To nie jest najlepszy moment, na takie zmiany, kiedy mamy dyktat jednej partii rządzącej
—mówił b. prezydent Bronisław Komorowski na antenie Polsat News, odnosząc sie do pomysłu wprowadzenia dwukadencyjności w samorządach.
Komorowski był wraz z Leszkiem Millerem gościem programu „Prezydenci i premierzy”, gdzie jednym z tematów, był najnowszy projekt PiS.
To nie jest nic nowego, o tym dyskutuje się od wielu lat i jest wiele głosów. Jeżeli mówiło się o dwukadencyjności to mówiło się o wydłużeniu kadencji. Widać wyraźnie, że Kaczyńskiemu nie chodzi o usprawnienie pracy samorządu, ale kryje się za tym interes partyjny, ponieważ dziś PiS ma mały zakres władzy w samorządach
—mówił były prezydent.
Pozytywniej na pomysł zapatrywał się z Leszek Miller.
Pomysł ma wady i zalety. W 2013 roku zaprezentowałem w imieniu SLD koncepcję 2x5 i widzę zalety tej propozycji z jednym zastrzeżeniem, gdyby taka ustawa wejdzie, to nie może on działać wstecz. W Polsce w wielu instytucjach obowiązuje ograniczenie kadencji i nie należy się oburzać na takie pomysły. Nie jest to ograniczenie praw obywatelskich jak to mówił marszałek Struzik. Kiedy wprowadzi się kadencyjność, to zwiększa się cyrkulację władzy i zwiększa szanse awansu wielu nowym osobom. Pomysł więc ma wiele zalet
—mówił Miller.
Komorowski w projekcie PiS widzi interes partyjny.
Będą starali się wyeliminować wszystkich nie swoich samorządowców. (…) Jarosław Kaczyński chce uzyskać swój partyjny wpływ na samorządy
—zapewniał b. prezydent.
Wydaje mi się, że warto ten pomysł rozważyć. Nawet jeżeli ta ustawa wejdzie w życie w tym roku i nawet gdyby nie działała wstecz, to wielu starych samorządowców nie będzie już startować w wyborach, bo zrozumie, że nadchodzi czas zmian
—mówił z kolei Leszek Miller.
Kolejnym tematem był planowany przyjazd Kanclerz Niemiec do Polski.
Realizowany jest w Polsce scenariusz zmniejszania zaangażowania w postęp integracji europejskiej. (…) W tej chwili rząd chyba zorientował się, że jako kraj zostajemy w osamotnieniu i moim przekonaniu Kanclerz Merkel robi ważny gest i wie, że Polska dla Niemiec jest ważnym partnerem. Pani Kanclerz robi gest dobrej woli próbując odbudować dobrą pozycję Polski w Europie
—przekonywał Komorowski.
Również Leszek Miller podkreślił, że zauważył zmianę w narracji polskiego rządu względem Berlina.
Słyszę coraz częściej, iż rząd wypowiada się na temat Niemiec jako o ważnym partnerze i tak powinno być. Gdyby jeszcze polski rząd mówił tyle o Trójkącie Weimarskim, co o Grupie Wyszehradzkiej, to byłoby naprawdę dobrze. Kanclerz przyjeżdża do Polski po tym, gdy została zaatakowana przez jej zastępce, który oskarżył ją o zaprowadzenie Niemiec w ślepą uliczkę
—podkreślił.
Politycy byli pytani również o przyszłość Donalda Tuska i oto, czy podczas wizyty Merkel w Warszawie może być poruszany ten temat.
Jest to jeden z elementów kluczowych dla przyszłości Europy, ale także pozycji Kanclerz Merkel, czy ma jeszcze wpływ na decyzje personalne najwyższych urzędów w Unii Europejskiej. (…) Jestem sobie w stanie wyobrazić, że Kanclerz Merkel pyta ze zdziwieniem, czy „Polska rzeczywiście nie chce, aby Polak był na stanowisku szefa Rady Europejskiej?”
—zaznaczył Komorowski.
Merkel będzie próbowała wysondować stanowisko polskiego rządu, ale może również dać do zrozumienia, że opinia Polski nie odgrywa wiele w tej kwestii
—mówił z kolei Miller.
Na koniec została poruszona kwestia zniszczenia pomnika na cmentarzu ofiar totalitaryzmu w Bykowni pod Kijowem.
Niestety stajemy się krajem coraz mniej ważnym dla Ukrainy, ponieważ stajemy się coraz mniej ważni dla Unii Europejskiej. Polska mocna pozycja w UE, przekładała się na to, że mogliśmy działać więcej na rzecz Ukrainy. Fakt, że mamy teraz gorszą relacje z Europą, wpływa na politykę Ukrainy wobec Polski. Niewpuszczanie prezydenta Przemyśla na Ukrainę z pewnością jest błędem politycznym
—tłumaczył pogarszające się relacje polsko-ukraińskie b. prezydent.
Leszek Miller zwrócił uwagę na zachowanie ukraińskich władz, które nie reagują właściwie na odradzający się na Ukrainie nacjonalizm.
Nie zapominajmy o mnożących się przypadkach dewastacji polskich pomników na Ukrainie, co bierze się z procesu wychowania młodzieży ukraińskiej, gdzie spotkania byłych żołnierzy SS Galizien urastają do rangi uroczystości narodowej. To wszystko się dzieję za przyzwoleniem władz ukraińskich i powinno spotkać się z protestem władz polskich. To że polski rząd nie pojechał na spotkanie w Rzeszowie, to bardzo dobrze. Czas pobłażania i zamykania oczu na to co tam się dzieje, powinien minąć
—podkreślał Miller, dodając:
W przypadku władz ukraińskich nie widać, że jest tam jakaś refleksja. Szef ukraińskiego IPN pisze historię od nowa, pisze historię antypolską i nikt z władz nie reaguje.
Na sam koniec, kiedy prowadzący program pożegnał się już z widzami, dało się jeszcze słyszeć, krótką lecz znaczącą wymianę zdań pomiędzy Millerem a Komorowskim.
Mówimy przecież o ludobójstwie (rzezi na Wołyniu - przyp. red.)
—mówił Miller.
Ale to było dawno temu
—odpowiedział Komorowski.
kk/Polsat News.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/325161-rzez-polakow-na-wolyniu-ale-to-bylo-dawno-temu-znamienna-wymiana-zdan-pomiedzy-leszkiem-millerem-i-bronislawem-komorowskim