A podobnie oceniałby Pan z kolei pomysł ograniczenia kadencji parlamentarzystów, co postuluje Ryszard Petru i Nowoczesna?
Trzeba rozróżnić władzę wykonawczą od ustawodawczej. Władza ustawodawcza stanowi prawo, wymagana jest ciągłość i doświadczenie legislacyjne. Władza wykonawcza sprawuje rządy, wymagana jest realizacja programu tu i teraz. Nie znam cywilizowanego państwa z takim modelem ograniczeń, wykluczającym doświadczonych polityków z życia parlamentarnego. Taki pomysł oznaczałby konieczność wymiany całego garnituru parlamentarnego w państwie. Proszę sobie wyobrazić, że wszyscy liderzy polskiej sceny politycznej zniknęliby z parlamentu. To by oznaczało, że władza przenosi się poza organy konstytucyjne Sejmu i Senatu RP. Premierzy, ministrowie, liderzy partii nie znaleźliby się w Sejmie. Partie polityczne musiałyby przenieść swoją aktywność z jawnej działalności parlamentarnej do pozakulisowych działań niepoddanych jakiejkolwiek kontroli społecznej, w zamyśle autora chyba w formule gangów politycznych? Parlament przestałby być źrenicą demokracji, stałby się parlamentem cieni politycznych.
Czyli podsumowując, dwukadencyjność władzy wykonawczej samorządów to bardzo dobre rozwiązanie dla samorządu?
Większość teoretyków samorządności od lat opowiada się za ograniczeniami kadencji władzy wykonawczej. Szczególnie, zważywszy na coraz niższy poziom zainteresowania obywateli sprawami lokalnymi. Nie mamy 90-procentowej frekwencji wyborczej, a jak osiągnie 50-procntową, to już jest dobry wynik. To oznacza, że mała grupa osób może decydować o wszystkim i narzucać swoją wolę, co jest problematyczne zważywszy na często opłakane skutki oligarchicznych rządów w samorządach. Ograniczona kadencyjność może przyczynić się do odpartyjnienia struktur wykonawczych samorządu. To także szansa na dopuszczenie nowych środowisk do brania odpowiedzialności za samorząd. Układy partyjne stracą na rzecz wspólnot lokalnych i autentycznych społeczności. Dynamiczne środowiska mają liderów i będą w stanie ich wymieniać na nowych. Kliki latami koncentrujące się na budowaniu układu zamkniętego będą poważnie zagrożone. Czym więcej otwartości w lokalnych społecznościach, tym lepiej dla samorządności. Ograniczenie kadencji może przyczynić się do ograniczenia nadużyć i wpływów nieformalnych układów. Może służyć przepływom idei i pomysłów, liderów i środowisk oraz angażować do wytyczania nowych i ambitnych celów.
Not. ak
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 23 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A podobnie oceniałby Pan z kolei pomysł ograniczenia kadencji parlamentarzystów, co postuluje Ryszard Petru i Nowoczesna?
Trzeba rozróżnić władzę wykonawczą od ustawodawczej. Władza ustawodawcza stanowi prawo, wymagana jest ciągłość i doświadczenie legislacyjne. Władza wykonawcza sprawuje rządy, wymagana jest realizacja programu tu i teraz. Nie znam cywilizowanego państwa z takim modelem ograniczeń, wykluczającym doświadczonych polityków z życia parlamentarnego. Taki pomysł oznaczałby konieczność wymiany całego garnituru parlamentarnego w państwie. Proszę sobie wyobrazić, że wszyscy liderzy polskiej sceny politycznej zniknęliby z parlamentu. To by oznaczało, że władza przenosi się poza organy konstytucyjne Sejmu i Senatu RP. Premierzy, ministrowie, liderzy partii nie znaleźliby się w Sejmie. Partie polityczne musiałyby przenieść swoją aktywność z jawnej działalności parlamentarnej do pozakulisowych działań niepoddanych jakiejkolwiek kontroli społecznej, w zamyśle autora chyba w formule gangów politycznych? Parlament przestałby być źrenicą demokracji, stałby się parlamentem cieni politycznych.
Czyli podsumowując, dwukadencyjność władzy wykonawczej samorządów to bardzo dobre rozwiązanie dla samorządu?
Większość teoretyków samorządności od lat opowiada się za ograniczeniami kadencji władzy wykonawczej. Szczególnie, zważywszy na coraz niższy poziom zainteresowania obywateli sprawami lokalnymi. Nie mamy 90-procentowej frekwencji wyborczej, a jak osiągnie 50-procntową, to już jest dobry wynik. To oznacza, że mała grupa osób może decydować o wszystkim i narzucać swoją wolę, co jest problematyczne zważywszy na często opłakane skutki oligarchicznych rządów w samorządach. Ograniczona kadencyjność może przyczynić się do odpartyjnienia struktur wykonawczych samorządu. To także szansa na dopuszczenie nowych środowisk do brania odpowiedzialności za samorząd. Układy partyjne stracą na rzecz wspólnot lokalnych i autentycznych społeczności. Dynamiczne środowiska mają liderów i będą w stanie ich wymieniać na nowych. Kliki latami koncentrujące się na budowaniu układu zamkniętego będą poważnie zagrożone. Czym więcej otwartości w lokalnych społecznościach, tym lepiej dla samorządności. Ograniczenie kadencji może przyczynić się do ograniczenia nadużyć i wpływów nieformalnych układów. Może służyć przepływom idei i pomysłów, liderów i środowisk oraz angażować do wytyczania nowych i ambitnych celów.
Not. ak
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci”, w sprzedaży od 23 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324681-nasz-wywiad-jacek-zalek-dwukadencyjnosc-w-samorzadach-pomoze-oslabic-skutki-oligarchicznych-rzadow?strona=2