Okładka niemieckiego Der Spiegel pokazująca Trumpa jako terrorystę idealnie symbolizuje stan ducha tracących wpływy władców świata. Nie dziwi mnie to jednak. Lewica, pisał Mikołaj Dávila, jest po prostu najzdolniejszym menadżerem kloaki.
„Jesteśmy szybsi od USA. W końcu!”- chciałoby się ponuro rzec. Protesty przeciwko prezydentowi Donaldowi Trumpowi są tak podobne do tego, co widzimy od roku na ulicach polskich miast, że rzeczywiście można postawić tezę, iż nasi „postępowcy” prześcignęli amerykańskich kolegów. Pogarda, delegitymizacja demokratycznych wyborów, histeria, poczucie wyższości- amerykańskie ulice pęcznieją od tych, którzy już po kilkunastu godzinach władzy Donalda Trumpa wiedzieli, że nadciąga faszyzm.
Oczywiście faszyzm ujęty przez umysły nieuków, którzy uważają, że ta odmiana socjalizmu ma cokolwiek wspólnego z konserwatyzmem. No, ale również w Polsce wiadomo było, że trzeba bronić demokracji przed złym i strasznym Kaczorem, przed którym straszono przed snem dzieci przez co najmniej dekadę. Wcześniej Babą Jagą byli Wałęsa, Niesiołowski, Giertych, którzy potem stali się światli i przeszli na ich stronę mocy. Komitet Obrony Demokracji powstał mniej więcej w dniu, gdy władzę przejęły mohery, mający przecież siedzieć do końca świata i jeden dzień dłużej w wigwamach. No bo przecież wiadomo, że nie chodzi o to jak Baba Jaga będzie rządzić. Baba Jaga ma z zasady nigdy nie rządzić.
Nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji- mawiał guru lewicy. Kto jest wrogiem tolerancji decydują oni.
Czy naprawdę powinno nas to dziwić? Europejska lewica narodziła się na polach Wandei, gdzie bezwzględnie wprowadzano w życie hasła wolności, równości i braterstwa. Łajdaki w jakobińskich czapeczkach zainspirowały potem postępowców spod znaku sierpa i młota i swastyki. Dzisiejsza lewica nie jest oczywiście krwawa jak francuscy, sowieccy czy niemieccy rewolucjoniści. Choć nie zapominajmy, że dzisiejszą piką są normy poprawności politycznej, za złamanie których czekają „death camps of tolerance”. Niemniej jednak jedno łączy tolerancjonistów z pierwszymi lewicowcami z Paryża. Nienawiść do wroga. Wroga, który nie ma prawa rządzić. A jak już jakimś cudem wyjdzie z getta i dorwie się do władzy, to zasługuje jedynie na pogardę.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Okładka niemieckiego Der Spiegel pokazująca Trumpa jako terrorystę idealnie symbolizuje stan ducha tracących wpływy władców świata. Nie dziwi mnie to jednak. Lewica, pisał Mikołaj Dávila, jest po prostu najzdolniejszym menadżerem kloaki.
„Jesteśmy szybsi od USA. W końcu!”- chciałoby się ponuro rzec. Protesty przeciwko prezydentowi Donaldowi Trumpowi są tak podobne do tego, co widzimy od roku na ulicach polskich miast, że rzeczywiście można postawić tezę, iż nasi „postępowcy” prześcignęli amerykańskich kolegów. Pogarda, delegitymizacja demokratycznych wyborów, histeria, poczucie wyższości- amerykańskie ulice pęcznieją od tych, którzy już po kilkunastu godzinach władzy Donalda Trumpa wiedzieli, że nadciąga faszyzm.
Oczywiście faszyzm ujęty przez umysły nieuków, którzy uważają, że ta odmiana socjalizmu ma cokolwiek wspólnego z konserwatyzmem. No, ale również w Polsce wiadomo było, że trzeba bronić demokracji przed złym i strasznym Kaczorem, przed którym straszono przed snem dzieci przez co najmniej dekadę. Wcześniej Babą Jagą byli Wałęsa, Niesiołowski, Giertych, którzy potem stali się światli i przeszli na ich stronę mocy. Komitet Obrony Demokracji powstał mniej więcej w dniu, gdy władzę przejęły mohery, mający przecież siedzieć do końca świata i jeden dzień dłużej w wigwamach. No bo przecież wiadomo, że nie chodzi o to jak Baba Jaga będzie rządzić. Baba Jaga ma z zasady nigdy nie rządzić.
Nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji- mawiał guru lewicy. Kto jest wrogiem tolerancji decydują oni.
Czy naprawdę powinno nas to dziwić? Europejska lewica narodziła się na polach Wandei, gdzie bezwzględnie wprowadzano w życie hasła wolności, równości i braterstwa. Łajdaki w jakobińskich czapeczkach zainspirowały potem postępowców spod znaku sierpa i młota i swastyki. Dzisiejsza lewica nie jest oczywiście krwawa jak francuscy, sowieccy czy niemieccy rewolucjoniści. Choć nie zapominajmy, że dzisiejszą piką są normy poprawności politycznej, za złamanie których czekają „death camps of tolerance”. Niemniej jednak jedno łączy tolerancjonistów z pierwszymi lewicowcami z Paryża. Nienawiść do wroga. Wroga, który nie ma prawa rządzić. A jak już jakimś cudem wyjdzie z getta i dorwie się do władzy, to zasługuje jedynie na pogardę.
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326146-trump-walczy-z-terroryzmem-jest-wiec-terrorysta-kaczynski-dekomunizuje-jest-komunista-lewica-jest-obrzydliwie-przewidywalna