Prof. Zybertowicz stwierdził dziś, że Rosja nie powinna niepokoić się wojskami NATO w Polsce, bo one nie zagrażają jej bezpieczeństwu. Zupełnie odwrotnie myśli rzecznik prezydenta Rosji, któremu wtórują prokremlowskie media.
Jest oczywiste, że 3,5 tys. żołnierzy US Army nie może zagrozić bezpieczeństwu Rosji. Za pomocą „ciężkiej” nawet brygady nie da się zająć uzbrojonej po zęby kaliningradzkiej obłasti, nie wspominając o ofensywie przez „bramę smoleńską”na Moskwę. Moskale protestują nie dlatego, że boją się napaści z naszej strony. Obecność sił amerykańskich na terenie Europy Środkowej uniemożliwia Rosji rozwijanie ekspansji na kierunku zachodnim. Stąd biorą się protesty i wszelkie pohukiwania propagandowe dochodzące z Kremla. To dlatego obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce Rosja widzi jako zarażenie dla swych interesów.
7 lutego do Polski ma przyjechać kanclerz Angela Merkel. To istotne, że rozmowy mają się tyczyć także pod kątem obronności regionu?
Tak, bo Niemcy są bardzo ważne. Powiedziałbym nawet, że w grze, którą Rosja toczy z Zachodem odgrywają kluczową rolę. Zachowanie Niemiec wspierające stronę rosyjską będzie źle rokować dla bezpieczeństwa Polski. Bezwzględnie należy z Niemcami prowadzić w tym zakresie rozmowy. Przede wszystkim podjąć kwestie, które są związane z wykonalnością planów ewentualnościowych. To zresztą szerszy problem. Dawno zgłaszałem postulat, że powinniśmy ustalić, czy wszystkie państwa naszego regionu mają narodowe plany obrony. Dotyczy to Polski i krajów nadbałtyckich, ale też Rumunii, Węgier, itd. Po drugie, czy i na ile poszczególne plany narodowe obrony są skorelowane z natowskim planem obrony flanki wschodniej Sojuszu. A jeżeli są one uzgodnione, to na jakie konkretne siły możemy liczyć w razie, gdyby doszło do wybuchu konfliktu. Pamiętajmy, że przerzucenie jednej czynnej brygady z USA przez Atlantyk trwa miesiące. Prof. Friedman wspominał, że w razie wybuchu wojny Polska dostałaby pomoc wojskową po 3 miesiącach. To wskazuje na bardzo konkretne wymagania, jeżeli chodzi o polski system obronny. Powstaje pytanie czy w tym zakresie coś robimy? Mam nadzieje, że zarządzony strategiczny przegląd obronny (raport końcowy ma być na początku 2017 roku) pozwoli ujawnić i w konsekwencji naprawić braki w tym zakresie. ,
Poszczególne kraje europejskie same powinny wzmacniać swoje siły obronne?
Powtórzę, że nasze założenie obronne zawiera się w przekonaniu, że otrzymamy pomoc sojuszniczą. Biorąc pod uwagę głos rozsądku i… doświadczenia historyczne trzeba powiedzieć, że jest to ryzykowne, bo możemy się na zawieźć. Najlepszy dowód - następuje zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych i pojawiają się obawy, co do kierunku polityki Stanów Zjednoczonych. Dywaguje się czy NATO będzie nadal gwarantem naszego bezpieczeństwa. Skoro pojawiają się takie wątpliwości, to oznacza, że opieramy bezpieczeństwo Polski na niepewnym czynniku. Polska należy do państw, którym zależy tym, aby utrzymać obecny stan posiadania, nie chce zmieniać granic. Jest państwem, które nie zamierza prowadzić żadnych wojen. Wyciągając z tego wnioski powinniśmy budować defensywny system obrony kraju. A ciągle nie ma w tym w tym zakresie konsekwencji. Za rządów Donalda Tuska ogłoszono program „Polskie kły”. Zapowiadano uzbrojenie sił zbrojnych w jakieś ograniczone liczbowo środki rakietowe, którymi mieliśmy odstraszać potencjalnego agresora. Teraz finalizuje się zakup rakiet JASSM -ER dla F-16. Pomijając kwestię, czy rzeczywiście będziemy w stanie odstraszać kogoś „ofensywnie” pojawia się pytanie, czy mamy możliwości naprowadzania tych rakiet na cele? A więc czy one są rzeczywiście realną siłą odstraszającą, czy są to tylko takie bojowe gadżety doczepione do samolotów. Współczesne uzbrojenie to nie tylko zakupiona rakieta, czy samolot, ale także całe otoczenie pozwalające na ich wykorzystanie w działaniach bojowych. Mam wrażenie, że o tym zapomina się. Przypomnijmy jak to polski przemysł wyprodukował jeden z najnowocześniejszych moździerzy samobieżnych na świecie i okazało się, że nie mamy do niego amunicji.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prof. Zybertowicz stwierdził dziś, że Rosja nie powinna niepokoić się wojskami NATO w Polsce, bo one nie zagrażają jej bezpieczeństwu. Zupełnie odwrotnie myśli rzecznik prezydenta Rosji, któremu wtórują prokremlowskie media.
Jest oczywiste, że 3,5 tys. żołnierzy US Army nie może zagrozić bezpieczeństwu Rosji. Za pomocą „ciężkiej” nawet brygady nie da się zająć uzbrojonej po zęby kaliningradzkiej obłasti, nie wspominając o ofensywie przez „bramę smoleńską”na Moskwę. Moskale protestują nie dlatego, że boją się napaści z naszej strony. Obecność sił amerykańskich na terenie Europy Środkowej uniemożliwia Rosji rozwijanie ekspansji na kierunku zachodnim. Stąd biorą się protesty i wszelkie pohukiwania propagandowe dochodzące z Kremla. To dlatego obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce Rosja widzi jako zarażenie dla swych interesów.
7 lutego do Polski ma przyjechać kanclerz Angela Merkel. To istotne, że rozmowy mają się tyczyć także pod kątem obronności regionu?
Tak, bo Niemcy są bardzo ważne. Powiedziałbym nawet, że w grze, którą Rosja toczy z Zachodem odgrywają kluczową rolę. Zachowanie Niemiec wspierające stronę rosyjską będzie źle rokować dla bezpieczeństwa Polski. Bezwzględnie należy z Niemcami prowadzić w tym zakresie rozmowy. Przede wszystkim podjąć kwestie, które są związane z wykonalnością planów ewentualnościowych. To zresztą szerszy problem. Dawno zgłaszałem postulat, że powinniśmy ustalić, czy wszystkie państwa naszego regionu mają narodowe plany obrony. Dotyczy to Polski i krajów nadbałtyckich, ale też Rumunii, Węgier, itd. Po drugie, czy i na ile poszczególne plany narodowe obrony są skorelowane z natowskim planem obrony flanki wschodniej Sojuszu. A jeżeli są one uzgodnione, to na jakie konkretne siły możemy liczyć w razie, gdyby doszło do wybuchu konfliktu. Pamiętajmy, że przerzucenie jednej czynnej brygady z USA przez Atlantyk trwa miesiące. Prof. Friedman wspominał, że w razie wybuchu wojny Polska dostałaby pomoc wojskową po 3 miesiącach. To wskazuje na bardzo konkretne wymagania, jeżeli chodzi o polski system obronny. Powstaje pytanie czy w tym zakresie coś robimy? Mam nadzieje, że zarządzony strategiczny przegląd obronny (raport końcowy ma być na początku 2017 roku) pozwoli ujawnić i w konsekwencji naprawić braki w tym zakresie. ,
Poszczególne kraje europejskie same powinny wzmacniać swoje siły obronne?
Powtórzę, że nasze założenie obronne zawiera się w przekonaniu, że otrzymamy pomoc sojuszniczą. Biorąc pod uwagę głos rozsądku i… doświadczenia historyczne trzeba powiedzieć, że jest to ryzykowne, bo możemy się na zawieźć. Najlepszy dowód - następuje zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych i pojawiają się obawy, co do kierunku polityki Stanów Zjednoczonych. Dywaguje się czy NATO będzie nadal gwarantem naszego bezpieczeństwa. Skoro pojawiają się takie wątpliwości, to oznacza, że opieramy bezpieczeństwo Polski na niepewnym czynniku. Polska należy do państw, którym zależy tym, aby utrzymać obecny stan posiadania, nie chce zmieniać granic. Jest państwem, które nie zamierza prowadzić żadnych wojen. Wyciągając z tego wnioski powinniśmy budować defensywny system obrony kraju. A ciągle nie ma w tym w tym zakresie konsekwencji. Za rządów Donalda Tuska ogłoszono program „Polskie kły”. Zapowiadano uzbrojenie sił zbrojnych w jakieś ograniczone liczbowo środki rakietowe, którymi mieliśmy odstraszać potencjalnego agresora. Teraz finalizuje się zakup rakiet JASSM -ER dla F-16. Pomijając kwestię, czy rzeczywiście będziemy w stanie odstraszać kogoś „ofensywnie” pojawia się pytanie, czy mamy możliwości naprowadzania tych rakiet na cele? A więc czy one są rzeczywiście realną siłą odstraszającą, czy są to tylko takie bojowe gadżety doczepione do samolotów. Współczesne uzbrojenie to nie tylko zakupiona rakieta, czy samolot, ale także całe otoczenie pozwalające na ich wykorzystanie w działaniach bojowych. Mam wrażenie, że o tym zapomina się. Przypomnijmy jak to polski przemysł wyprodukował jeden z najnowocześniejszych moździerzy samobieżnych na świecie i okazało się, że nie mamy do niego amunicji.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323440-nasz-wywiad-prof-szeremetiew-zolnierze-usa-w-polsce-to-dobry-krok-ale-potrzebna-jest-stala-obecnosc-wojsk-i-stale-bazy-nato-jak-na-terenie-niemiec?strona=2