Dziś technika poszła już tak daleko, że nagrobne płyty można drukować na papierze. I „Die Welt” zrobiła to. Nie ma na niej nazwisk ani żadnych dat, ale za to jest napis: „A może Kaczyński ma rację”. Koniec. Murzyn zrobił swoje i murzyn musi odejść, a jak coś schrzanił, to nie ma murzyna. Karawana jedzie dalej. „Die Welt” zignorował totalną opozycję i już przygotowuje klimat pod lutową wizytę Merkel w Warszawie. Kanclerz spotka się z premier Szydło i Kaczyńskim, właśnie z tymi, których opozycja chciała obalić. Agencje ratingowe też nie zmieniły oceny polskiej gospodarki. Czy szanowna opozycja narazi się Angeli Merkel i podejmie dalszą blokadę mównicy?
Nie mniej jednak na wydarzenia, które działy się wokół Sejmu, musimy spojrzeć inaczej. Polska miała stać się kolejnym elementem sterowanej destrukcji, która wcześniej dosięgła Jugosławii, Czechosłowacji, a obecnie dotyka Ukrainy. Nie udało się wcześniej zdestabilizować Polski, można powiedzieć, że uratował nas kultowy stosunek do piwa, ale teraz słupki rtęci poszły tak do góry, że nadarza się okazja zukrainizowania naszego kraju.
Traktując problem detalicznie możemy odwołać się do przepowiedni Krzysztofa Wyszkowskiego, który opisał sposób przejęcia władzy w Polsce przez Tuska. Przepowiednia byłaby martwa, gdyby nie ostrzeżenie Przewodniczącego Rady Europejskiej, w sprawie nielegalności polskiego budżetu i możliwości wstrzymania dla nas funduszy unijnych. Obydwa fakty korespondują z sobą znakomicie. Ale jest jeszcze trzeci – komentarz Kaczyńskiego przed przyjazdem Angeli Merkel do Warszawy: Niemcy powinny zrezygnować z szukania sobie partnerów w Polsce poza polskim rządem. Te fakty świadczą, że pucz nie ma charakteru wewnętrznego. Ogólnie jednak sytuacja jest chyba bardziej skomplikowana niż myślimy, bo klęska opozycji mogła pogrzebać szansę Donalda Tuska na drugą kadencję – po prostu, nie zdążyli przed przyjazdem Amerykanów. Nie mniej jednak słów prezydenta UE lekceważyć nie możemy, bo jest raczej pewne, że zostaną one wprowadzone w czyn, przez niego samego lub następcę. Rząd PiS w takiej sytuacji nie może zaklinać rzeczywistości, lecz musi znaleźć sposób odporu lub środki zaradcze.
Rzecz w tym jednak, że wydarzenia sejmowe nie dotyczą tylko rządu Beaty Szydło, czy samego Jarosława Kaczyńskiego, lecz Polski, polskiego społeczeństwa i całej Europy Środkowej. O rozwoju dalszej sytuacji w Polsce, mimo mandatu, nie będzie decydował rząd, lecz zadecydują słupki społecznego poparcia dla partii opozycyjnych. Jeżeli słupki będą im spadać, to szanse na utrzymanie reform będą rosnąć, jeżeli nie drgną, ciamajdan zostanie odstawiony i ukarany, a do roboty przystąpią bardziej profesjonalni wykonawcy. Wizyta Merkel w Polsce, aczkolwiek na prośbę Warszawy, będzie dotyczyć spraw niemieckich, nie polskich. Celem są przyszłe wybory i spokój na wschodzie. I nie ma co się łudzić, walka o nowy kształt świata trwa.
Co powinien zrobić rząd? Państwo to nie zabawa w przedszkolu, posłowie to nie wolne elektrony bez przydziału, Sejm, to nie Targowica, a społeczeństwo to nie barany. Padały zupełnie nieodpowiedzialne hasła wojny domowej i przelewu krwi. Brak kary ośmiela. Poważna władza i poważne społeczeństwo takich rzeczy nie puszcza płazem. Ale skoro sprawa polska ma charakter międzynarodowy, potrzebne jest szerokie współdziałanie ministra spraw zagranicznych i szeroka międzynarodowa stała informacja zaporowa (której nie ma). Konieczna jest też polityka historyczna, rozbudowana informacja na temat strategii rządu i rezygnacja z polityki gabinetowej. Demokracja wymaga szerokiego współdziałania społeczeństwa i takiej działalności obywatelskiej, która konsoliduje państwo, a nie je rozbija. Na straży tych wartości powinna stać społeczeństwo, szkoła, media, Sejm i władza wykonawcza.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dziś technika poszła już tak daleko, że nagrobne płyty można drukować na papierze. I „Die Welt” zrobiła to. Nie ma na niej nazwisk ani żadnych dat, ale za to jest napis: „A może Kaczyński ma rację”. Koniec. Murzyn zrobił swoje i murzyn musi odejść, a jak coś schrzanił, to nie ma murzyna. Karawana jedzie dalej. „Die Welt” zignorował totalną opozycję i już przygotowuje klimat pod lutową wizytę Merkel w Warszawie. Kanclerz spotka się z premier Szydło i Kaczyńskim, właśnie z tymi, których opozycja chciała obalić. Agencje ratingowe też nie zmieniły oceny polskiej gospodarki. Czy szanowna opozycja narazi się Angeli Merkel i podejmie dalszą blokadę mównicy?
Nie mniej jednak na wydarzenia, które działy się wokół Sejmu, musimy spojrzeć inaczej. Polska miała stać się kolejnym elementem sterowanej destrukcji, która wcześniej dosięgła Jugosławii, Czechosłowacji, a obecnie dotyka Ukrainy. Nie udało się wcześniej zdestabilizować Polski, można powiedzieć, że uratował nas kultowy stosunek do piwa, ale teraz słupki rtęci poszły tak do góry, że nadarza się okazja zukrainizowania naszego kraju.
Traktując problem detalicznie możemy odwołać się do przepowiedni Krzysztofa Wyszkowskiego, który opisał sposób przejęcia władzy w Polsce przez Tuska. Przepowiednia byłaby martwa, gdyby nie ostrzeżenie Przewodniczącego Rady Europejskiej, w sprawie nielegalności polskiego budżetu i możliwości wstrzymania dla nas funduszy unijnych. Obydwa fakty korespondują z sobą znakomicie. Ale jest jeszcze trzeci – komentarz Kaczyńskiego przed przyjazdem Angeli Merkel do Warszawy: Niemcy powinny zrezygnować z szukania sobie partnerów w Polsce poza polskim rządem. Te fakty świadczą, że pucz nie ma charakteru wewnętrznego. Ogólnie jednak sytuacja jest chyba bardziej skomplikowana niż myślimy, bo klęska opozycji mogła pogrzebać szansę Donalda Tuska na drugą kadencję – po prostu, nie zdążyli przed przyjazdem Amerykanów. Nie mniej jednak słów prezydenta UE lekceważyć nie możemy, bo jest raczej pewne, że zostaną one wprowadzone w czyn, przez niego samego lub następcę. Rząd PiS w takiej sytuacji nie może zaklinać rzeczywistości, lecz musi znaleźć sposób odporu lub środki zaradcze.
Rzecz w tym jednak, że wydarzenia sejmowe nie dotyczą tylko rządu Beaty Szydło, czy samego Jarosława Kaczyńskiego, lecz Polski, polskiego społeczeństwa i całej Europy Środkowej. O rozwoju dalszej sytuacji w Polsce, mimo mandatu, nie będzie decydował rząd, lecz zadecydują słupki społecznego poparcia dla partii opozycyjnych. Jeżeli słupki będą im spadać, to szanse na utrzymanie reform będą rosnąć, jeżeli nie drgną, ciamajdan zostanie odstawiony i ukarany, a do roboty przystąpią bardziej profesjonalni wykonawcy. Wizyta Merkel w Polsce, aczkolwiek na prośbę Warszawy, będzie dotyczyć spraw niemieckich, nie polskich. Celem są przyszłe wybory i spokój na wschodzie. I nie ma co się łudzić, walka o nowy kształt świata trwa.
Co powinien zrobić rząd? Państwo to nie zabawa w przedszkolu, posłowie to nie wolne elektrony bez przydziału, Sejm, to nie Targowica, a społeczeństwo to nie barany. Padały zupełnie nieodpowiedzialne hasła wojny domowej i przelewu krwi. Brak kary ośmiela. Poważna władza i poważne społeczeństwo takich rzeczy nie puszcza płazem. Ale skoro sprawa polska ma charakter międzynarodowy, potrzebne jest szerokie współdziałanie ministra spraw zagranicznych i szeroka międzynarodowa stała informacja zaporowa (której nie ma). Konieczna jest też polityka historyczna, rozbudowana informacja na temat strategii rządu i rezygnacja z polityki gabinetowej. Demokracja wymaga szerokiego współdziałania społeczeństwa i takiej działalności obywatelskiej, która konsoliduje państwo, a nie je rozbija. Na straży tych wartości powinna stać społeczeństwo, szkoła, media, Sejm i władza wykonawcza.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323417-die-welt-a-moze-kaczynski-ma-racje-czy-szanowna-opozycja-narazi-sie-angeli-merkel-i-podejmie-dalsza-blokade-mownicy