Usilnie starałem się znaleźć jakiegoś prezesa sądu konstytucyjnego na świecie, który równie intrygująco jak profesor, były prezes Andrzej Rzepliński wypowiadałby się o męskiej toalecie, ale mi się nie udało. Co tym bardziej podkreśla wyjątkowość i niesztampowość Andrzeja Rzeplińskiego. I pomyśleć, że ktoś taki jak autor toaletowej konspiracji był przez sześć lat szefem sądu konstytucyjnego w Polsce, a przez około półtora roku jedną z najgłośniejszych i najbardziej mieszających w kotle osobistości polskiego życia publicznego. Może nie zapisał się w historii jako prawnik, ale na pewno zapisze się właśnie z tej niekonwencjonalnej strony – jako twórca toaletowej konspiracji. Nie dziwię się teraz, dlaczego przewodniczący Komisji Weneckiej Gianni Buquicchio z takim namaszczeniem i szacunkiem traktował Andrzeja Rzeplińskiego. Mógł po prostu wiedzieć, co się kryje za toaletową konspiracją i jej wkładem w dzieje światowych teorii spiskowych w ogóle. Z tego też powodu Andrzej Rzepliński w pełni zasługuje na ekwiwalent za zaległy urlop w wysokości 153 tys. zł oraz na bardzo zacne pobory z tytułu statusu sędziego TK w stanie spoczynku. Właściwie zasługuje na dużo więcej, ale wiadomo – są budżetowe ograniczenia. Prawników jest bardzo wielu, prezesów sądów konstytucyjnych sporo, ale autor toaletowej konspiracji jest tylko jeden: „nasz, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo”. Dlatego powinniśmy go chronić, wozić po świecie i pokazywać jako nasz wybitny wkład w dzieje ogólnoświatowego odlotu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Usilnie starałem się znaleźć jakiegoś prezesa sądu konstytucyjnego na świecie, który równie intrygująco jak profesor, były prezes Andrzej Rzepliński wypowiadałby się o męskiej toalecie, ale mi się nie udało. Co tym bardziej podkreśla wyjątkowość i niesztampowość Andrzeja Rzeplińskiego. I pomyśleć, że ktoś taki jak autor toaletowej konspiracji był przez sześć lat szefem sądu konstytucyjnego w Polsce, a przez około półtora roku jedną z najgłośniejszych i najbardziej mieszających w kotle osobistości polskiego życia publicznego. Może nie zapisał się w historii jako prawnik, ale na pewno zapisze się właśnie z tej niekonwencjonalnej strony – jako twórca toaletowej konspiracji. Nie dziwię się teraz, dlaczego przewodniczący Komisji Weneckiej Gianni Buquicchio z takim namaszczeniem i szacunkiem traktował Andrzeja Rzeplińskiego. Mógł po prostu wiedzieć, co się kryje za toaletową konspiracją i jej wkładem w dzieje światowych teorii spiskowych w ogóle. Z tego też powodu Andrzej Rzepliński w pełni zasługuje na ekwiwalent za zaległy urlop w wysokości 153 tys. zł oraz na bardzo zacne pobory z tytułu statusu sędziego TK w stanie spoczynku. Właściwie zasługuje na dużo więcej, ale wiadomo – są budżetowe ograniczenia. Prawników jest bardzo wielu, prezesów sądów konstytucyjnych sporo, ale autor toaletowej konspiracji jest tylko jeden: „nasz, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo”. Dlatego powinniśmy go chronić, wozić po świecie i pokazywać jako nasz wybitny wkład w dzieje ogólnoświatowego odlotu.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323644-andrzeja-rzeplinskiego-autora-toaletowej-konspiracji-nalezy-chronic-i-pokazywac-na-swiecie-jak-skarb?strona=2