Jesteśmy po gwałtownym kryzysie politycznym. Przejdźmy nad tym, co się wydarzyło, do porządku dziennego - powiedział Jarosław Gowin (Polska Razem) na antenie TVN24.
Wicepremier i minister nauki dodał, że nie podziela stanowiska polityków PiS w sprawie ewentualnego ukarania posłów opozycji przez wymiar sprawiedliwości za protest w sali plenarnej Sejmu. PiS grozi ukaraniem protestujących posłów.
W czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że „co do tego, co będzie się działo z osobami, które pełnią różne funkcje w parlamencie i uczestniczyły w sposób oczywisty w łamaniu regulaminu, a w pewnych wypadkach, w moim przeświadczeniu, (…) także w łamaniu prawa karnego, to będzie trzeba podjąć odpowiednie decyzje”. Kilka godzin wcześniej szef MSWiA Mariusz Błaszczak nie wykluczył z kolei, że posłom będzie groziła kara nawet 10 lat więzienia.
Jarosław Kaczyński czy inni przywołani politycy PiS-u zajmują jedno stanowisko, ja zajmuję inne
—stwierdził Jarosław Gowin.
Niech każdy mówi w swoim imieniu. Ja mam inne stanowisko
—powtórzył. Tłumaczył, że politycy PiS formując swoje stanowisko w sprawie posłów opozycji odwołują się do reguł, zgodnie z którymi każde złamanie prawa powinno pociągać za sobą konsekwencje.
Mnie zależy na tym, żeby już nigdy nie powtórzyła się okupacja mównicy, a tym bardziej fotela marszałka. Z całą pewnością należy zaostrzyć regulamin Sejmu tak, żeby tego typu zachowania - niezależnie od tego, kto się ich dopuści - były naprawdę surowo piętnowane
— podkreślił były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL.
Na przeszłość spuściłbym zasłonę milczenia
— zasugerował.
Jeżeli chce pan stworzyć taki wizerunek Polski, w którym politycy opozycji w każdej chwili pod byle pretekstem mogą być skazani na karę więzienia, to mam wrażenie, że troszkę się pan odrywa od rzeczywistości
— zwrócił się do prowadzącego program Konrada Piaseckiego.
Gowin przyznał, że „jak wielu polityków” prowadził rozmowy w sprawie rozwiązania kryzysu sejmowego.
Ten kompromis był dosłownie o krok, gdyby nie słabe nerwy jednego z liderów partyjnych
— powiedział wicepremier.
Nowoczesna i Platforma toczyły podwójny spór: z jednej strony z nami, obozem rządzącym, a z drugiej spór między sobą
— dodał. Jak mówił dla PiS było oczywiste, że albo dojdzie do porozumienia z Ryszardem Petru, albo z Grzegorzem Schetyną.
W żadnym przypadku i z jednym, i z drugim
— podkreślił Gowin. Gowin - były członek Platformy Obywatelskiej i kandydat na przewodniczącego tej partii - powiedział, że Schetyna w rywalizacji o miano lidera opozycji zachowywał się „konsekwentnie i skutecznie”.
Ale w tym przypadku Grzegorz Schetyna przekroczył granicę, poza którą naruszony jest interes państwa. Należało podjąć próbę porozumienia się z nami
— ocenił wicepremier. Zaznaczył jednak, że od początku PiS nie dopuszczał możliwości powtórzenia głosowania nad ustawą budżetową.
Gdybyśmy się zgodzili na reasumpcję (powtórzenie - red.) głosowania, to by oznaczało, że za każdym następnym razem opozycja mogłaby blokować mównicę, fotel marszałka, i bylibyśmy bezradni
— tłumaczył Gowin. Przyznał, że „talenty mediacyjne nie są silną stroną” marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Jednocześnie podkreślił, że nie ma podstaw do jego odwołania. Zaznaczył też, że o powierzeniu tej funkcji będzie decydować większość rządząca, a nie opozycja.
Gość „Piaskiem po oczach” skrytykował czwartkową wypowiedź szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, że „każdy, kto będzie miał złą wolę i będzie dociekliwie chciał sprawdzać prawną sytuację Polski z dwuznacznie uchwalonym budżetem, będzie miał mocne argumenty”.
Tymi nieopatrznymi słowami, nazwijmy to tak delikatnie, dał paliwo tym politykom, którzy rzeczywiście oceniają sytuację w Polsce jednostronnie krytyczny
— stwierdził Gowin. Dodał, że jego zdaniem w 2019 roku to właśnie Tusk stanie na czele zjednoczonej opozycji.
Czy, jak to nazwałem ostatnio, „zjednoczonej oligarchii III RP”, bo to jest prawdziwy, poważny przeciwnik
— mówił Gowin.
Zbyt wiele interesów naruszyliśmy, by nie przywołano Tuska z Brukseli w obronie oligarchów III RP…
— dodał.
Wicepremier odniósł się także do wniosku prokuratora generalnego, który chce kontroli uchwały Sejmu w sprawie wyboru trzech sędziów TK w 2010 roku, choć jeszcze rok temu Zbigniew Ziobro przekonywał w TVN24, że Trybunał nie ma do tego kompetencji.
Nasi oponenci twierdzą, że Trybunał Konstytucyjny może się zajmować uchwałami Sejmu, no to minister Ziobro powiedział: sprawdzam. Teraz zobaczymy, co orzeknie Trybunał
— tłumaczył Gowin, według którego Ziobro zachował się jak „brydżysta”. - Osobiście uważam, że minister Ziobro ma rację, kiedy twierdzi, że Trybunał nie ma uprawienia, żeby oceniać uchwały Sejmu, w związku z czym los tych trzech sędziów jest niezagrożony
—przekonywał.
ansa/TVN 24
-
Doskonała lektura na weekend! Tygodnik „wSieci”. A w nim jak zawsze ważne i aktualne tematy, ciekawe teksty i znakomite fotografie.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323268-gowin-zbyt-wiele-interesow-naruszylismy-by-nie-przywolano-tuska-z-brukseli-w-obronie-oligarchow-iii-rp