Tygodnik „wSieci” na łamach nowego numeru dostarcza nowych informacji, dotyczących afery Amber Gold oraz pojawiającego się w tle działań piramidy - Donalda Tuska oraz jego syna. Dziennikarze tygodnika ujawniają m.in. rażące zaniedbania w śledztwie.
Był moment, gdy Marcin P. chciał zostać świadkiem koronnym i dzielić się wiedzą na temat piramidy finansowej, którą stworzył. Być może już dziś wiedzielibyśmy, kto go osłaniał i pomógł mu stworzyć Amber Gold. I dokąd wyprowadzono setki milionów należących do Polaków
— piszą.
Dziennikarze tygodnika „wSieci” Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Ilu Tusków w Amber Gold” ujawniają zaskakujące kulisy afery Amber Gold:
Jak wynika z informacji, do których dotarliśmy, nadzorowane przez ówczesnego premiera Donalda Tuska służby specjalne działały tak nieudolnie, że można się zastanawiać, czy nie był to sabotaż. Czy szefowi rządu mogło zależeć na tym, by osłaniać przestępczy proceder i człowieka, który zatrudnił także jego syna?
Wskazują również na dwa kluczowe etapy afery Amber Gold:
Pierwszy to czas rozkręcania interesu przez małżeństwo Marcina i Katarzyny P., gdy zakładają oni kolejne spółki, wynajmują biura, otwierają oddziały Amber Gold, organizują gigantyczne kampanie reklamowe i naciągają tysiące ludzi. Drugi – powstanie linii lotniczych OLT, które – jak wiele wskazuje – miały posłużyć do wyprowadzenia pieniędzy z piramidy finansowej. Przy analizie obu tych okresów nie sposób uciec od nazwiska Tusk
— czytamy w tekście.
W nowym numerze tygodnika także o aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie oraz o wiedzy na ten temat, jaka miała Hanna Gronkiewicz-Waltz, pisze Wojciech Biedroń w artykule „Pani prezydent pali się grunt pod nogami”. Autor zadaje pytanie o to, dlaczego prezydent Warszawy nie przeciwstawiała się temu procederowi:
Wiele wskazuje na to, że oplątana formalną i nieformalną siecią powiązań nie chciała ani nie mogła powstrzymać gigantycznego drenażu majątku państwowego. Tymczasem bez olbrzymiej machiny urzędniczej uwłaszczenie elit na wyłudzonych nieruchomościach nigdy nie miałoby miejsca. Świadczą o tym decyzje Hanny Gronkiewicz-Waltz, na których trop wpadli prokuratorzy. To przede wszystkim jej własne działania w związku z podejrzanymi decyzjami ratusza w sprawie reprywatyzacji, udział w procederze jej najbliższych współpracowników i oczywiście sprawa tzw. kamienicy Waltzów przy Noakowskiego 16.
Na łamach nowego numeru tygodnika premier Beata Szydło w rozmowie z Michałem Karnowskim („Polska gra w pierwszej europejskiej lidze”) podsumowuje program 500 plus, ale także mówi o pozycji Polski w Unii Europejskiej. Odnosi się również do spekulacji dotyczących poparcia polskiego rządu dla Donalda Tuska. Wskazuje, że obecny szef Rady Europy nigdy nie zabiegał o takie poparcie.
Spotykałam się z nim wielokrotnie, nigdy o tym nawet nie wspomniał. Pierwszy raz publicznie o tym, że jest gotów ubiegać się o drugą kadencję, powiedział na spotkaniu szefów rządów na Malcie. Żadnego innego komunikatu w tej sprawie nie było. Ale my też mówimy jasno, że nie personalia są najważniejsze, ale skoncentrowanie się na reformie Unii Europejskiej. Nie trzeba się bać rozmowy na temat zmian w traktatach, nie trzeba się bać otwartej rozmowy na temat przyszłości wspólnoty. Niech i Donald Tusk się w tej sprawie wypowie, niech przedstawi plan zmian, jakąś wizję. To jest przecież szef Rady Europejskiej, za którego kadencji doszło do największych kryzysów w Unii, takich jak kryzys imigracyjny i Brexit. Nie jestem pewna, czy ktoś z takim dorobkiem na czele Rady Europejskiej to jest najlepsze rozwiązanie dla Europy
— zauważa premier Szydło.
W tygodniku swój komentarz do wizyty Angeli Merkel w Polsce oraz do stosunków polsko-niemieckich daje Konrad Kołodziejski. Publicysta tłumaczy specyfikę relacji polsko-niemieckich:
Jarosław Kaczyński lubi prowadzić politykę w zaciszu gabinetu. Nie inaczej było w zeszłym tygodniu, gdy do Polski przyjechała z oficjalną wizytą Angela Merkel. O spotkaniu prezesa PiS z niemiecką kanclerz w warszawskim hotelu Bristol dowiedzieliśmy się niewiele, ale po opublikowanych zdjęciach zadowolonych Kaczyńskiego, Merkel czy towarzyszących prezesowi PiS profesorów Krasnodębskiego i Legutki można domniemywać, że rozmowy były udane. Jarosław Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Angela Merkel – mimo istniejących różnic zdań – jest z punktu widzenia Polski najlepszym szefem rządu w Berlinie. Dał temu zresztą wyraz w wywiadzie udzielonym dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” bezpośrednio przed warszawską wizytą niemieckiej kanclerz, wskazując przy okazji, że jej główny rywal – kandydat SPD Martin Schulz – to lewicowy ideolog, a przy tym człowiek nieopanowany, skory do krzyku i ulegający emocjom. Z kolei premier Beata Szydło zapewniała kanclerz Angelę Merkel, że również populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) nie jest dla PiS pożądanym partnerem. Dlatego – jak można sądzić – obecny polski rząd gotów jest pójść na daleko idącą współpracę z gabinetem Angeli Merkel pod warunkiem wszakże, że Niemcy zachowają większą wstrzemięźliwość w forsowaniu wizji tego, jak – ich zdaniem – powinien wyglądać nasz kraj
— wyjaśnia Konrad Kołodziejski.
W najnowszym numerze „wSieci” głośną ostatnio sprawę Lecha Wałęsy komentują historycy Piotr Gontarczyk i Grzegorz Majchrzak. W swoim artykule „Przywódca nie z tej teczki” badacze próbują pokazać, jakie motywy skłoniły byłego prezydenta do podjęcia współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, a także jak ta współpraca wyglądała i jakie mogła mieć konsekwencje.
Do podjęcia współpracy z SB w grudniu 1970 r. pchnęły Lecha Wałęsę co najmniej dwa ważne motywy. Pierwszym był strach przed komunistycznym państwem, które nie tylko jemu dobrało się do skóry, ale było na tyle silne, że bezkarnie strzelało do robotników. Drugim elementem była chęć „rozładowania nastrojów” po to, by do poważnych protestów i w efekcie kolejnej masakry już więcej nie doszło. Trudno takie motywy zakwalifikować do najbardziej obciążających, ale z drugiej strony nie usprawiedliwiają one wyrządzania krzywd innym i brania za to pieniędzy
— piszą naukowcy.
Przekonują także, że w kolejnych latach Lech Wałęsa nie tylko zaniechał współpracy z organami bezpieczeństwa, ale wręcz odmawiał jakichkolwiek spotkań z funkcjonariuszami. Kiedy tylko pojawiła się okazja zaangażował się w działalność opozycyjną w ramach WZZ.
W tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów, Wiktora Świetlika, Roberta Mazurka, Aleksandra Nalaskowskiego, Krystyny Grzybowskiej, Piotra Skwiecińskiego, Andrzeja Rafała Potockiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Krzysztofa Feusette, Marty Kaczyńskiej czy Bronisława Wildsteina.
Więcej artykułów w nowym numerze tygodnika „wSieci” w sprzedaży od 13 lutego br., także w formie e-wydania – szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół www.SiećPrzyjaciół.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327244-w-nowym-numerze-wsieci-tusk-jego-syn-i-amber-gold-dziennikarze-tygodnika-ujawniaja-min-razace-zaniedbania-w-sledztwie