, czy z udziałem pojazdów uprzywilejowanych czy zwyczajnych, wiąże się ze stresem, szczególnie gdy jest się sprawcą bądź czuje sprawcą. Na to powinien być przygotowany każdy, kto wyrobił sobie prawo jazdy. Oczywiście można powiedzieć, że uczestniczenie w wypadku z udziałem premiera jest czymś nadzwyczajnym, ale równie nadzwyczajne jest zderzenie z dzikiem czy sarną na drodze. Opozycja i wielu komentatorów twierdzi, że po zderzeniu samochodów wielka machina państwa zderzyła się z Sebastianem kierującym seicento. I jest to zderzenie tak nierównych stron, że z automatu trzeba chuchać i dmuchać na młodego człowieka, a wręcz stosować wobec niego jakąś specjalną ulgową taryfę. To nakładanie polityki na kwestie kompletnie niepolityczne. Młody kierowca nie nauczy się ostrożności, przewidywania i odpowiedzialności, jeśli będzie objęty taryfą ulgową. I to tylko dlatego, że uczestniczył w wypadku z udziałem pani premier i samochodów BOR.
Sebastian miał o tyle pecha, że jego wypadek został bardzo szeroko nagłośniony, ale tak byłoby z każdym (i w każdym państwie), kto byłby zamieszany w kraksę z udziałem premiera. Tylko to nie zmienia podstawowych kwestii, czyli konieczności ustalenia sprawcy i przyczyn wypadku, co wiąże się z wyjaśnieniami, przesłuchaniami, badaniami. Tyle że to dotyczy każdego wypadku o podobnych skutkach i nagłośnienie nie ma tu nic do rzeczy. Krucjata opozycji i wielu wolontariuszy, którzy wzięli Sebastiana na sztandary walki z „państwem PiS” jest wyrządzaniem mu wielkiej krzywdy. Jest robieniem z wypadku drogowego politycznego wydarzenia, które siłą rzeczy żyje własnym życiem. Przecież opozycji i tym wszystkim, którzy widzą w Sebastianie bohatera ruchu oporu wobec „państwa PiS” kompletnie nie chodzi o niego i jego rodzinę. Chodzi im o wykorzystanie tego młodego człowieka do politycznej walki, a gdy ucichną propagandowe trąby, nikt o Sebastianie nie będzie pamiętał, a tym bardziej się nim zajmował, nie mówiąc o pomaganiu. Może być nawet tak, że Sebastian stanie się ofiarą tych wszystkich politycznych pomocników, którzy w jakimś sensie złamią mu życie.
W atmosferze głupawki i hucpy wokół wypadku z udziałem Beaty Szydło i Sebastiana kompletnie zapomina się o ofiarach, a przecież szef ochrony pani premier mocno ucierpiał, zaś ona sama trochę mniej, ale jednak musiała zostać w szpitalu. Opozycja i grający z nią w tej samej grze hucpiarze o faktycznych ofiarach zdają się kompletnie nie myśleć, na ofiarę kreując kogoś, kto w ogóle nie został poszkodowany (poza stresem oczywiście). I to Sebastian ma budzić współczucie, zaś ofiary są wręcz kreowane na sprawców, co jest kompletnym pomieszaniem porządków wartości i moralności. Mało tego, że ma budzić współczucie – ma być bohaterem wyzwoleńczej walki z pisowskim reżimem, co zakrawa już na paranoję. Ci sami ludzie, którzy ze zwykłego wypadku na ulicach Oświęcimia robią wielkie wydarzenie polityczne, moralne i historyczne, kompletnie zignorowali bardzo tajemniczą kraksę, w której zginął poseł Kukiz ’15 Rafał Wójcikowski. Nie zajęli się jego żoną i dziećmi, nie otoczyli ich opieką, nie zaproponowali pomocy prawnej, nie zaoferowali, że wszelkimi siłami i środkami będą dążyć do wyjaśnienia tej sprawy. A to ten wypadek aż się prosi o specjalne traktowanie i wyjątkowe zaangażowanie. Mamy więc kompletną hipokryzję i całkowicie instrumentalne traktowanie ludzi oraz wydarzeń.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Platforma kłamie ws. wypadku premier Szydło. Sebastian K. był przebadany przez lekarza i mógł poprosić o adwokata. DOKUMENTY
Można być totalnie zafiksowanym na walce z rządzącym PiS, ale warto zachować jakieś poczucie zdrowego rozsądku i elementarnej moralności. Te wszystkie zbiórki pieniędzy na nowe auto dla Sebastiana, te wizyty tabunów polityków opozycji w Oświęcimiu, to demonstracyjne ignorowanie faktów na rzecz celów politycznej nawalanki, to wywracanie do góry nogami zasad logiki, znoszenie odpowiedzialności i wymagań dojrzałości, a wreszcie demoralizowanie wszystkich dookoła poprzez uzależnienie prawdy od tego, kogo ona dotyczy, będzie miało opłakane skutki społeczne. Efektem tego wszystkiego może być produkowanie fanatyków spodziewających się szerokiej pomocy i osłony, jeśli złamią prawo, ale dowalą jakimś „onym”. To może skutkować kompletnym zdziczeniem obyczajów i jeszcze większą agresją w codziennym życiu. Wreszcie, efektem może być całkowita instrumentalizacja nawet najbanalniejszych wydarzeń – pod kątem politycznego „uzysku”. Nie idźmy tą drogą, bo w takiej Polsce nie da się żyć.
-
Sieć Przyjaciół. Dołącz do naszej społeczności!
To jedyne miejsce, w którym uzyskasz dostęp do cyfrowej wersji tygodnika wSieci w pakiecie z miesięcznikiem wSieci Historii na wszystkich urządzeniach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327816-polityczni-i-hucpiarscy-pomocnicy-sebastiana-moga-mu-zlamac-zycie-czyniac-zakladnikiem-swoich-wojen-z-pis