Jak długo można dyskutować z panem Kijowskim, czy panem Rzeplińskim? Oni nie mają już nic do powiedzenia i tracą poparcie. Niemcy będą więc wreszcie zmuszeni do merytorycznej dyskusji z rządem polskim. Nie mogą już robić tak, jak dotychczas, że wybierały sobie partnerów do dyskusji. I zwykle byli to ci, którzy mówili to, co sobie oni życzą
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, polski i niemiecki historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku.
wPolityce.pl: Pana zdaniem Niemcy zaczęły liczyć się z siłą obecnego rządu w Polsce?
Prof. Bogdan Musiał: Od zwycięstwa PiS w wyborach mamy do czynienia z antypolską nagonką, bo inaczej tego nazwać nie można. Oczywiście Niemcy twierdzą, że martwią się o stan polskiej demokracji, państwa prawa, o opozycję, itd. To są pozory, bo jest to tak naprawdę otwarte mieszanie się w sprawy polskie. Mówię tu przede wszystkim o mediach, o polityce oczywiście też, chociaż w ostatnich miesiącach trzeba przyznać, że niemieccy politycy jakby stonowali. Martin Schulz był tutaj ta najbardziej agresywną osobą, ale inni politycy też. Te ataki uspokoiły się w ostatnim okresie.
Czym jest to spowodowane?
Sadzę, że ma to związek z wyborami w Stanach Zjednoczonych i wygraną prezydenta Trumpa, bo zmienia to sytuację geopolityczną. Rząd niemiecki nie może pozwolić sobie tutaj na ataki. Jeżeli byłaby szansa, że rząd w Polsce upadnie, to by może dopuszczaliby się ich dalej. Wydaje mi się, że politycy niemieccy zauważają, że jednak ten rząd jest stabilny, jego poparcie jest dalej wysokie, takie jak było i nie ma widoków na zmiany, czy nowe wybory w Polsce. Wygląda na to, że następuje pewna zmiana w orientacji w stosunku do Polski. Miejmy nadzieje, że to będzie miało przełożenie również na sprawozdawczość mediów niemieckich, które mają negatywny wpływ na obraz Polski w niemieckim społeczeństwie. Nawiązują do starych, „tradycyjnych” antypolskich uprzedzeń i je podgrzewają. Odczuwa się to również w życiu codziennym, że nastawienie do Polaków w Niemczech jest inne.
Prezes Kaczyński powiedział, że nie można udawać, iż władza w Niemczech nie ma wpływu na media, bo ma i to większe niż w Polsce. Oczekuje Pan jakiejś deklaracji Merkel podczas wizyty w Polsce w tej kwestii?
Nie, nie oczekuję tego, ponieważ pani Merkel na pewno nie przyzna się do tego, że ma wpływ na media. Oni stworzyli sobie pewną fasadę i twierdza, że ich media są niezależne, co oczywiście jest nieprawdą. Każdy, kto mieszka w Niemczech, wyraźnie to widzi. Twierdzę, że polskie media są bardziej niezależne, bo są bardziej zróżnicowane. W Niemczech media publiczne są „zglajchszaltowane”, a za nimi idą media prywatne. Te drugie odgrywają jednak inną rolę i nie mieszają się za bardzo w politykę. Twierdzenie, że rząd niemiecki nie ma wpływu na media, jest hipokryzją. Ten temat można poruszyć w cztery oczy, o tym można pisać, ale nie możemy oczekiwać oficjalnej deklaracji od pani Merkel, że będzie chciała w jakiś sposób wpłynąć na sprawozdawczość mediów niemieckich. Kluczowa jest tutaj postawa niemieckich polityków, niech tonują swoje wypowiedzi dotyczące Polski i nie mieszają się w wewnętrzne sprawy naszego kraju robiąc z pana Kijowskiego czy Rzeplińskiego bohaterów walki o demokrację i wolność, bo to jest groteska.
W niemieckich mediach odnotowano fakt, że opozycja zawiesiła protest w polskim Sejmie i totalnie się skompromitowała?
Tego właśnie nie przedstawiano. Pojawiły się krótkie informacje, że strajk się zakończył, ale nie podkreślano tego, że to był blamaż opozycji. Czyli mówiono, że jest problem w Polsce, ale nie przedstawiano tego jako łamanie prawa. Jeżeli już to tylko protesty przeciwko ograniczeniu wolności mediów. Te media są jednak stronnicze. Ważne, że pani Merkel przyjedzie do Polski, bo jest skazana na współpracę z nami. Niemcy mają duże interesy gospodarcze i polityczne w Polsce, Polska oczywiście też, to są wzajemne relacje. Powtórzę, jeżeli chcemy mówić o jakiś poprawnych relacjach, to Niemcy powinny zakończyć tę nagonkę antypolską.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jak długo można dyskutować z panem Kijowskim, czy panem Rzeplińskim? Oni nie mają już nic do powiedzenia i tracą poparcie. Niemcy będą więc wreszcie zmuszeni do merytorycznej dyskusji z rządem polskim. Nie mogą już robić tak, jak dotychczas, że wybierały sobie partnerów do dyskusji. I zwykle byli to ci, którzy mówili to, co sobie oni życzą
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, polski i niemiecki historyk specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji w XX wieku.
wPolityce.pl: Pana zdaniem Niemcy zaczęły liczyć się z siłą obecnego rządu w Polsce?
Prof. Bogdan Musiał: Od zwycięstwa PiS w wyborach mamy do czynienia z antypolską nagonką, bo inaczej tego nazwać nie można. Oczywiście Niemcy twierdzą, że martwią się o stan polskiej demokracji, państwa prawa, o opozycję, itd. To są pozory, bo jest to tak naprawdę otwarte mieszanie się w sprawy polskie. Mówię tu przede wszystkim o mediach, o polityce oczywiście też, chociaż w ostatnich miesiącach trzeba przyznać, że niemieccy politycy jakby stonowali. Martin Schulz był tutaj ta najbardziej agresywną osobą, ale inni politycy też. Te ataki uspokoiły się w ostatnim okresie.
Czym jest to spowodowane?
Sadzę, że ma to związek z wyborami w Stanach Zjednoczonych i wygraną prezydenta Trumpa, bo zmienia to sytuację geopolityczną. Rząd niemiecki nie może pozwolić sobie tutaj na ataki. Jeżeli byłaby szansa, że rząd w Polsce upadnie, to by może dopuszczaliby się ich dalej. Wydaje mi się, że politycy niemieccy zauważają, że jednak ten rząd jest stabilny, jego poparcie jest dalej wysokie, takie jak było i nie ma widoków na zmiany, czy nowe wybory w Polsce. Wygląda na to, że następuje pewna zmiana w orientacji w stosunku do Polski. Miejmy nadzieje, że to będzie miało przełożenie również na sprawozdawczość mediów niemieckich, które mają negatywny wpływ na obraz Polski w niemieckim społeczeństwie. Nawiązują do starych, „tradycyjnych” antypolskich uprzedzeń i je podgrzewają. Odczuwa się to również w życiu codziennym, że nastawienie do Polaków w Niemczech jest inne.
Prezes Kaczyński powiedział, że nie można udawać, iż władza w Niemczech nie ma wpływu na media, bo ma i to większe niż w Polsce. Oczekuje Pan jakiejś deklaracji Merkel podczas wizyty w Polsce w tej kwestii?
Nie, nie oczekuję tego, ponieważ pani Merkel na pewno nie przyzna się do tego, że ma wpływ na media. Oni stworzyli sobie pewną fasadę i twierdza, że ich media są niezależne, co oczywiście jest nieprawdą. Każdy, kto mieszka w Niemczech, wyraźnie to widzi. Twierdzę, że polskie media są bardziej niezależne, bo są bardziej zróżnicowane. W Niemczech media publiczne są „zglajchszaltowane”, a za nimi idą media prywatne. Te drugie odgrywają jednak inną rolę i nie mieszają się za bardzo w politykę. Twierdzenie, że rząd niemiecki nie ma wpływu na media, jest hipokryzją. Ten temat można poruszyć w cztery oczy, o tym można pisać, ale nie możemy oczekiwać oficjalnej deklaracji od pani Merkel, że będzie chciała w jakiś sposób wpłynąć na sprawozdawczość mediów niemieckich. Kluczowa jest tutaj postawa niemieckich polityków, niech tonują swoje wypowiedzi dotyczące Polski i nie mieszają się w wewnętrzne sprawy naszego kraju robiąc z pana Kijowskiego czy Rzeplińskiego bohaterów walki o demokrację i wolność, bo to jest groteska.
W niemieckich mediach odnotowano fakt, że opozycja zawiesiła protest w polskim Sejmie i totalnie się skompromitowała?
Tego właśnie nie przedstawiano. Pojawiły się krótkie informacje, że strajk się zakończył, ale nie podkreślano tego, że to był blamaż opozycji. Czyli mówiono, że jest problem w Polsce, ale nie przedstawiano tego jako łamanie prawa. Jeżeli już to tylko protesty przeciwko ograniczeniu wolności mediów. Te media są jednak stronnicze. Ważne, że pani Merkel przyjedzie do Polski, bo jest skazana na współpracę z nami. Niemcy mają duże interesy gospodarcze i polityczne w Polsce, Polska oczywiście też, to są wzajemne relacje. Powtórzę, jeżeli chcemy mówić o jakiś poprawnych relacjach, to Niemcy powinny zakończyć tę nagonkę antypolską.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323563-nasz-wywiad-prof-musial-politycy-niemieccy-zauwazaja-ze-ten-rzad-jest-stabilny-jego-poparcie-jest-wysokie-i-nie-ma-widokow-na-nowe-wybory