Jednym z ważnych elementów tego czarnego scenariusza była obecność 17 grudnia we Wrocławiu wielkiego obrońcy demokracji, przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Formalnie przyleciał on na zakończenie funkcjonowania Wrocławia w roli Europejskiej Stolicy Kultury. I od Tuska usłyszeliśmy m.in. takie słowa: „Dziś jestem wzruszony, to moje pierwsze publiczne wystąpienie w Polsce od dłuższego czasu. Przygotowałem sobie wystąpienie, ale nie pierwszy raz historia płata mi figla i muszę zmienić wystąpienie z oczywistych względów. (…) Po wczorajszych wydarzeniach w Sejmie i na ulicach Warszawy, mając w osobistej pamięci, co znaczą grudnie w naszej historii, apeluję do tych, którzy realnie sprawują władzę w naszym kraju, apeluję o respekt i szacunek wobec ludzi, wobec zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur i dobrych obyczajów. A tym, którzy gotowi są, pokazują od wielu miesięcy, że chcą trwać przy europejskich standardach demokracji, tu w Polsce, chciałbym serdecznie podziękować i wyrazić najwyższe uznanie”. Tusk wypowiedział te słowa wiedząc już dokładnie, jak przebiegły wydarzenia w Sejmie i jego okolicach. Ciekawe, jak bardzo i w jakim kierunku Donald Tusk zmieniłby swoje wystąpienie ze względu na to, „co znaczą grudnie w naszej historii”, gdyby w nocy z 16 na 17 grudnia doszło do prowokacji z przelewem krwi? W każdym razie bardzo widoczny jest ogromny cynizm w słowach byłego premiera, który 17 grudnia był w Polsce i w razie potrzeby mógłby stanąć na czele obrońców demokracji. Dość łatwo można sobie wyobrazić scenariusz z Tuskiem jako tym, który czuwa nad odsuwaniem od władzy tych, których oskarżono by o przelew krwi, a nie tylko o łamanie „zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur”.
Nie zamierzam rozwijać czarnego scenariusza kolejnego „polskiego grudnia”, warto mieć jednak świadomość, że jakiś scenariusz istniał, bo dość precyzyjnie można go zrekonstruować. A wiele elementów już zadziałało tak, żeby mogła zostać zrealizowana fatalna wersja tego scenariusza. Nie ma pewności, kto był autorem tego czarnego scenariusza i na ile poszczególni gracze byli świadomi, w czym uczestniczą. Nie trzeba jednak być wtajemniczonym czy w pełni świadomym, żeby dobrze odegrać narysowane przez kogoś innego role. Ten scenariusz był bliski zrealizowania, a przynajmniej bliski wejścia w bardzo niebezpieczną fazę, gdy nie dałoby się już kontrolować wydarzeń. A wtedy byłby wręcz klasykiem w arsenale środków wojny hybrydowej. Nie można o tym zapominać miesiąc po wydarzeniach z 16 grudnia i dzień po emisji w TVP filmu „Pucz”, który je przypomniał. Doszło w Polsce do groźnej zabawy z ogniem i byłoby wielką krótkowzrocznością, a wręcz głupotą nie wyciągnąć wniosków ze scenariusza kolejnego „polskiego grudnia”. Tym razem nie zrealizowanego, ale główni gracze wciąż działają i mogą spróbować „naprawić” to, co miesiąc temu im się nie udało.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jednym z ważnych elementów tego czarnego scenariusza była obecność 17 grudnia we Wrocławiu wielkiego obrońcy demokracji, przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Formalnie przyleciał on na zakończenie funkcjonowania Wrocławia w roli Europejskiej Stolicy Kultury. I od Tuska usłyszeliśmy m.in. takie słowa: „Dziś jestem wzruszony, to moje pierwsze publiczne wystąpienie w Polsce od dłuższego czasu. Przygotowałem sobie wystąpienie, ale nie pierwszy raz historia płata mi figla i muszę zmienić wystąpienie z oczywistych względów. (…) Po wczorajszych wydarzeniach w Sejmie i na ulicach Warszawy, mając w osobistej pamięci, co znaczą grudnie w naszej historii, apeluję do tych, którzy realnie sprawują władzę w naszym kraju, apeluję o respekt i szacunek wobec ludzi, wobec zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur i dobrych obyczajów. A tym, którzy gotowi są, pokazują od wielu miesięcy, że chcą trwać przy europejskich standardach demokracji, tu w Polsce, chciałbym serdecznie podziękować i wyrazić najwyższe uznanie”. Tusk wypowiedział te słowa wiedząc już dokładnie, jak przebiegły wydarzenia w Sejmie i jego okolicach. Ciekawe, jak bardzo i w jakim kierunku Donald Tusk zmieniłby swoje wystąpienie ze względu na to, „co znaczą grudnie w naszej historii”, gdyby w nocy z 16 na 17 grudnia doszło do prowokacji z przelewem krwi? W każdym razie bardzo widoczny jest ogromny cynizm w słowach byłego premiera, który 17 grudnia był w Polsce i w razie potrzeby mógłby stanąć na czele obrońców demokracji. Dość łatwo można sobie wyobrazić scenariusz z Tuskiem jako tym, który czuwa nad odsuwaniem od władzy tych, których oskarżono by o przelew krwi, a nie tylko o łamanie „zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur”.
Nie zamierzam rozwijać czarnego scenariusza kolejnego „polskiego grudnia”, warto mieć jednak świadomość, że jakiś scenariusz istniał, bo dość precyzyjnie można go zrekonstruować. A wiele elementów już zadziałało tak, żeby mogła zostać zrealizowana fatalna wersja tego scenariusza. Nie ma pewności, kto był autorem tego czarnego scenariusza i na ile poszczególni gracze byli świadomi, w czym uczestniczą. Nie trzeba jednak być wtajemniczonym czy w pełni świadomym, żeby dobrze odegrać narysowane przez kogoś innego role. Ten scenariusz był bliski zrealizowania, a przynajmniej bliski wejścia w bardzo niebezpieczną fazę, gdy nie dałoby się już kontrolować wydarzeń. A wtedy byłby wręcz klasykiem w arsenale środków wojny hybrydowej. Nie można o tym zapominać miesiąc po wydarzeniach z 16 grudnia i dzień po emisji w TVP filmu „Pucz”, który je przypomniał. Doszło w Polsce do groźnej zabawy z ogniem i byłoby wielką krótkowzrocznością, a wręcz głupotą nie wyciągnąć wniosków ze scenariusza kolejnego „polskiego grudnia”. Tym razem nie zrealizowanego, ale główni gracze wciąż działają i mogą spróbować „naprawić” to, co miesiąc temu im się nie udało.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323470-miesiac-pozniej-lepiej-widac-ze-mogl-zostac-zrealizowany-scenariusz-kolejnego-krwawego-polskiego-grudnia?strona=2