wPolityce.pl: Z naszych informacji wynika, że w czwartek, po spotkaniu Andrzeja Dudy z parlamentarzystami PiS, doszło do niemal 3-godzinnego spotkania poświęconego polityce zagranicznej z udziałem prezydenta, premier Beaty Szydło i pana. Czy to prawda i czego konkretnie dotyczyło spotkanie?
Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych: Mówiąc dyplomatycznie, nie potwierdzam, nie zaprzeczam… Ale rzeczywiście, spotkaliśmy się w tym gronie, które pan wskazał, by omówić sytuację międzynarodową i zastanowić się nas kolejnymi działaniami i planami zarówno pana prezydenta, pani premier jak i moimi. Więcej niestety nie mogę powiedzieć.
Dziś dowiedzieliśmy się, że 7 lutego do Polski ma przyjechać Angela Merkel. Kanclerz Niemiec ma spotkać się z premier Beatą Szydło, prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Czy pańskim zdaniem te spotkania mogą oznaczać przełom ze strony Berlina, który oficjalnie do tej pory się uśmiechał, ale jednocześnie pozwalał niemieckiej soft-power na bardzo agresywne działania?
Mogę potwierdzić, że wizyta jest planowana na 7 lutego. Jest w fazie przygotowań. Ja uczestniczę w przygotowywaniu oficjalnych spotkań pana prezydenta i pani premier. Czy będzie też jakiś komponent partyjny, to już kwestia poza mną, zakładam, że tę część organizuje bezpośrednio ambasada niemiecka. A co do pytania, czy będzie przełom? Moim zdaniem nigdy nie było żadnego załamania w relacjach polsko-niemieckich. Rzeczywiście był taki „foch” ze strony Francji. Z Niemcami te relacje były zawsze bardzo „gęste”. W grudniu spotkali się prezydenci, ja też miałem bardzo wiele spotkań i rozmów z Frankiem-Walterem Steinmeierem i innymi politykami. Byłem przyjmowany na wielu pozadyplomatycznych konwentyklach, wygłosiłem kilka wykładów, były też otwarte dyskusje. Więc nie potwierdzam, że doszło do jakiegoś osłabienia polsko-niemieckich relacji…
Oficjalnie oczywiście nie. Ale problem polegał np. na zachowaniu niemieckich mediów, nie ukrywających swojej wrogości do polskiego rządu. A przecież nie jest tak, że świetnie zorganizowane państwo niemieckie nie ma wpływu na ton, w jakim opisuje się sąsiada. Zwłaszcza, gdy jest to ton tak agresywny.
Jest prawdą, że oddziaływanie mediów niemieckich było swego rodzaju działaniem zastępczym w stosunku do działań władz Niemiec. Tę flagę krytyki polskiego rządu niektóre media niemieckie podjęły pewnie za wiedzą, a może i zgodą, niemieckiego rządu. Władze zachowywały się, powtórzę, bardzo poprawnie, a w wielu wypadkach wręcz przyjaźnie. W połowie roku mieliśmy konsultacje międzyrządowe w Berlinie, a więc spotkanie obu rządów niemal w całości.
A co dalej ze sprawą Biełsatu? Usłyszeliśmy niedawno zapewnienia przedstawicieli rządu, że ta stacja będzie istniała i będzie finansowana. Czy pan to potwierdza? Dotacja z MSZ dla Biełsatu to 17 milionów złotych.
Finansowanie będzie, ale w mniejszym wymiarze. Ta dotacja będzie mniejsza. Przed MSZ-et zostały postawione nowe zadania, takie jak ubieganie się o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, jak zwiększenie pomocy humanitarnej dla uchodźców na całym świecie, chcemy być aktywniejsi w polityce wschodniej. Jest sprawa składek na rzecz różnych instytucji, które trzeba płacić. Nie dostaniemy poparcia w ONZ jeżeli będziemy zalegali z poważnymi składkami. Musimy na te cele szukać środków.
Ale nie chcę też się zasłaniać tymi problemami. Jest też problem funkcjonowania, oddziaływania Telewizji Biełsat. Ocieplenie i zmiany zachodzące na Białorusi raczej nie są wynikiem oddziaływania Telewizji Biełsat. W związku z tym uważam, że ta telewizja powinna dokonać refleksji nad swoim funkcjonowaniem. Ja ze swojej strony uważam, że Polska powinna wprowadzić inną filozofię odddziaływania poprzez soft-power. Wolałbym, byśmy docierali do Białorusinów, do sąsiadów w ogóle, poprzez telewizję Polonia czy TVP Kultura, niż przez tego typu koncepcyjne telewizje. Chciałbym tak działać, jak działają Niemcy poprzez Deutsche Welle, jak działają Francuzi poprzez własną narodową telewizję. Te kraje nie tworzą telewizji skierowanej do konkretnego państwa. Rozumiem jednak, że pomimo ograniczenia naszego wsparcia dla Telewizji Biełsat, jest deklaracja pani premier i marszałka Senatu, że jeżeli powstanie jakaś luka, to zostanie ona uzupełniona z innych środków.
Jaką część dotychczas płaconej kwoty na Biełsat MSZ utrzyma?
Na razie zapowiedzieliśmy, że przekażemy 1/3 tego, co płaciliśmy do tej pory. Tak, by można było utrzymać redakcję. Wydaje się, że Biełsat powinien zastanowić się nad bardziej nowoczesnymi środkami przekazu, docierania przez internet, smartfony, nowe platformy, które docierałyby nie tylko do starszej części społeczeństwa, przyzwyczajonej do telewizji, ale również do młodzieży, która już inaczej odbiera media.
Czy po wypowiedzi Donalda Tuska w sprawie budżetu, w której wręcz naganiał zagraniczne ośrodki do podważania legalności tego aktu prawnego, jest w ogóle sens rozmawiać o poparciu dla jego zabiegów o drugą kadencję szefa Rady Europejskiej? To było przecież kreowanie problemu na arenie międzynarodowej, to była podpowiedź dla różnych złych sił, ta sugestia o „mocnych” rzekomo argumentach…
To jest rzeczywiście rzecz niebywała, by przedstawiciel danego kraju w instytucjach międzynarodowych tak bezczelnie, publicznie, negatywnie wyrażał się wobec swojego kraju, nawołując do jakiejś akcji przeciwko swojemu krajowie. Ale w polityce widać wszystko jest możliwe. Co do zabiegów Donalda Tuska, to ja w ogóle nie wiem, czy on zabiega o to stanowisko, a tym bardziej nie wiem, by zwracał się do kogokolwiek w Polsce o jakąkolwiek pomoc.
To też pokazuje pewną arogancję, to jest sugestia, że nic go nie łączy z krajem, z naszą dyplomacją, z polskim rządem. Jeśli będzie chciał się utrzymać na tym stanowisku, to pewnie będzie to realizował przez jakieś manewry międzynarodowe. Ale pamiętajmy: nie jest prawdą, że tego typu stanowiska mają charakter kosmopolityczny. Tam idą przedstawiciele narodów po to, by realizować politykę wspólnotową, ale też by przy okazji jednak promować interesy swojego narodu. Tak zachowują się Niemcy, Francuzi, Włosi. Tusk zachowuje się zupełnie odwrotnie. Nie promuje polskich interesów, nie promuje polskiej obecności w Unii, nie informuje nas o tym, co tam się dzieje.
Czy ta grudniowo-styczniowa zawierucha parlamentarna, próby zrywania parlamentu, czy to znacząco osłabia polską pozycję na arenie międzynarodowej? Czy to nie kreuje swego rodzaju niepewności, która utrudnia działania dyplomatyczne?
Nie, w działaniach dyplomatycznych tego nie widać. Mówiąc szczerze, ta sprawa nie wywołuje też wielkiego zainteresowania. Sprawa Trybunału Konstytucyjnego jest już za nami, tego tematu już nie ma. Kilka dni temu zapytał mnie o to jeszcze Henry Kissinger, ale na zasadzie pewnej ciekawości, bo cała rozmowa dotyczyła sytuacji międzynarodowej. Chciał wiedzieć, czy to, co pisze amerykańska prasa jest wiarygodne. Odpowiedziałem, że sytuacja w Polsce przypomina sytuację w USA po wygranej Donalda Trumpa, gdy część zwolenników demokratów nie chciała zaakceptować tego wyboru. Tłumaczyłem, że mamy w Polsce podobną sytuację, że też mamy polityków, którzy od wielu lat byli u władzy, i w ten sposób wyrażają swoją frustrację, niezadowolenie. Henry Kissinger przyjął to ze zrozumieniem. W innych rozmowach sytuacja wewnętrzna w Polsce się nie pojawia. Za kilka tygodni wyślemu panu przewodniczącemu Timmermansowi szczegółową informację o tym, jak wygląda sytuacja w Polsce po zmianach legislacyjnych. Mam nadzieję, że to wyjaśni wątpliwości pana Timmermansa, który jest już chyba ostatnią osobą mającą wątpliwości.
Puj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323340-tylko-u-nas-szef-msz-o-rozmowach-z-prezydentem-wizycie-angeli-merkel-i-slowach-tuska-nawoluje-do-akcji-przeciwko-swojemu-krajowi