Strategią tych, którym nie udało się podpalić Polski jest przeinaczanie prawdy i obracanie próby przewrotu w burleskę. Dokument „Pucz” demaskuje ich skutecznie.
Ostatnio jesteśmy karmieni uczoną wiedzą, że to Platforma wygrała starcie w Sejmie, bo dzięki niej dziennikarze już nie będą gnębieni przez marszałka Marka Kuchcińskiego. Są też przebąkiwania, że to w zasadzie państwo przegrało, a ukaranie bohatersko protestujących bez sensu po nocach byłoby okrutnymi represjami kaczystowskiego reżimu. Krewcy krzykacze z opozycji straszą, że w każdej chwili może być powtórka z sejmowego amoku.
Nie można na chwilę zapominać, że żyjemy w czasach wojny informacyjnej i spece od trucia umysłów już hodują bluszcz maskujący ten zamach stanu. Przekazywanie prawdy i zachowanie pamięci są esencją misji telewizji publicznej i dobrze, że „Pucz” powstał tak szybko. Utrwala fakty, które trzeba znać, by rozumieć, że tu cały czas toczy się walka o Polskę.
16 grudnia byliśmy świadkami ataku na Sejm Rzeczypospolitej. Jaki był dokładny scenariusz, tego się pewnie nigdy nie dowiemy, ale musiał być takowy, jeśli skoordynowano działania wewnątrz i na zewnątrz gmachu. Sygnał TVP został zablokowany, a na kilkanaście minut zamknięto całkowicie przestrzeń powietrzną nad krajem. Działo się coś niezwykle poważnego. Manifestacje z udziałem rozemocjonowanej do granic tłuszczy skwapliwie zaaranżowano. Na sali obrad szukano pretekstu, żeby zablokować mównicę. Gdyby marszałek Kuchciński nie wykluczył błaznującego posła Szczerby, do blokady doszłoby z pewnością i tak.
Niezwykle ważnym faktem, który niestety nie był dostatecznie wyeksponowany w filmie „Pucz”, jest to, że mimo wszystko udało się przegłosować budżet. To jest clue tamtego wieczoru 16 grudnia.
Gdyby politycy PiS nie zachowali zimnej krwi i dali się sprowokować, nienaturalnie podekscytowanym posłom Platformy, wpadlibyśmy jako państwo w poważne tarapaty. Brak budżetu byłby argumentem gorętszym niż rozpalony koksownik dla czyhającej w czeluści grudniowej nocy ekipy z Donaldem Tuskiem i Radosławem Sikorskim na czele, przypadkiem znajdującymi się na podorędziu.
Notabene reżyserka „Puczu” pani Ewa Świecińska i my wszyscy, powinniśmy podziękować posłom Platformy i innym początkującym filmowcom, że swoje agresywne chamstwo własnoręcznie utrwalili za pomocą wszelkich smartfonów. Znaczący wkład do autosponiewierania się puczystów.
Czas szybko mija, a w świecie gdzie jesteśmy zalewani natłokiem nowych wydarzeń pewne rzeczy zacierają swoje rzeczywiste kształty. Nikt nie będzie wracał do starych wydań „Wiadomości” czy innych programów informacyjnych, a po dokument zawsze można sięgnąć i go ponownie wyemitować, albo udostępnić w internecie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Strategią tych, którym nie udało się podpalić Polski jest przeinaczanie prawdy i obracanie próby przewrotu w burleskę. Dokument „Pucz” demaskuje ich skutecznie.
Ostatnio jesteśmy karmieni uczoną wiedzą, że to Platforma wygrała starcie w Sejmie, bo dzięki niej dziennikarze już nie będą gnębieni przez marszałka Marka Kuchcińskiego. Są też przebąkiwania, że to w zasadzie państwo przegrało, a ukaranie bohatersko protestujących bez sensu po nocach byłoby okrutnymi represjami kaczystowskiego reżimu. Krewcy krzykacze z opozycji straszą, że w każdej chwili może być powtórka z sejmowego amoku.
Nie można na chwilę zapominać, że żyjemy w czasach wojny informacyjnej i spece od trucia umysłów już hodują bluszcz maskujący ten zamach stanu. Przekazywanie prawdy i zachowanie pamięci są esencją misji telewizji publicznej i dobrze, że „Pucz” powstał tak szybko. Utrwala fakty, które trzeba znać, by rozumieć, że tu cały czas toczy się walka o Polskę.
16 grudnia byliśmy świadkami ataku na Sejm Rzeczypospolitej. Jaki był dokładny scenariusz, tego się pewnie nigdy nie dowiemy, ale musiał być takowy, jeśli skoordynowano działania wewnątrz i na zewnątrz gmachu. Sygnał TVP został zablokowany, a na kilkanaście minut zamknięto całkowicie przestrzeń powietrzną nad krajem. Działo się coś niezwykle poważnego. Manifestacje z udziałem rozemocjonowanej do granic tłuszczy skwapliwie zaaranżowano. Na sali obrad szukano pretekstu, żeby zablokować mównicę. Gdyby marszałek Kuchciński nie wykluczył błaznującego posła Szczerby, do blokady doszłoby z pewnością i tak.
Niezwykle ważnym faktem, który niestety nie był dostatecznie wyeksponowany w filmie „Pucz”, jest to, że mimo wszystko udało się przegłosować budżet. To jest clue tamtego wieczoru 16 grudnia.
Gdyby politycy PiS nie zachowali zimnej krwi i dali się sprowokować, nienaturalnie podekscytowanym posłom Platformy, wpadlibyśmy jako państwo w poważne tarapaty. Brak budżetu byłby argumentem gorętszym niż rozpalony koksownik dla czyhającej w czeluści grudniowej nocy ekipy z Donaldem Tuskiem i Radosławem Sikorskim na czele, przypadkiem znajdującymi się na podorędziu.
Notabene reżyserka „Puczu” pani Ewa Świecińska i my wszyscy, powinniśmy podziękować posłom Platformy i innym początkującym filmowcom, że swoje agresywne chamstwo własnoręcznie utrwalili za pomocą wszelkich smartfonów. Znaczący wkład do autosponiewierania się puczystów.
Czas szybko mija, a w świecie gdzie jesteśmy zalewani natłokiem nowych wydarzeń pewne rzeczy zacierają swoje rzeczywiste kształty. Nikt nie będzie wracał do starych wydań „Wiadomości” czy innych programów informacyjnych, a po dokument zawsze można sięgnąć i go ponownie wyemitować, albo udostępnić w internecie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323457-pucz-jest-straznikiem-nagich-faktow-i-to-stanowi-jego-sile-uniemozliwia-zadeptywanie-sladow-po-chybionej-probie-obalenia-sila-legalnej-wladzy