Do 1997 lub do 1999 r. w BOR była specjalna komórka, która nosiła potoczną nazwę „objazdówki”. Funkcjonariusze BOR na podstawie odpowiedniego porozumienia, ubrani w mundury drogówki, poruszali się policyjnymi autami, stanowili czoło kolumny i w ten sposób ochraniali kolumnę rządowych pojazdów uprzywilejowanych. To odciążało policję, która musiała wykonywać bieżące działania. Myślę, że warto wrócić do tego pomysłu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl nadkom. Dariusz Loranty, były policjant kryminalny, ekspert ds. bezpieczeństwa.
wPolityce.pl: Jakie dochodzenie po wypadku pani premier powinno zostać przeprowadzone?
Powinno zostać przeprowadzone klasyczne dochodzenie policyjne, które robi się przy wypadkach drogowych, ponieważ odpowie na pytanie, kto był sprawcą zdarzenia i wskaże przyczyny wypadku. Należy również przeprowadzić dochodzenie wewnętrzne w BOR, żeby sprawdzić, czy osoba, która prowadzi ma odpowiednie doświadczenie i wymagane kursy. Na kim spoczywa odpowiedzialność za wypadek?
Po obejrzeniu zdjęć aut, które uległy wypadkowi, nie mam cienia wątpliwości, że sprawcą był młody człowiek kierujący fiatem seicento. Uderzył w boczny błotnik tuż za kołem, jego samochód ma niewielkie zniszczenia, co oznacza, że w rządowe auto, uderzył zderzakiem. Do zdarzenia doszło, ponieważ kierujące Seicento wykonał gwałtownie ostry skręt i swoim samochodem, niemal pod kątem 90 stopni uderzył w bok rządowego auta, wybijając go z rytmu jazdy. Jego działanie mogło wynikać z kilku przyczyn – prawdopodobnie zrobił to na dużej szybkości, droga była śliska, Seicento uderzyło nisko, a kolumna rządowa jechała około 60-70 kilometrów na godzinę. Kierowca albo nie mógł skontrować, albo nie miał nawyku skontrowania, w takich sytuacjach nie ma czasu na myślenie, trzeba mieć wypracowane odruchy. W Polsce zmorą są młodzi kierowcy, którzy starają się wjechać za uprzywilejowany pojazd, żeby jechać jego torem. Prawdopodobnie tutaj doszło do właśnie takiej sytuacji. Kierowca zobaczył, że przejechał pierwszy pojazd uprzywilejowany i chciał jechać za nim. Nie spodziewał się, że za nim jedzie kolejne auto.
Były szef BOR Marian Janicki powiedział, że do wypadku przyczynił się sposób zabezpieczenia i samochodu, który jechał z tyłu. Twierdził, że samochód, który jechał z tyłu, powinien zabezpieczać auto pani premier z boku.
Owszem, jest taka technika jazdy, stosowana głównie na skrzyżowaniach, ale nie zawsze jest skuteczna. Przede wszystkim droga musi mieć odpowiednią szerokość, na wąskiej drodze, takiej jak w Oświęcimiu, nie da się przeprowadzić takiego zabezpieczenia. Dodatkowym warunkiem jest prowadzenie kolumny przez radiowóz, za nim dopiero powinny jechać auta kierowane przez BOR. Do 1997 lub do 1999 r. w BOR była specjalna komórka, która nosiła potoczną nazwę „objazdówki”. Funkcjonariusze BOR na podstawie odpowiedniego porozumienia, ubrani w mundury drogówki, poruszali się policyjnymi autami, stanowili czoło kolumny i w ten sposób ochraniali kolumnę rządowych pojazdów uprzywilejowanych. To odciążało policję, która musiała wykonywać bieżące działania. Myślę, że warto wrócić do tego pomysłu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Do 1997 lub do 1999 r. w BOR była specjalna komórka, która nosiła potoczną nazwę „objazdówki”. Funkcjonariusze BOR na podstawie odpowiedniego porozumienia, ubrani w mundury drogówki, poruszali się policyjnymi autami, stanowili czoło kolumny i w ten sposób ochraniali kolumnę rządowych pojazdów uprzywilejowanych. To odciążało policję, która musiała wykonywać bieżące działania. Myślę, że warto wrócić do tego pomysłu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl nadkom. Dariusz Loranty, były policjant kryminalny, ekspert ds. bezpieczeństwa.
wPolityce.pl: Jakie dochodzenie po wypadku pani premier powinno zostać przeprowadzone?
Powinno zostać przeprowadzone klasyczne dochodzenie policyjne, które robi się przy wypadkach drogowych, ponieważ odpowie na pytanie, kto był sprawcą zdarzenia i wskaże przyczyny wypadku. Należy również przeprowadzić dochodzenie wewnętrzne w BOR, żeby sprawdzić, czy osoba, która prowadzi ma odpowiednie doświadczenie i wymagane kursy. Na kim spoczywa odpowiedzialność za wypadek?
Po obejrzeniu zdjęć aut, które uległy wypadkowi, nie mam cienia wątpliwości, że sprawcą był młody człowiek kierujący fiatem seicento. Uderzył w boczny błotnik tuż za kołem, jego samochód ma niewielkie zniszczenia, co oznacza, że w rządowe auto, uderzył zderzakiem. Do zdarzenia doszło, ponieważ kierujące Seicento wykonał gwałtownie ostry skręt i swoim samochodem, niemal pod kątem 90 stopni uderzył w bok rządowego auta, wybijając go z rytmu jazdy. Jego działanie mogło wynikać z kilku przyczyn – prawdopodobnie zrobił to na dużej szybkości, droga była śliska, Seicento uderzyło nisko, a kolumna rządowa jechała około 60-70 kilometrów na godzinę. Kierowca albo nie mógł skontrować, albo nie miał nawyku skontrowania, w takich sytuacjach nie ma czasu na myślenie, trzeba mieć wypracowane odruchy. W Polsce zmorą są młodzi kierowcy, którzy starają się wjechać za uprzywilejowany pojazd, żeby jechać jego torem. Prawdopodobnie tutaj doszło do właśnie takiej sytuacji. Kierowca zobaczył, że przejechał pierwszy pojazd uprzywilejowany i chciał jechać za nim. Nie spodziewał się, że za nim jedzie kolejne auto.
Były szef BOR Marian Janicki powiedział, że do wypadku przyczynił się sposób zabezpieczenia i samochodu, który jechał z tyłu. Twierdził, że samochód, który jechał z tyłu, powinien zabezpieczać auto pani premier z boku.
Owszem, jest taka technika jazdy, stosowana głównie na skrzyżowaniach, ale nie zawsze jest skuteczna. Przede wszystkim droga musi mieć odpowiednią szerokość, na wąskiej drodze, takiej jak w Oświęcimiu, nie da się przeprowadzić takiego zabezpieczenia. Dodatkowym warunkiem jest prowadzenie kolumny przez radiowóz, za nim dopiero powinny jechać auta kierowane przez BOR. Do 1997 lub do 1999 r. w BOR była specjalna komórka, która nosiła potoczną nazwę „objazdówki”. Funkcjonariusze BOR na podstawie odpowiedniego porozumienia, ubrani w mundury drogówki, poruszali się policyjnymi autami, stanowili czoło kolumny i w ten sposób ochraniali kolumnę rządowych pojazdów uprzywilejowanych. To odciążało policję, która musiała wykonywać bieżące działania. Myślę, że warto wrócić do tego pomysłu.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/327164-nasz-wywiad-loranty-samochody-uprzywilejowane-sa-po-to-zeby-osoby-poruszajace-sie-nimi-mogly-szybciej-sie-przemieszczac