Kwiatkowski składał dziś kolejne wyjaśnienia w sprawie śledztwa o nadużywanie władzy przy obsadzaniu stanowisk w NIK. Prezes uparcie twierdzi, że zależy mu na wyjaśnieniu sprawy, ale jak ustaliły media, nie chciał się dziś poddać pobraniu próbek głosu przez śledczych. Czy takk ma wyglądać chęć „wyjaśnienia” sprawy? A może Prezes NIK nie chce, by śledczy porównali jego słyne nagranie z Elżbietą Bieńkowską z czasów „afery podsłuchowej”?
W listopadzie ubiegłego roku prokuratura przedstawiła Kwiatkowskiemu cztery zarzuty. Chodzi o tzw. przestępstwa urzędnicze z art. 231 Kodeksu karnego. Przepis dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Wcześniej już ustosunkowałem się do wszystkich wątpliwości prokuratury, a dzisiaj po raz kolejny miałem okazję przekonywać prokuraturę do jak najszybszego skierowania tej sprawy na posiedzenie sądu.
— powiedział dziś szef NIK.
Czy aby na pewno? TVN24 poinformował dziś, że Kwiatkowski nie chciał się zgodzić na ważną z punktu widzenia czynność prokuratora. Chodzi o prośbę śledczych, by pobrać od niego próbkę głosu. To ważny dowód w sprawie. Na ujawnionych przez media nagraniach w aferze podsłuchowej, Kwiatkowski miał informować Elżbietę Bieńkowską o osobliwym obsadzaniu przez siebie stanowisk w NIK
Przedstawienie Kwiatkowskiemu zarzutów było możliwe po tym, jak 21 października Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet. Pierwszy zarzut wobec Kwiatkowskiego dotyczy podżegania innego funkcjonariusza publicznego - wiceprezesa NIK - do niedopełnienia obowiązków członka komisji konkursowej w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Działanie to - według śledczych - miało na celu bezpośrednie uniemożliwienie przeprowadzenia tego konkursu i wyłonienia w jego wyniku dyrektora tej instytucji.
Trzy kolejne czyny zarzucane Kwiatkowskiemu dotyczą bezpośrednio przekroczenia przez niego uprawnień prezesa NIK i mają związek z konkursami na stanowiska: dyrektora delegatury w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Według wcześniejszych informacji z prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kwiatkowski składał dziś kolejne wyjaśnienia w sprawie śledztwa o nadużywanie władzy przy obsadzaniu stanowisk w NIK. Prezes uparcie twierdzi, że zależy mu na wyjaśnieniu sprawy, ale jak ustaliły media, nie chciał się dziś poddać pobraniu próbek głosu przez śledczych. Czy takk ma wyglądać chęć „wyjaśnienia” sprawy? A może Prezes NIK nie chce, by śledczy porównali jego słyne nagranie z Elżbietą Bieńkowską z czasów „afery podsłuchowej”?
W listopadzie ubiegłego roku prokuratura przedstawiła Kwiatkowskiemu cztery zarzuty. Chodzi o tzw. przestępstwa urzędnicze z art. 231 Kodeksu karnego. Przepis dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Wcześniej już ustosunkowałem się do wszystkich wątpliwości prokuratury, a dzisiaj po raz kolejny miałem okazję przekonywać prokuraturę do jak najszybszego skierowania tej sprawy na posiedzenie sądu.
— powiedział dziś szef NIK.
Czy aby na pewno? TVN24 poinformował dziś, że Kwiatkowski nie chciał się zgodzić na ważną z punktu widzenia czynność prokuratora. Chodzi o prośbę śledczych, by pobrać od niego próbkę głosu. To ważny dowód w sprawie. Na ujawnionych przez media nagraniach w aferze podsłuchowej, Kwiatkowski miał informować Elżbietę Bieńkowską o osobliwym obsadzaniu przez siebie stanowisk w NIK
Przedstawienie Kwiatkowskiemu zarzutów było możliwe po tym, jak 21 października Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet. Pierwszy zarzut wobec Kwiatkowskiego dotyczy podżegania innego funkcjonariusza publicznego - wiceprezesa NIK - do niedopełnienia obowiązków członka komisji konkursowej w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Działanie to - według śledczych - miało na celu bezpośrednie uniemożliwienie przeprowadzenia tego konkursu i wyłonienia w jego wyniku dyrektora tej instytucji.
Trzy kolejne czyny zarzucane Kwiatkowskiemu dotyczą bezpośrednio przekroczenia przez niego uprawnień prezesa NIK i mają związek z konkursami na stanowiska: dyrektora delegatury w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Według wcześniejszych informacji z prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/326094-kwiatkowski-utrudnia-sledztwo-nie-zgodzil-sie-na-pobranie-probek-glosu-wstydzi-sie-nagrania-z-bienkowska