Sikorski już do politycznej ekstraklasy nie wróci, nawet gdyby PO jakimś cudem odzyskała władzę, ale przecież miał jakieś nazwisko, funkcjonował na ważnych salonach i forach, w organizacjach i układach. Może sam siebie nie szanować, ale przecież jest kojarzony z Polską. I choćby klakierzy przekonywali go, że jest świetny, błyskotliwy i znakomicie daje łupnia politycznym rywalom, normalni, rozsądni ludzie, a szczególnie ważne osobistości w kręgach, w których funkcjonował, na takie plewy się nie nabiorą. Dostrzegą upadek człowieka, zaplątanie się w żenujący, małostkowy rewanżyzm, oblepienie wieloma warstwami złości, zawiści i nieumiarkowania. I zastanowią się nad tym, jacy ludzie rządzili Polską, jeśli wieloletni szef MSZ reprezentuje klasę zmiotek z podłogi hali, na której się pakuje herbatę. Wreszcie, Sikorski powinien mieć litość choćby dla własnej żony, Anne Applebaum. Wprawdzie i ona nie przebiera w słowach, ale występowanie jej męża w roli werbalnego damskiego boksera, przynosi jej ujmę jako dziennikarce, żonie, matce i kobiecie.
Na koniec warto się zająć aspektem humanitarnym ostatnich postępków Radosława Sikorskiego. Przykro jest patrzeć na autodestrukcję, samodegradację i samoponiżenie człowieka, który przez lata reprezentował polskie państwo. Widać, że ma on problemy i chyba nikt nie stara się mu pomóc. A taka pomoc wydaje się konieczna, gdyż przemiana osobowości wiążąca się z doznanymi klęskami naprawdę zmierza w złym kierunku. Obrażani przez Sikorskiego pewnie wiele rozumieją, gdyż znają okoliczności jego upadku, ale on sam zdaje się znajdować w matni. W europejskim kręgu kulturowym ludzi z takimi problemami jednak nie pozostawia się samym sobie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sikorski już do politycznej ekstraklasy nie wróci, nawet gdyby PO jakimś cudem odzyskała władzę, ale przecież miał jakieś nazwisko, funkcjonował na ważnych salonach i forach, w organizacjach i układach. Może sam siebie nie szanować, ale przecież jest kojarzony z Polską. I choćby klakierzy przekonywali go, że jest świetny, błyskotliwy i znakomicie daje łupnia politycznym rywalom, normalni, rozsądni ludzie, a szczególnie ważne osobistości w kręgach, w których funkcjonował, na takie plewy się nie nabiorą. Dostrzegą upadek człowieka, zaplątanie się w żenujący, małostkowy rewanżyzm, oblepienie wieloma warstwami złości, zawiści i nieumiarkowania. I zastanowią się nad tym, jacy ludzie rządzili Polską, jeśli wieloletni szef MSZ reprezentuje klasę zmiotek z podłogi hali, na której się pakuje herbatę. Wreszcie, Sikorski powinien mieć litość choćby dla własnej żony, Anne Applebaum. Wprawdzie i ona nie przebiera w słowach, ale występowanie jej męża w roli werbalnego damskiego boksera, przynosi jej ujmę jako dziennikarce, żonie, matce i kobiecie.
Na koniec warto się zająć aspektem humanitarnym ostatnich postępków Radosława Sikorskiego. Przykro jest patrzeć na autodestrukcję, samodegradację i samoponiżenie człowieka, który przez lata reprezentował polskie państwo. Widać, że ma on problemy i chyba nikt nie stara się mu pomóc. A taka pomoc wydaje się konieczna, gdyż przemiana osobowości wiążąca się z doznanymi klęskami naprawdę zmierza w złym kierunku. Obrażani przez Sikorskiego pewnie wiele rozumieją, gdyż znają okoliczności jego upadku, ale on sam zdaje się znajdować w matni. W europejskim kręgu kulturowym ludzi z takimi problemami jednak nie pozostawia się samym sobie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327273-radoslaw-sikorski-upadl-i-pograza-sie-w-autodestrukcji-wiec-trzeba-mu-jakos-pomoc?strona=2