Nie ma żadnego nielegalnego budżetu. Wedle prawa większość parlamentarna podejmuje decyzje. Większość podjęła taką decyzję i już. To, że opozycja się z tym nie zgadza nie ma żadnego znaczenia. Budżet został podpisany przez prezydenta i będzie realizowany, więc nie sądzę by protesty opozycji wpłynęły na ocenę inwestorów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ekonomista prof. Krzysztof Rybiński.
wPolityce.pl: Amerykański miliarder George Soros stracił miliard dolarów na wyborczym zwycięstwie Trumpa. Liczył na spadki na giełdach, tymczasem nastąpiła hossa. Przeliczył się czy usiłował wpłynąć na proces polityczny od strony rynkowej?
Prof. Krzysztof Rybiński: Polityka jest bardzo ważnym czujnikiem dla rynków finansowych. Kluczowym. Próbuje się przewidzieć jakie decyzje polityczne zapadną i na tym zarobić. Przykład Sorosa pokazuje, że to nie zawsze się udaje. On stracił na tej spekulacji. Przypuszczam, że w jego przypadku jego polityczne preferencje trochę mu przesłoniły chłodny ogląd sytuacji. Popierał otwarcie Clinton i w związku z tym uznał, że zwycięstwo Trumpa pociągnie za sobą spadki na większości parkietów świata. No i stracił na tym dużo pieniędzy. Podobnie jest w Polsce. Inwestorzy patrzą co się może wydarzyć i starają się zrozumieć jak to może wpłynąć na ceny aktywów.
Opozycja, czyli PO i Nowoczesna, od dawna lamentuje, że kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego i ustawy medialnej, czyli rzekomy brak demokracji nad Wisłą, odbije się negatywnie na polskiej gospodarce. Uciekną inwestorzy, spadnie wartość polskich obligacji…..
To trudno ocenić bo naraz dzieje się bardzo wiele rzeczy. Jeżeli na przykład sytuacja polityczna przełoży się na ocenę ryzyka przez agencje ratingowe, to automatycznie przełoży się to również na wartość obligacji, na wartość złotego, na spadki na giełdach. To może być ze sobą powiązane, natomiast inwestorzy doskonale rozumieją, że w krajach demokratycznych proces sporu, czy to w parlamencie, czy na ulicy, jest czymś zupełnie naturalnym. Zresztą to raczej opozycja szkodzi obecnie polskiej gospodarce. Gdyby PO kolejne trzy miesiące blokowała Sejm, to inwestorzy mogliby dojść do wniosku, że rząd jest niezdolny do rządzenia, że Polską nie da się rządzić. To zapewne wpłynęłoby negatywnie na ocenę polskiego ryzyka, a więc na inwestycje i cenę obligacji. Myślę, że to jest częścią normalnego procesu demokratycznego, że trwa spór wokół ustaw, o kierunek działań rządu i to może co najwyżej bardzo krótkotrwale wpłynąć na zachowania inwestorów. Natomiast jeżeli jest tak jak w przypadku Turcji, gdzie inwestorzy uznali, że decyzje, które zapadły trwale pogarszają atrakcyjność tego kraju, to wówczas inwestorzy się wycofują. Efekty widzimy: gwałtowny spadek wartości tureckiego lira, znaczne obniżenie perspektywy wzrostu tego kraju. Sytuacja w Turcji jednak różni się diametralnie od sytuacji w Polsce. Mamy w Polsce większość parlamentarną, która realizuje strategię gospodarczą, oceniania ogólnie bardzo dobrze. Nie doszło do obniżeń ratingu Polski. Rząd nie może sobie natomiast pozwolić na to, by działalność mniejszości, czy jakiś ugrupowań, trwale obniżała gospodarczy potencjał Polski. Sam rozpatruje poczynania opozycji w kategoriach kabaretu bardziej niż poważnych działań.
Opozycja twierdzi, że uchwalony budżet jest „nielegalny” i to ten nielegalny budżet spowoduje, że uciekną inwestorzy z Polski….
Nie ma żadnego nielegalnego budżetu. Wedle prawa większość parlamentarna podejmuje decyzje. Większość podjęła taką decyzję i już. To, że opozycja się z tym nie zgadza nie ma żadnego znaczenia. Budżet został podpisany przez prezydenta i będzie realizowany, więc nie sądzę by protesty opozycji wpłynęły na ocenę inwestorów. Tym bardziej, że w tym samym czasie dzieje się wiele rzeczy, choćby w USA. Wczoraj nastrój na globalnym rynku nieznacznie się pogorszył, do czego przyczynił się m.in. przebieg środowej konferencji prasowej Donalda Trumpa. Nowy prezydent USA wbrew oczekiwaniom inwestorów nie nawiązał do planów pobudzenia amerykańskiej gospodarki zapowiadanych w trakcie kampanii wyborczej, co osłabiło dolara. Jest obawa o podwyższenie stóp procentowych, co może mieć wpływ na wartość walut krajów wschodzących. Dzieje się naprawdę bardzo wiele. A dla wartości obligacji w Polsce znacznie ważniejsze są kolejne działania administracji Trumpa niż cyrk, który urządza paru posłów w Sejmie, albo spór o kształt TK.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk ogłosił jednak, że przyjęcie budżetu w sposób nielegalny może przeszkadzać w pozyskiwaniu środków unijnych. Czyli Polskę może spotkać podobny los jak niegdyś Węgry, którym KE zamroziła na jakiś czas część unijnych dotacji. To prawdopodobny scenariusz?
Jeżeli zapadnie decyzja o zawieszeniu części wypłat środków strukturalnych, to może to negatywnie wpłynąć na inwestorów, którzy mogą wycofać część inwestycji. Może to spowodować osłabienie się złotego. To może się zdarzyć. Czy takie ryzyko (nałożenia takich sankcji na Polskę przez KE) rzeczywiście istnieje czy nie, trudno mi ocenić. W przypadku Węgrów akurat tak było, że KE zamroziła im wypłatę funduszy strukturalnych, agencje ratingowe obniżyły rating Węgier aż do poziomu śmieciowego a kraj i tak rozwijał się znakomicie. Ocena ryzyka okazała się nieprawidłowa. To pokazuje, że dany kraj może się obyć bez tych środków, i dalej mieć i wzrost i rozwój.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
-
Polecamy książkę Piotra Gocieka pt. „POzamiatane. Jak Platforma Obywatelska porwała Polskę”.
Publicystyczny opis rządów PO oraz ich skutków, obejmujący okres od 2005 roku do chwili obecnej. Przeczytaj koniecznie! Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323244-prof-rybinski-to-opozycja-szkodzi-polskiej-gospodarce-gdyby-po-dalej-blokowala-sejm-inwestorzy-mogliby-dojsc-do-wniosku-ze-polska-nie-da-sie-rzadzic-nasz-wywiad