Tego typu wypowiedzi co Schetyny mogły być formułowane przez kogoś, kto wczoraj przyjechał do Europy, przejrzał gazety i mniej więcej spisał, co tam zapamiętał. Dużo banałów
— mówi Krzysztof Szczerski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Panie ministrze, rozmawiamy tuż po exposé szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego. Pamiętam wywiady z Panem w podobnym czasie, gdy był Pan reprezentantem PiS, gdy exposé prezentowali ministrowie z Platformy. Jak wygląda taka debata z nowej perspektywy poza tym, że zamienili się państwo rolami: jedni mówią, że wszystko idzie doskonale, drudzy, że mamy Armageddon w dyplomacji.
Prof. Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP: Mam jednak wrażenie i nadzieję, że to, co mówiliśmy w opozycji było bardziej merytoryczne niż dzisiejsze argumenty opozycji. (śmiech)
A mówiąc zupełnie poważnie - jestem zaskoczony poziomem tej debaty, która miejscami była po prostu czystą publicystyką, w dodatku w wielu miejscach publicystyką niekompetentną. Przykładem niech będzie krytyka postawy Polski w sprawie starań o członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Konkurencyjna Bułgaria wycofała się, ale my i tak musimy walczyć o każdy głos, a rzecz jest otwarta. Tu się nic nie zmieniło, każdy kraj musimy namawiać do naszej kandydatury, tymczasem ze strony opozycji opowiadane są pełne banałów opowieści. To detal, ale pokazujący, że argumenty Platformy czy Nowoczesnej oderwane są od szczegółów, z których składają się realia polskiej dyplomacji. W zbyt wielu miejscach ta debata nie wyszła poza poziom banału. Jak zatem na tym tle ocenia Pan wystąpienie ministra Witolda Waszczykowskiego?
Największym atutem tego exposé było to, że wystąpienie ministra Waszczykowskiego było rzeczowym sprawozdaniem człowieka, który wykonuje dużą ilość pracy. To było bardziej exposé ministra pracy zagranicznej. Pracy, bo MSZ wykonuje dziś dużą pracę, w oparciu o konkretne sprawy. A jaka była odpowiedź ze strony Schetyny? Czysta publicystyka.
Grzegorz Schetyna ma jednak pojęcie o sprawach zagranicznych: długoletni staż w komisji sejmowej ds. polityki zagranicznej, a nawet krótki pobyt w fotelu szefa polskiej dyplomacji. Nie zabolały Pana jego krytyczne, miejscami bardzo ostre oceny?
Wiele z tych krytycznych ocen abstrahowało od faktu, że polityka się zmieniła. W wielu momentach osłabione relacje wobec jakiegoś kraju wynikają nie z błędu czy braku dobrej woli polskiej dyplomacji, ale ze względu na rzeczywistość. Jak na przykładzie Francji, gdzie musimy brać pod uwagę, że Paryż jest w roku wyborczym. W dodatku urzędujący prezydent nie stara się o reelekcję, a dodatkowo złożył deklarację w tej sprawie kilka miesięcy przed wyborami. To siłą rzeczy rzutuje na codzienne relacje z innymi krajami, zmniejsza ich intensywność.
Europa jest też zagubiona w kontekście reakcji na wybór Donalda Trumpa – zwłaszcza na Zachodzie Europy, co utrudnia możliwość szukania wspólnej odpowiedzi.
Trochę tak, jakby w analizach tego, co się dzieje, i receptach, jak reagować, opozycja została kilka-kilkanaście lat temu.
Dokładnie o to chodzi. Wiele państw Europy Zachodniej nie potrafi sformułować odpowiedzi, albo jak Donald Tusk formułuje odpowiedź antyeuropejską.
I dlatego te dzisiejsze oceny polityków opozycji abstrahowały od rzeczywistości. Teza o tym że jesteśmy krajem bez sojuszów jest absurdalna. Gdyby tak było, nie mielibyśmy szczytu NATO, a Komisja Europejska szybko przeprowadziłaby formułę ukarania Polski. Takich czynów nie ma, bo Polska jest krajem silnym, a pewien etap kontestowania władzy…
… albo sprawdzania, czy ta władza jest na stałe…
Tak, ten czas minął. Schetyna mówił pokrętnie o tym, że jego ugrupowanie polityczne, jego rodzina partyjna zrobili dużo, by pogorszyć obraz Polski w Europie, a dziś załamuje ręce, że ten obraz się pogorszył. Pytanie, kto się do tego najbardziej dołożył?
Zrobili wszystko, by zbudować taką narrację. To, co zostaje jako wrażenie po tej dyskusji – że był to konkret przeciwko publicystyce. I to widać, co mnie zaskakuje, że opozycja straciła ten rok – w sensie intelektualnego nadążania za biegiem spraw międzynarodowych. Tego typu wypowiedzi co Schetyny mogły być formułowane przez kogoś, kto wczoraj przyjechał do Europy, przejrzał gazety i mniej więcej spisał, co tam zapamiętał. Dużo banałów. A szkoda, bo dobrze byłoby walczyć na koncepcje, porównać je, a nie opowiadać banały.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tego typu wypowiedzi co Schetyny mogły być formułowane przez kogoś, kto wczoraj przyjechał do Europy, przejrzał gazety i mniej więcej spisał, co tam zapamiętał. Dużo banałów
— mówi Krzysztof Szczerski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Panie ministrze, rozmawiamy tuż po exposé szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego. Pamiętam wywiady z Panem w podobnym czasie, gdy był Pan reprezentantem PiS, gdy exposé prezentowali ministrowie z Platformy. Jak wygląda taka debata z nowej perspektywy poza tym, że zamienili się państwo rolami: jedni mówią, że wszystko idzie doskonale, drudzy, że mamy Armageddon w dyplomacji.
Prof. Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP: Mam jednak wrażenie i nadzieję, że to, co mówiliśmy w opozycji było bardziej merytoryczne niż dzisiejsze argumenty opozycji. (śmiech)
A mówiąc zupełnie poważnie - jestem zaskoczony poziomem tej debaty, która miejscami była po prostu czystą publicystyką, w dodatku w wielu miejscach publicystyką niekompetentną. Przykładem niech będzie krytyka postawy Polski w sprawie starań o członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Konkurencyjna Bułgaria wycofała się, ale my i tak musimy walczyć o każdy głos, a rzecz jest otwarta. Tu się nic nie zmieniło, każdy kraj musimy namawiać do naszej kandydatury, tymczasem ze strony opozycji opowiadane są pełne banałów opowieści. To detal, ale pokazujący, że argumenty Platformy czy Nowoczesnej oderwane są od szczegółów, z których składają się realia polskiej dyplomacji. W zbyt wielu miejscach ta debata nie wyszła poza poziom banału. Jak zatem na tym tle ocenia Pan wystąpienie ministra Witolda Waszczykowskiego?
Największym atutem tego exposé było to, że wystąpienie ministra Waszczykowskiego było rzeczowym sprawozdaniem człowieka, który wykonuje dużą ilość pracy. To było bardziej exposé ministra pracy zagranicznej. Pracy, bo MSZ wykonuje dziś dużą pracę, w oparciu o konkretne sprawy. A jaka była odpowiedź ze strony Schetyny? Czysta publicystyka.
Grzegorz Schetyna ma jednak pojęcie o sprawach zagranicznych: długoletni staż w komisji sejmowej ds. polityki zagranicznej, a nawet krótki pobyt w fotelu szefa polskiej dyplomacji. Nie zabolały Pana jego krytyczne, miejscami bardzo ostre oceny?
Wiele z tych krytycznych ocen abstrahowało od faktu, że polityka się zmieniła. W wielu momentach osłabione relacje wobec jakiegoś kraju wynikają nie z błędu czy braku dobrej woli polskiej dyplomacji, ale ze względu na rzeczywistość. Jak na przykładzie Francji, gdzie musimy brać pod uwagę, że Paryż jest w roku wyborczym. W dodatku urzędujący prezydent nie stara się o reelekcję, a dodatkowo złożył deklarację w tej sprawie kilka miesięcy przed wyborami. To siłą rzeczy rzutuje na codzienne relacje z innymi krajami, zmniejsza ich intensywność.
Europa jest też zagubiona w kontekście reakcji na wybór Donalda Trumpa – zwłaszcza na Zachodzie Europy, co utrudnia możliwość szukania wspólnej odpowiedzi.
Trochę tak, jakby w analizach tego, co się dzieje, i receptach, jak reagować, opozycja została kilka-kilkanaście lat temu.
Dokładnie o to chodzi. Wiele państw Europy Zachodniej nie potrafi sformułować odpowiedzi, albo jak Donald Tusk formułuje odpowiedź antyeuropejską.
I dlatego te dzisiejsze oceny polityków opozycji abstrahowały od rzeczywistości. Teza o tym że jesteśmy krajem bez sojuszów jest absurdalna. Gdyby tak było, nie mielibyśmy szczytu NATO, a Komisja Europejska szybko przeprowadziłaby formułę ukarania Polski. Takich czynów nie ma, bo Polska jest krajem silnym, a pewien etap kontestowania władzy…
… albo sprawdzania, czy ta władza jest na stałe…
Tak, ten czas minął. Schetyna mówił pokrętnie o tym, że jego ugrupowanie polityczne, jego rodzina partyjna zrobili dużo, by pogorszyć obraz Polski w Europie, a dziś załamuje ręce, że ten obraz się pogorszył. Pytanie, kto się do tego najbardziej dołożył?
Zrobili wszystko, by zbudować taką narrację. To, co zostaje jako wrażenie po tej dyskusji – że był to konkret przeciwko publicystyce. I to widać, co mnie zaskakuje, że opozycja straciła ten rok – w sensie intelektualnego nadążania za biegiem spraw międzynarodowych. Tego typu wypowiedzi co Schetyny mogły być formułowane przez kogoś, kto wczoraj przyjechał do Europy, przejrzał gazety i mniej więcej spisał, co tam zapamiętał. Dużo banałów. A szkoda, bo dobrze byłoby walczyć na koncepcje, porównać je, a nie opowiadać banały.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326899-nasz-wywiad-minister-szczerski-o-kulisach-spotkania-dudy-z-merkel-i-expose-msz-to-byl-konkret-przeciw-publicystyce?strona=1