To naprawdę niesamowite, co się dzieje w polskim sądownictwie. W zeszłym tygodniu skandaliczna decyzja sędziego Igora Tulei. Cyniczny i cwany gangster, odsiadujący 25 letni wyrok za wykonanie egzekucji na innym bandycie, w wyniku osobistego kaprysu sędziego Tulei, przesiąkniętego nienawiścią do PiS, ma dostać od państwa polskiego ponad ćwierć miliona zł odszkodowania za rzekome cierpienia w więzieniu.
W tym tygodniu kolejny popisowy, kompromitujący, ale z pewnością niezawisły od niczego, poza umysłem pani sędzi, wyrok. Sędzia ta, Katarzyna Zaczek - Czech z Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, wypuściła na wolność poszukiwanego międzynarodowymi listami gończymi przez inne państwa oszusta, wyłudzającego od starszych ludzi pieniądze „na wnuczka”. Jako zabezpieczenie nakazała mu wpłacić kaucję w wysokości 300 tys. zł. Nie wzięła pod uwagę takiego drobiazgu, że za swój spożyty prawdopodobnie ze smakiem lunch w Saint Tropez, oszust Arkadiusz Ł. pseud. „Hoss”, zapłacił w przeliczeniu na złotówki ok. 12 tys., a więc tyle, ile wynosi przeciętna miesięczna pensja dyrektorska w Polsce.
W przypadku decyzji sędziego Igora Tulei przynajmniej sytuacja jest jasna i przejrzysta. Zaważyły na niej fobie polityczne sędziego. Jego decyzja to osobiste, złośliwe ukąszenie obecnej władzy przez wielbiciela III RP w wydaniu Unii Wolności, „Gazety Wyborczej”, KOD i Platformy Obywatelskiej razem ożenionych.
Za to postanowienie pani sędzi Katarzyny Zaczek - Czech stanowi wyraz – w tym przypadku to chyba bezpieczniejsze słowo niż objaw – skrajnego braku rozsądku. O tyle się tym martwię, że rozsądek jest fundamentem, na którym dopiero można budować sprawiedliwość, czyli coś takiego, czym zawodowo zajmują się sędziowie. Bez rozsądku się nie da. Zresztą, ogólnie nawet rzecz ujmując, żeby już nie męczyć pani sędzi tymi nieznośnymi dla niej sprawami jak sprawiedliwość czy społeczne poczucie sprawiedliwości, bez rozsądku trudno żyć. Jak się pani sędzi to udaje, nie wiem.
Trzeba zatem założyć, że podobnie jak w życiu, tak i za stołem sędziowskim, pani sędzia z Mokotowa, Katarzyna Zaczek-Czech, nie kieruje się rozumem, lecz sercem. To znowu nie jest takie złe u sędziego. To właśnie jej serce okazało się wobec oszusta łaskawe. –Trzeba go wypuścić, niechaj hasa na wolności, bo nie można narażać go na dolegliwości, biorąc pod uwagę, że przebył już dwa zawały – wspominała w uzasadnieniu wyroku pani sędzia. Ponadto, zdaniem pani sędzi, fakt jego choroby serca jest gwarancją, że nie będzie mataczył w śledztwie. To muszę oddać pani sędzi - wielkie, naukowe odkrycie. Nobel pewny.
Jeśli mogę coś doradzić. Ja to bym na miejscu pani sędzi umorzył sprawę. Tylko podejrzany musiałby mi obiecać, że już nie będzie więcej nigdy oszukiwał starych ludzi, po to, żeby wyciągać od nich pieniądze. Bo to źle wpływa na jego serce. Dopiero wtedy uwierzyłbym, że pani sędzia Katarzyna Zaczek – Czech ma naprawdę dobre serce.
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 6 lutego br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326571-dobre-serce-pani-sedzi-z-mokotowa-to-naprawde-niesamowite-co-sie-dzieje-w-polskim-sadownictwie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.