Siły liberalne, lewicowe aż po centrum sieją panikę. Pojawiają się takie określenia jak faszyzm, seksizm, rasizm. Przy okazji wrzuca się różne postacie do jednego worka i sugeruje, że pomimo różnic wynikających z tego skąd te osoby pochodzą, to wszystkie są takie same. W jednym artykule wymienia się Orbana, Kaczyńskiego, Trumpa, Erdogana a nawet prezydenta Egiptu, Al-Sisiego. Ktoś może dojść do wniosku, że w Polsce, na Węgrzech czy w USA opozycja jest zamykana do więzień, padają wyroki śmierci
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Czy inauguracyjnego wystąpienia Donalda Trumpa wynika coś konkretnego dla Polski?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak wiadomo Donald Trump do Polski się nie odnosił. Ważniejsze niż to, co powiedział, są reakcje na jego słowa. Choć CNN starał się relacjonować tę uroczystość dość obiektywnie, to już BBC doszukiwała się nacjonalizmu, izolacjonizmu, populizmu. A im bardziej demonizuje się Trumpa, tym bardziej idealizuje się postać Baracka Obamy. Nie ma krytycznego bilansu dokonań odchodzącego prezydenta. Wielu komentatorów widzi w przejęciu władzy przez administrację Trumpa początek końca procesu globalizacji i drogę do protekcjonizmu, czy wręcz koniec ‘Zachodu’. Wycofanie się z TTP uznane jest za potwierdzenie tej opinii. Nikt jednak tak naprawdę nie wie, ile z zapowiedzi Donalda Trumpa zostanie zrealizowane.
Media niemieckie w mocny sposób wypowiadają się o inauguracji Trumpa. O czym może to świadczyć?
W niemieckich komentarzach często powtarza się wątek, że nie można już liczyć na Amerykanów, że ci, którzy kiedyś uczyli Niemców demokracji pogrążają się w szaleństwie i to Niemcy muszą wziąć odpowiedzialność za Europę, za Unię Europejską i zapewnić jej jedność. Uderzające było to jak bardzo amerykański jest Trump. Tak myślących ludzi spotyka się na ulicach Ameryki. Amerykańska duma wciąż różni ją od Europy. Hasło „America first” to wątek, który pojawiał się też w przemówieniach Obamy. Mimo to europejskich mediach panuje histeria. Roztrząsa się psychikę Trumpa, zadając pytanie o to, czy nie jest on socjopatą, człowiekiem niezrównoważonym. Pojawiają się też komentarze do wypowiedzi Kerry’ego, który pytany w Davos o sprawę umowy z Iranem i przyszłość nowej administracji zasygnalizował, że być może Trump nie dokończy kadencji. W związku z tym zwraca się uwagę na wiceprezydenta, który miałby zastąpić Trumpa. W Niemczech wciąż istnieje przekonanie, że Trump to wypadek przy pracy, a jego kadencja nie potrwa zbyt długo. Wszystko to pokazuje, że Trump nie jest przeciwnikiem jedynie dla amerykańskiego establishmentu, ale klasy globalnej, która myśli, że to ona wyznacza demokratyczne standardy i go pojawia się polityk wypowiadający się i działający inaczej, zostaje ogłoszony wrogiem „liberalnej demokracji”.
Na tym się chyba nie skończy. Marine Le Pen może za chwilę zostać prezydentem Francji albo przynajmniej osiągnąć bardzo dobry wynik.
Siły liberalne, lewicowe aż po centrum sieją panikę. Pojawiają się takie określenia jak faszyzm, seksizm, rasizm. Przy okazji wrzuca się różne postacie do jednego worka i sugeruje, że pomimo różnic wynikających z tego skąd te osoby pochodzą, to wszystkie są takie same. W jednym artykule wymienia się Orbana, Kaczyńskiego, Trumpa, Erdogana a nawet prezydenta Egiptu, Al-Sisiego. Ktoś może dojść do wniosku, że w Polsce, na Węgrzech czy w USA opozycja jest zamykana do więzień, padają wyroki śmierci. Ta lewicowo-liberalna międzynarodówka wytwarza atmosferę zagrożenia, sugerując, że na świecie panuje wojna klasowa, jest jeden wielki konflikt i ciemne siły podnoszą głowy, a poszczególnych polityków można traktować tak samo, nie biorąc pod uwagę żadnych lokalnych przykładów. To neomarksistowska perspektywa. Podstawy protestów w poszczególnych krajów często są bardzo różne.
We Włoszech, Hiszpanii czy Francji ruchy antyestablishmentowe to zazwyczaj ruchy lewicowe, jak Syriza czy Podemos.
Charakterystyczne jest to, że te lewicowe ruchy, nawet skrajne, są zazwyczaj łatwiejsze do zaakceptowania przez obecne elity. Mogą być niebezpiecznymi fantastami, którzy nie znają się na ekonomii, ale ich obyczajowy libertynizm, ich system wartości jest akceptowany i praktykowany przez elity, z wyjątkiem potępienia konsumeryzmu, często zresztą tylko w deklaracjach, nie w życiowej praktyce.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324814-prof-krasnodebski-lewicowo-liberalna-miedzynarodowka-wytwarza-atmosfere-zagrozenia-sugerujac-ze-na-swiecie-panuje-wojna-klasowa-nasz-wywiad