Rodzina nie zgodzi się na wyjazd dzieci do innego kraju. Właściwie w całym Trzecim Świecie i w Afryce tak jest. Po drugie, zależy z jakiego terenu pochodziłyby te dzieci. Jeżeli dzieci pochodzą z Aleppo to decyzja należy do syryjskiego rządu, nie wiadomo czy Syryjczycy by się na to zgodzili
— odnosi się do sprawy sierot z Aleppo wolontariusz i muzyk Dariusz Malejonek w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Niedawno w mediach pojawiła się informacja, że polski rząd rzekomo nie chciał przyjąć dziesięciu sierot z syryjskiego Aleppo. Był pan w Aleppo, jak tam wygląda sytuacja dzieci, które tracą rodziców na wojnie?
Dariusz Malejonek: Przyjmowanie sierot syryjskich w Polsce na stałe jest raczej niemożliwe. Większość z nich ma bliższą lub dalszą rodzinę, o czym mówiła również pani Janina Ochojska. Rodzina nie zgodzi się na wyjazd dzieci do innego kraju. Właściwie w całym Trzecim Świecie i w Afryce tak jest. Po drugie, zależy z jakiego terenu pochodziłyby te dzieci. Jeżeli dzieci pochodzą z Aleppo to decyzja należy do syryjskiego rządu, nie wiadomo czy Syryjczycy by się na to zgodzili. Jeżeli są to dzieci z terytoriów kontrolowanych przez rebeliantów to również nie wiadomo, czy oni wyrażą zgodę na ich wysłanie do Polski. Uważam, że najlepsza pomoc to pomaganie tam na miejscu, w Syrii. Należy tam wysyłać lekarzy i budować szpitale polowe. Oczywiście nie jest to łatwe i proste, ale jest to najlepsze i najbardziej wydajne rozwiązanie.
Z Polski cały czas płynie pomoc do Syrii. Pieniądze przekazuje m.in. państwo, Kościół katolicki. Jak to wygląda w Syrii? Pomoc z Polski tam dociera?
Oczywiście, byłem na miejscu i widziałem jak Kościół pomaga. Pomoc płynie od Caritasu, Kościoła w potrzebie kierowanego przez ks. Romana Cisło, czy Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego „Młodzi Światu” w Krakowie, które wspieram. Przesyła tam również pieniądze polski rządu, które w ostatnim roku zostały zwiększone. Siostry czy salezjanie w Aleppo cały czas przekazują pomoc bezpośrednio do osób potrzebujących, do dzieci, do szpitali trafiają setki milionów złotych i sprzęt medyczny. Ta pomoc nie jest jednak wystarczająca, ale Polska sama nie da rady wszystkim pomóc, potrzebne jest wsparcie Europy i świata. Cały czas działamy, aby pomoc była przekazywana, wspieram Caritas, Kościół w potrzebie, Salezjański Wolontariat Misyjny „Młodzi Światu”, robimy zbiórki, chodzimy po szkołach, cały czas zgłaszają się też do nas ludzie, którzy chcą pomóc.
Jak wyglądają prace nad płytą, która ma wesprzeć działania salezjan w Aleppo?
Zamykamy projekt muzyczny „Nieśmiertelni”, cały dochód z niego zostanie przekazany na Aleppo. To nie jest to jedyne wsparcie z naszej strony, bo cały czas przekazujemy tam pieniądze.
Kiedy i gdzie odbędzie się premiera?
11 kwietnia w Muzeum Powstania Warszawskiego. Dyrektor placówki Jan Ołdakowski zaproponował zorganizowanie wystawy Warszawa – Aleppo. Zostanie na niej pokazane, że Aleppo wygląda obecnie jak Warszawa w 1945 r. ale mimo to, udało się odbudować stolicę Polski. Syryjczycy nie tracą nadziei i wierzą, że oni również odbudują swoje ukochane miasto.
Rita z Aleppo i jej koledzy, którzy przyjechali na Syrii na ŚDM otrzymali propozycję pozostania w Polsce, ale powiedzieli, że muszą wracać do swojego kraju ogarniętego wojną i tam głosić Dobrą Nowinę.
Spotkałem w Aleppo wspaniałych ludzi. Możemy im zazdrościć wiary, witalności, niezłomności, nadziei i poświęcenia. To jest coś niebywałego, to są prawdziwi chrześcijanie, reprezentują chrześcijaństwo w obliczu męczeństwa i śmierci. Oni mają misję, wierzą, że muszą robić jak najwięcej dla ludzi z Aleppo. Uważają, że wyjazd z Syrii nie jest wyjściem, ale ucieczką.
Rozmawiał Tomasz Plaskota.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326716-nasz-wywiad-malejonek-przyjmowanie-sierot-syryjskich-w-polsce-na-stale-jest-raczej-niemozliwe