Media informują o imprezie z udziałem Bartłomieja Misiewicza - rzecznika prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej, w której - zdaniem dziennika „Fakt” - miał on uczestniczyć w ramach delegacji służbowej. Misiewiczowi miał towarzyszyć „ochroniarz” z Żandarmerii Wojskowej. Media sugerują, że do nocnego klubu Misiewicz miał przyjechać służbowym samochodem.
„Fakt” powołując się na anonimowych świadków opisuje przebieg imprezy, która miała odbyć się w czwartek 19 stycznia.
**Ochroniarz z Żandarmerii Wojskowej był cały czas 10 kroków za Misiewiczem. Szybko ewakuował go z lokalu, gdy mogło dojść do awantury spowodowanej nagabywaniem studentki. Tyle, że wcześniej, przez blisko 3 godziny, Misiewicz był w klubie WOW królem życia. Osiem czy dziesięć kolejek wszystkim w barze stawiał
– „relacjonuje” świadek, na którego powołuje się „Fakt”.
Dziennik opisuje, że Misiewicz miał zaczepiać młode kobiety i chwalić Jarosława Kaczyńskiego oraz Antoniego Macierewicza.
Co na to sam zainteresowany? Z informacji, które cytuje dziennik „Fakt”, wynika, że wersja wydarzeń Bartłomieja Misiewicza różni się od tej podanej przez autora artykułu.
Misiewicz wszystkiemu kategorycznie zaprzecza. Twierdzi, że zdarzenia z Białegostoku doskonale pamięta, że nie był pijany, nie stawiał nikomu alkoholu, nie rozmawiał o ministerstwie ani o Macierewiczu, a nawet, że z nikim nie tańczył (…)
– czytamy na łamach „Faktu”.
Ministerstwo Obrony Narodowej i Bartłomiej Misiewicz nie wydali jeszcze w sprawie publikacji w „Fakcie” żadnego oświadczenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/324470-fakt-bartlomiej-misiewicz-imprezowal-w-nocnym-klubie-zawiozla-go-tam-sluzbowa-limuzyna