Na tegoroczne podwyżki czekają emeryci, renciści, nauczyciele, urzędnicy, policja, straż pożarna, Straż Graniczna, BOR oraz pielęgniarki. W 2017 r. rząd zabezpieczył na te podwyżki ok. 4 mld zł, wynagrodzenia niektórych osób wzrosną nawet o 300 - 400 zł brutto.
Warto przypomnieć, że tzw. budżetówka za ”świetlanych” rządów PO-PSL nie dostawała podwyżek od 2010 r., a nauczyciele od 2012 r. Emeryci o najniższych świadczeniach dostaną podwyżkę od 1 marca o 118 zł brutto do poziomu 1 tys. zł i może to dotyczyć blisko 1,5 mln Polaków. Podwyżki o wskaźnik inflacji dostaną nauczyciele oraz 150 tysięcy policjantów, strażaków, funkcjonariuszy Straży Granicznej i BOR ok. 150 - 250 zł na etat, żołnierze zaś zawodowi ok. 300 zł brutto więcej. Pielęgniarki zaś od września 2017 r. dostaną o 400 zł więcej do wynagrodzenia za swą ciężką pracę, wzrośnie też najniższa pensja o 150 zł brutto do 2 tys. zł. I właśnie tego tak panicznie boi się opozycja z PO, PSL i Nowoczesną na czele.
No, bo jak spowodować, żeby ludzie nie chcieli pieniędzy i podwyżek, jak spowodować żeby blisko 40 mld zł nie popłynęło z tego podobno „nielegalnego” budżetu do kieszeni polskich rodzin? Wtedy 8 -12 lat w opozycji dla „mężów stanu - ciamajdanu” wydaje się całkiem realne i mimo, że PO ogłosiła swoje zwycięstwo w sejmowym sporze ostatnich dni, to wygląda ono, bardziej jak zwycięstwo Niemców pod Stalingradem, a splendorem i chwałą przypomina Targowicę. Dziś nie mamy w Polsce, ani kryzysu parlamentarnego, ani budżetowego, jedyny kryzys to kryzys braku rozumu i elementarnej przyzwoitości tzw. opozycji, która tak sromotnie zawiodła swoich, możnych mocodawców, z wujkiem George’em na czele. To co się właśnie stało, to nie tylko koniec opozycyjnego „Muppet Show” czy koniec marzeń o premierostwie dla „Ryśka Fasoli”, ale przede wszystkim choć powolny, to historyczny koniec III RP i jej właścicieli, grup nacisku i różnego rodzaju lobby.
Opozycja obawia się nawet zaskarżenia tego dobrego dla Polski i Polaków budżetu to TK, bo tam już nie tylko takich „orłów” jak prezes A. Rzepliński nie ma, ale co gorsze obawiają się, że TK ten budżet „zalegalizuje”, choć jest on absolutnie legalny od początku do końca, choćby nawet byłby uchwalony na Stadionie Narodowym. I to nie „spec” od finansów publicznych, który ma problem ze skleceniem dwóch zdań, taki jak v-ce marszałek Senatu B. Borusewicz czy v-ce marszałek Sejmu (miejmy nadzieję, że już niedługo) M. Kidawa-Błońska będą dokonywać oceny prawnej budżetu państwa. Ci, którzy wyłożyli już spore pieniądze na nieudaczników z PO, PSL i Nowoczesnej, nie bardzo chcą już dalej płacić, akcja obalania legalnego rządu, pod hasłem „ulica-zagranica” okazała się kompletną klapą. Ciekawe jak posłanki Nowoczesnej, znane z niekonwencjonalnej inteligencji będą teraz przekonywać Polaków o rzekomych wadach tego „nielegalnego” ponoć budżetu.
Czyżby liderzy PO, PSL i Nowoczesnej zrezygnowali gremialnie z pobierania wynagrodzenia, diet poselskich i pieniędzy na biura poselskie, samorządy zdominowane na razie przez PSL i PO, odmówiły dziesiątek miliardów złotych subwencji i dotacji oświatowych i drogowych, a v-ce marszałek Senatu B. Borusewicz czołowy ekspert od rynków finansowych i prawa budżetowego PO w drodze protestu przeciwko budżetowi na 2017 r., którego według niego nie ma zrezygnował z darmowych przelotów do Gdańska.
Skoro niby ten budżet ma być „nielegalny” według opozycji, to pewne ani sędziowie, ani profesorowie wydziałów prawa, tak przychylni PO i Nowoczesnej, w ramach solidarności będą teraz nauczać za darmo na tajnych kompletach, nie biorąc z budżetu ani grosza. Wygląda to na istną komedię pomyłek i kolejny czeski film kręcony przez liderów, pożal się Boże opozycji. To prawda, że chcieliśmy jak najgłupszą i bezsilną intelektualnie i programowo opozycję, ale aż takiego dna się nie spodziewaliśmy. Ci, którzy tak bardzo upodobali sobie szkodzenie Polsce, zwłaszcza za granicą, z „prezydentem Europy i okolic”, byłym premierem D. Tuskiem na czele, jak widać żadnej okazji nie odpuszczą. Szczują, podburzają, tumanią i straszą coraz bardziej absurdalnymi zaklęciami, choćby o blokadzie unijnych środków, choć chwilowo to my Polacy więcej wpłacamy do unijnego budżetu, niż z niego dostajemy.
Nie wiadomo czy D. Tusk i L. Balcerowicz w swym zapiekłym szkodnictwie polskim interesom narodowym i gospodarczym są bardziej śmieszni czy żałośni. Targowica kilka wieków temu też kwestionowała legalność Konstytucji 3-Maja i przy pomocy obcych torpedowała plan naprawy Rzeczpospolitej. Opozycja nie chce legalnego budżetu, bo czym będzie straszyć Polaków, zostanie im już tylko podważenie legalności polskiego państwa. Nie pomogła ulica i zagranica, ostaje się im tylko Targowica. Miał rację były premier D. Tusk składając Polakom Noworoczne Życzenia w brzmieniu: „Ojczyzny wolnej od zła i głupoty Panie” - rzeczywiście Polska bez PO i Nowoczesnej ma pełne szanse na spełnienie się tych życzeń. Skuteczna realizacja tego budżetu na 2017 r. w którym jest blisko 23 mld zł na program 500 plus, darmowe leki dla osób starszych, finansowanie programu Mieszkanie-plus, programu Za Życiem i blisko 40 mld zł na cele społeczne i socjalne, głównie dla polskich rodzin jest dla opozycji śmiertelnym zagrożeniem. I nawet Belzebub nie pomoże, bo państwo musi mieć budżet.
-
Doskonała lektura na weekend! Tygodnik „wSieci”. A w nim jak zawsze ważne i aktualne tematy, ciekawe teksty i znakomite fotografie.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323251-belzebuby-nie-chca-budzetu-bo-nie-chca-by-rzad-dal-ludziom-podwyzki