Znam takie gminy, gdzie wójt pozostaje wójtem od 1990 roku i jeżeli on nie namaści kandydata na radnego, to nikt nawet radnym nie zostanie. Czy to jest demokracja? To nie jest demokracja. Dlatego trzeba szukać sposobów, żeby to zmienić
— mówi Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA w rozmowie z portalem w Polityce.pl.
wPolityce.pl: Której koncepcji zmian w ordynacji samorządowej jest pan zwolennikiem? Dwukadencyjności „od zaraz”? Czy dopiero od kolejnych wyborów?
Jarosław Zieliński: Postulat, by wprowadzić dwukadencyjność jednoosobowych organów wykonawczych w samorządzie jest bardzo powszechny. To nie jest postulat nowy, ani postulat dzisiejszy. On się pojawia od wielu lat, a wynika z doświadczeń samorządowych, bo w wielu jednostkach samorządu przez wieloletnie pozostawanie tych samych osób na stanowiskach prowadzi do spetryfikowania relacji sieci powiązań osób pełniących różne funkcje. Wójt, burmistrz, prezydent jest często największym pracodawcą na danym terenie. A jeśli nie jest największym, to ma istotne wpływy na różne instytucje. I to wszystko prowadzi do tego, że demokracja zamiera. Bo jeśli ktoś jest osoba nową i nie startuje z pozycji wójta, burmistrza, czy prezydenta to nie ma żadnych szans w kolejnych wyborach. Mało tego, bywa też tak, że obywatele boją wziąć w wyborach na wójta, żeby się nie narazić, bo jak się narażą, a wójt znów wygra to dla nich miejsca w gminie może już nie być. To na pewno prowadzi do osłabienia albo zaniku demokracji. Ja znam takie gminy, gdzie wójt pozostaje wójtem od 1990 roku i jeżeli on nie namaści kandydata na radnego, to nikt nawet radnym nie zostanie. Czy to jest demokracja? To nie jest demokracja. Dlatego trzeba szukać sposobów, żeby to zmienić
Z tym zgadza się wiele osób. Wątpliwości dotyczą tego, od kiedy takie ograniczenia kadencyjności mogłyby być wprowadzone. Od najbliższych, czy dopiero od kolejnych wyborów - co postuluje m.in. Jarosław Gowin…
To musi być ocenione prawnie. Ale najlepiej zrobić to szybko. Bo problem jest zdiagnozowany i wszyscy to widzą. Oczywiście to musi być ocenione w świetle prawa, w kontekście praw nabytych, bo pojawiają się zarzuty, że wtedy prawo działałoby wstecz.
Pan nie ma takich obaw?
Ja nie potwierdzam takiej obawy, ale ona jest artykułowana. Trzeba to ocenić. Jeśli wniosek byłby taki,że w świetle obecnej konstytucji i przepisów - i wykładni TK – można byłoby myśleć o wprowadzeniu tego rozwiązania od najbliższych wyborów. Ale to tylko pod takim kątem musi być ocenianie. A nie dlatego, że ktoś mówi: jestem już dwie kadencje burmistrzem , to wprowadźmy to za osiem lat. Bo to jest myślenie podszyte partykularyzmem.
Czyli najpierw debata ekspercka? Zapytanie do TK?
Jeżeli taka decyzja większości parlamentarnej by była, to wtedy Trybunał oceni jej zgodność z Konstytucją. Oczywiście jeśli ktoś skieruje wniosek.
Ale czy sytuacja, w której zmiany w ordynacji uchwala się jednak dopiero na kolejne wybory – nie są - mówiąc kolokwialnie „czystsze”? Nie budzą podejrzeń jeśli chodzi o intencje?
Ale to by oznaczało w tym przypadku wejście w życie tych przepisów dopiero za osiem lat. A czy względy społeczne pozwalają czekać aż tak długo? Myślę że nie.
Czyli jednak Pan wolałby już „od zaraz”?
Jeżeli decydować się na takie rozwiązanie, to jak najszybciej. Od następnej kadencji. Problem jest nabrzmiały i jest takie oczekiwanie społeczne.
Opozycja mówi, że to jest próba pozbycia się przez PiS konkurencji przede wszystkim z dużych miast, gdzie częściej wygrywają przedstawiciele opozycji…
Przecież to rozwiązanie dotyczyłoby także samorządowców z innych szczebli, wójta burmistrza… Także związanych z Prawem i Sprawiedliwością. To nie jest przepis wybiórczy.
No tak, ale jednak Gdańsk, Warszawa, Wrocław i wiele innych miast – jest dziś w rękach opozycji
Różnie jest. Jest też cały szereg innych, gdzie rządzą osoby nie reprezentujące partii, niekiedy rekomendowane przez PiS…
Termin wyborów jest niezagrożony? Wciąż pojawia się pogłoska o wiośnie…
Termin jest niezagrożony. Jest czteroletnia kadencja i wybory będą, kiedy ona się skończy.
Wczoraj doszło do wypadku z udziałem samochodu ministra Macierewicza. To nie pierwszy wypadek floty rządowej. Nie niepokoi to Pana?
Proszę nie uogólniać. Każdy wypadek jest inny. Nie wiemy jakie były przyczyny. To jest wyjaśnianie. To , że rozbił się samochód z ministrem, nie oznacza, że jest to problem związany z prawidłowością przemieszczania się tego samochodu. Uczestniczyły w tym także samochody cywilne. Trzeba wyjaśnić przyczynę. Nie wyciągałbym przedwcześnie wniosków. Chcemy,żeby wszyscy uczestnicy ruchu byli bezpieczni. I cywile i wojskowi jak w tym przypadku….
Rozmawiała Anna Sarzyńska
-
SIEĆ PRZYJACIÓŁ! DOŁĄCZ DO NASZEJ SPOŁECZNOŚCI!
Zapraszamy do Sieci Przyjaciół portalu wPolityce.pl i największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce „wSieci”. Możesz w ten sposób wspierać media, dla których wyznacznikiem działań jest troska o Rzeczpospolitą w duchu prawdy, dobra i piękna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324900-jaroslaw-zielinski-dwukadencyjnosc-problem-w-samorzadach-jest-zdiagnozowany-wiec-najlepiej-zrobic-to-szybko-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.