Prezes Kaczyński wprowadził do obiegu debaty publicznej konieczność myślenia o państwie w kategoriach troski o dobre regulacje ustrojowe. Od lat o tych pomysłach mówił, więc nie jestem zaskoczony, że upomina się o ich realizację. Jestem przekonany, że w duchu dialogu wypracujemy szczegóły dobrych regulacji
– mówił w rozmowie o zmianie w ordynacji wyborczej do samorządu Jacek Żalek, poseł Polski Razem Zjednoczonej Prawicy.
wPolityce.pl: Wprowadzenie dwukadencyjności, także wobec osób, które już sprawowały swoją funkcję więcej niż dwa razy, będzie działaniem wstecz? Pana lider, Jarosław Gowin, wyrażał w tej sprawie wątpliwości.
Jacek Żalek, Polska Razem Zjednoczona Prawica: Na pewno możemy spodziewać się różnicy zdań. Z całą pewnością organem, który jest upoważniony do tego, żeby rozstrzygać wątpliwości natury prawnej jest Trybunał Konstytucyjny. Wszystko zależy od konkretnych zapisów, a to nigdzie nie zostało sprecyzowane. Zagadnienia ustrojowe wymagają pogłębionej analizy i namysłu. Mam wątpliwości, ale po to jesteśmy w Sejmie, żeby je wyjaśniać, nie podejmować pochopnych kroków i żeby dyskutować na argumenty. Moje wątpliwości bardziej dotyczą tego, jak prawidłowo przeprowadzić proces zmian, niż tego, czy dokonywać zmian. Nieracjonalne trzymanie się zasady nie działania prawa wstecz skutkowałoby koniecznością kontynuowanie funkcjonowania Rad Narodowych w miejsce przywróconego po okresie PRL-u samorządu terytorialnego.
Ten pomysł wyszedł ściśle ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Ta sprawa nie była konsultowana wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy?
Jak każda poważna reforma będzie wymagała poważnej debaty. Pomysł dwukadencyjności od lat pojawiał się w postulatach programowych Prawa i Sprawiedliwości, a nawet partii opozycyjnych, Nowoczesna i PO umieściły takie zapisy w swoich założeniach programowych. Wiele środowisk wskazywało, że brak umiaru niektórych samorządowców i nadużycia władzy trzeba krępować takimi ograniczeniami formalnymi w postaci dwukadencyjności, analogicznie do konstytucyjnego zapisu ograniczonej kadencyjności głowy państwa. Do tej pory wychodzono z założenia, że model republikański, inspirowany z modelu prezydentury Stanów Zjednoczonych, oparty jest na tej przesłance, i że okres sprawowania władzy musi być ograniczony, żeby nie przerodził się w patologię oligarchizacji. Mamy przykłady bardzo dobrych prezydentów, burmistrzów i wójtów, którzy od lat świetnie sprawują swoją władzę i mamy przykłady patologii, które tworzą lokalne układy i żerują na wspólnocie lokalnej, szkodząc mieszkańcom.
Dlatego jestem daleki od wyciągania pochopnych wniosków, moim zdaniem mówimy dziś o propozycjach. Prezes Kaczyński wprowadził do obiegu debaty publicznej konieczność myślenia o państwie w kategoriach troski o dobre regulacje ustrojowe. Od lat o tych pomysłach mówił, więc nie jestem zaskoczony, że upomina się o ich realizację. Jestem przekonany, że w duchu dialogu wypracujemy szczegóły dobrych regulacji.
Dlaczego więc, Pana zdaniem, opozycja jest tak przeciwna temu pomysłowi?
Dzisiaj uprzedzenia i partykularne interesy opozycji każą jej upartyjnić każdą próbę zreformowania naszego państwa. Ubolewam, że partyjniactwo totalnej opozycji przybiera skrajne formy braku zdolności myślenia o państwa w kategoriach dobra wspólnego. Wyrazem głębokiej patologii i przejawem postawy antypaństwowej jest odrzucenie dyskusji nad pomysłami, które znajdują odzwierciedlenie we własnych założeniach programowych. Opozycja nie zamierza poważnie myśleć o rozwiązywaniu problemów Polaków. W szeregach polityków skrajnej opozycji pokutuje przekonanie, że ich jedynym problemem jest to, że nie sprawują władzy. Niestety takie zachowanie pozbawia walory powagi. Nie da się prowadzić dialogu z kimś, kto nie traktuje poważnie nawet własnych propozycji. Przejawem niepoważnego traktowanie państwa jest traktowanie wszystko przez pryzmat doraźnej gry politycznej. Jeżeli PiS jest za, to my dla zasady jesteśmy przeciw, nawet jeżeli wcześniej proponowaliśmy takie rozwiązania. To jest żenujące, że nie mamy z kim i o czym dyskutować z totalnej opozycji w polskim parlamencie. Przypominam, to są ci sami politycy, którzy bez umiaru dyskutują na obcych forach międzynarodowych. W tej sprawie chodzi o rozwiązania spraw ustrojowych, nie politycznych. O samorządy działające na rzecz mieszkańców, a nie lokalnych klik.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prezes Kaczyński wprowadził do obiegu debaty publicznej konieczność myślenia o państwie w kategoriach troski o dobre regulacje ustrojowe. Od lat o tych pomysłach mówił, więc nie jestem zaskoczony, że upomina się o ich realizację. Jestem przekonany, że w duchu dialogu wypracujemy szczegóły dobrych regulacji
– mówił w rozmowie o zmianie w ordynacji wyborczej do samorządu Jacek Żalek, poseł Polski Razem Zjednoczonej Prawicy.
wPolityce.pl: Wprowadzenie dwukadencyjności, także wobec osób, które już sprawowały swoją funkcję więcej niż dwa razy, będzie działaniem wstecz? Pana lider, Jarosław Gowin, wyrażał w tej sprawie wątpliwości.
Jacek Żalek, Polska Razem Zjednoczona Prawica: Na pewno możemy spodziewać się różnicy zdań. Z całą pewnością organem, który jest upoważniony do tego, żeby rozstrzygać wątpliwości natury prawnej jest Trybunał Konstytucyjny. Wszystko zależy od konkretnych zapisów, a to nigdzie nie zostało sprecyzowane. Zagadnienia ustrojowe wymagają pogłębionej analizy i namysłu. Mam wątpliwości, ale po to jesteśmy w Sejmie, żeby je wyjaśniać, nie podejmować pochopnych kroków i żeby dyskutować na argumenty. Moje wątpliwości bardziej dotyczą tego, jak prawidłowo przeprowadzić proces zmian, niż tego, czy dokonywać zmian. Nieracjonalne trzymanie się zasady nie działania prawa wstecz skutkowałoby koniecznością kontynuowanie funkcjonowania Rad Narodowych w miejsce przywróconego po okresie PRL-u samorządu terytorialnego.
Ten pomysł wyszedł ściśle ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Ta sprawa nie była konsultowana wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy?
Jak każda poważna reforma będzie wymagała poważnej debaty. Pomysł dwukadencyjności od lat pojawiał się w postulatach programowych Prawa i Sprawiedliwości, a nawet partii opozycyjnych, Nowoczesna i PO umieściły takie zapisy w swoich założeniach programowych. Wiele środowisk wskazywało, że brak umiaru niektórych samorządowców i nadużycia władzy trzeba krępować takimi ograniczeniami formalnymi w postaci dwukadencyjności, analogicznie do konstytucyjnego zapisu ograniczonej kadencyjności głowy państwa. Do tej pory wychodzono z założenia, że model republikański, inspirowany z modelu prezydentury Stanów Zjednoczonych, oparty jest na tej przesłance, i że okres sprawowania władzy musi być ograniczony, żeby nie przerodził się w patologię oligarchizacji. Mamy przykłady bardzo dobrych prezydentów, burmistrzów i wójtów, którzy od lat świetnie sprawują swoją władzę i mamy przykłady patologii, które tworzą lokalne układy i żerują na wspólnocie lokalnej, szkodząc mieszkańcom.
Dlatego jestem daleki od wyciągania pochopnych wniosków, moim zdaniem mówimy dziś o propozycjach. Prezes Kaczyński wprowadził do obiegu debaty publicznej konieczność myślenia o państwie w kategoriach troski o dobre regulacje ustrojowe. Od lat o tych pomysłach mówił, więc nie jestem zaskoczony, że upomina się o ich realizację. Jestem przekonany, że w duchu dialogu wypracujemy szczegóły dobrych regulacji.
Dlaczego więc, Pana zdaniem, opozycja jest tak przeciwna temu pomysłowi?
Dzisiaj uprzedzenia i partykularne interesy opozycji każą jej upartyjnić każdą próbę zreformowania naszego państwa. Ubolewam, że partyjniactwo totalnej opozycji przybiera skrajne formy braku zdolności myślenia o państwa w kategoriach dobra wspólnego. Wyrazem głębokiej patologii i przejawem postawy antypaństwowej jest odrzucenie dyskusji nad pomysłami, które znajdują odzwierciedlenie we własnych założeniach programowych. Opozycja nie zamierza poważnie myśleć o rozwiązywaniu problemów Polaków. W szeregach polityków skrajnej opozycji pokutuje przekonanie, że ich jedynym problemem jest to, że nie sprawują władzy. Niestety takie zachowanie pozbawia walory powagi. Nie da się prowadzić dialogu z kimś, kto nie traktuje poważnie nawet własnych propozycji. Przejawem niepoważnego traktowanie państwa jest traktowanie wszystko przez pryzmat doraźnej gry politycznej. Jeżeli PiS jest za, to my dla zasady jesteśmy przeciw, nawet jeżeli wcześniej proponowaliśmy takie rozwiązania. To jest żenujące, że nie mamy z kim i o czym dyskutować z totalnej opozycji w polskim parlamencie. Przypominam, to są ci sami politycy, którzy bez umiaru dyskutują na obcych forach międzynarodowych. W tej sprawie chodzi o rozwiązania spraw ustrojowych, nie politycznych. O samorządy działające na rzecz mieszkańców, a nie lokalnych klik.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324681-nasz-wywiad-jacek-zalek-dwukadencyjnosc-w-samorzadach-pomoze-oslabic-skutki-oligarchicznych-rzadow