Piotr Bączek, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego stwierdził w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że w jego ocenie ani Ministerstwo Obrony Narodowej, ani ówczesny pełnomocnik ministra obrony do spraw utworzenia CEK, ani osoby uczestniczące w inwentaryzacji zasobów zgromadzonych w CEK NATO nie popełniły przestępstwa i działały zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.
Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego odniósł się w ten sposób do słów poprzedniego szefa SKW Piotra Pytla, który mówił w niedawnym wywiadzie telewizyjnym, że to był „akt przestępczy”, a przedstawiciele MON nie mieli „żadnych podstaw prawnych”.
Wszystkie zastrzeżenia dotyczące wejścia do CEK są bezzasadne, ponieważ formalnie Centrum jeszcze wtedy nie funkcjonowało. To był dopiero ośrodek organizacji. CEK w tamtym okresie nie był instytucją afiliowaną przez NATO. Nastąpi to dopiero w najbliższych tygodniach
—powiedział Piotr Bączek.
Nam udało się zakończyć prace organizacyjne nad utworzeniem Centrum, a druga strona chce to storpedować, dlatego te zażalenia, dlatego te medialne informacje
—dodał szef SKW.
Bączek zauważył, że cała tzw. afera wokół Centrum rozpoczęła się w grudniu po przejęciu przez niego kierownictwa SKW.
Osoby, które były oddelegowane przez poprzednie kierownictwa, rozpoczęły działania w kraju i za granicą mające na celu podważenie zaangażowania nowego szefostwa MON i Służby w tworzenie CEK
—stwierdził Bączek.
Na pytanie czy Bartłomiej Misiewicz miał odpowiednie uprawnienia, by wejść do Centrum odparł, że miał upoważnienie ministra obrony Antoniego Macierewicza i realizował jego wolę.
Nie było żadnego wyłamywania drzwi, burzenia ścianek, jak kłamliwie powtarza się w niektórych mediach. Po prostu drzwi zostały otwarte i w asyście Żandarmerii Wojskowej i kilku funkcjonariuszy SKW pełnomocnik wszedł i rozpoczął inwentaryzację materiałów, dokumentów, sprzętu, który znajdował się w CEK. Wszystko było realizowane lege artis
—powiedział Bączek.
Szef SKW poinformował, że w CEK odnaleziono dokumenty niejawne, które nie powinny się tam znajdować, ponieważ były dokumentami SKW.
Sprawa jest poważna. Dotyczy dokumentów niejawnych znalezionych w pomieszczeniach CEK zajmowanych przez funkcjonariuszy SKW, którzy byli oddelegowani do Centrum
—zauważył Bączek.
Dodał, że osobom z byłego kierownictwa prokuratura postawiła zarzuty z powodu nielegalnego przechowywania dokumentów niejawnych w CEK.
To było kilkadziesiąt tajnych dokumentów. Takie dokumenty nie powinny tam się znajdować. To były dokumenty SKW, przeniesione poza wszelką kontrolą poza Służbę. Każdy dokument niejawny SKW powinien przechodzić przez kancelarię tajną, a jego obieg powinien być odnotowany. Tu tego nie było
—podkreślił szef SKW.
Ponadto nawet funkcjonariusze z kierownictwa gen. Piotra Pytla, odpowiedzialni za ochronę informacji niejawnych, uznali, że te pomieszczenia, które były użytkowane przez CEK, nie nadają się do przechowywania informacji niejawnych. I m.in. na tej też podstawie podjęto decyzję o wejściu do CEK
—dodał Bączek.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Piotr Bączek, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego stwierdził w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że w jego ocenie ani Ministerstwo Obrony Narodowej, ani ówczesny pełnomocnik ministra obrony do spraw utworzenia CEK, ani osoby uczestniczące w inwentaryzacji zasobów zgromadzonych w CEK NATO nie popełniły przestępstwa i działały zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.
Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego odniósł się w ten sposób do słów poprzedniego szefa SKW Piotra Pytla, który mówił w niedawnym wywiadzie telewizyjnym, że to był „akt przestępczy”, a przedstawiciele MON nie mieli „żadnych podstaw prawnych”.
Wszystkie zastrzeżenia dotyczące wejścia do CEK są bezzasadne, ponieważ formalnie Centrum jeszcze wtedy nie funkcjonowało. To był dopiero ośrodek organizacji. CEK w tamtym okresie nie był instytucją afiliowaną przez NATO. Nastąpi to dopiero w najbliższych tygodniach
—powiedział Piotr Bączek.
Nam udało się zakończyć prace organizacyjne nad utworzeniem Centrum, a druga strona chce to storpedować, dlatego te zażalenia, dlatego te medialne informacje
—dodał szef SKW.
Bączek zauważył, że cała tzw. afera wokół Centrum rozpoczęła się w grudniu po przejęciu przez niego kierownictwa SKW.
Osoby, które były oddelegowane przez poprzednie kierownictwa, rozpoczęły działania w kraju i za granicą mające na celu podważenie zaangażowania nowego szefostwa MON i Służby w tworzenie CEK
—stwierdził Bączek.
Na pytanie czy Bartłomiej Misiewicz miał odpowiednie uprawnienia, by wejść do Centrum odparł, że miał upoważnienie ministra obrony Antoniego Macierewicza i realizował jego wolę.
Nie było żadnego wyłamywania drzwi, burzenia ścianek, jak kłamliwie powtarza się w niektórych mediach. Po prostu drzwi zostały otwarte i w asyście Żandarmerii Wojskowej i kilku funkcjonariuszy SKW pełnomocnik wszedł i rozpoczął inwentaryzację materiałów, dokumentów, sprzętu, który znajdował się w CEK. Wszystko było realizowane lege artis
—powiedział Bączek.
Szef SKW poinformował, że w CEK odnaleziono dokumenty niejawne, które nie powinny się tam znajdować, ponieważ były dokumentami SKW.
Sprawa jest poważna. Dotyczy dokumentów niejawnych znalezionych w pomieszczeniach CEK zajmowanych przez funkcjonariuszy SKW, którzy byli oddelegowani do Centrum
—zauważył Bączek.
Dodał, że osobom z byłego kierownictwa prokuratura postawiła zarzuty z powodu nielegalnego przechowywania dokumentów niejawnych w CEK.
To było kilkadziesiąt tajnych dokumentów. Takie dokumenty nie powinny tam się znajdować. To były dokumenty SKW, przeniesione poza wszelką kontrolą poza Służbę. Każdy dokument niejawny SKW powinien przechodzić przez kancelarię tajną, a jego obieg powinien być odnotowany. Tu tego nie było
—podkreślił szef SKW.
Ponadto nawet funkcjonariusze z kierownictwa gen. Piotra Pytla, odpowiedzialni za ochronę informacji niejawnych, uznali, że te pomieszczenia, które były użytkowane przez CEK, nie nadają się do przechowywania informacji niejawnych. I m.in. na tej też podstawie podjęto decyzję o wejściu do CEK
—dodał Bączek.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327804-byly-szef-sluzby-kontrwywiadu-wojskowego-mowi-nieprawde-piotr-baczek-opowiesci-pana-pytla-oceniam-jako-banialuki