Amerykańscy chłopcy wreszcie przyjechali! Cóż za radość! Staropolskim zwyczajem witamy ich chlebem i solą, i może czymś jeszcze. Wszędzie ich witamy, z tej okazji jutro na rynku w królewskim Krakowie odbędzie się wojskowy piknik pod hasłem „Bezpieczna Polska”, pokaz siły bojowej i zwartości naszych z amerykańskimi żołnierzami, a głównym punktem programu będzie transmisja powitalnego przemówienia pani premier w Żaganiu. Niestety, są tacy, którym to się nie podoba…
Że Rosjanom się nie podoba, którzy wcześniej dokonali przemieszczenia swych wojsk, sprzętu i amunicji do obwodu królewieckiego, że o bazach lotniczych na Białorusi nie wspomnę? To zrozumiałe. Czują się „prowokowani”… Oni sami, oczywiście, nikogo nie prowokowali, np. w Gruzji, czy na Ukrainie i gdzie indziej… Biorą przecież co swoje, od wieki wieków, amen. Ale że Niemcom, naszym sojusznikom z NATO coś się nie podoba…?
Taki na przykład emerytowany generał, jeden z byłych głównodowodzących Bundeswehry, Wolfgang Richter się nazywa - jego zdaniem cały ten „show” nie jest wcale wyrazem siły i zdecydowania sojuszu, lecz bezradności, niemocy i braku zaufania. Do Rosji, ma się rozumieć. Generał sporządził na tę okoliczność analizę dla niemieckiej Fundacji Nauki i Polityki (Stiftung Wissenschaft und Politik), w której uznał tę demonstrację zwartości NATO za „kontrproduktywną”. No, bo jeśli Rosjanie zechcą, to ich wojsko przejedzie w „tri miga” przez kraje Bałtyckie, i sojusz nie zdoła ich przed tym powstrzymać. Rosja ma bowiem „znakomitą pozycję wyjściową pod względem geograficznym”. Od tych niecnych zamiarów może ją odwieść tylko groźba konsekwencji. Jakich? Nie wyjaśnił, pewnie gospodarcze miał na myśli…
Żeby tylko generał, postkomunistycznej partii Lewicy także bardzo się nie spodobał przejazd amerykańskich chłopców przez Niemcy w drodze do naszego kraju. A jakże, były protesty, choćby w Lehnin koło Poczdamu. Okazało się jednak, że wredni Amis zmienili datę i przyjechali tamtędy dzień później. Niemcy byli jednak konsekwentni, bo porządek musi być, więc zaplanowana demonstracja się odbyła. I transparenty były, np. „Amis go home!”, czy „Wojenni podżegacze”, i śpiewy były… - w kwestii formalnej, towarzysze śpiewali „starą”, enerdowską pieśń pt. „Mały biały gołąb pokoju”… W sumie śpiewało coś koło 80 towarzyszy, bo tylu ich uczestniczyło w tej manifestacji niezadowolenia.
Podobne akcje zaplanowano w Bremie i na dworcu we Frankfurcie nad Menem, z podobnym skutkiem. Kiepsko, wziąwszy pod uwagę, że np. do Lehnin pofatygował się sam wicepremier Brandenburgii i lewicowi notable partyjni, przy głośnym wsparciu premiera Brandenburgii Dietmara Woidke’go z współrządzącej w tym landzie i w całej republice partii socjaldemokratów (SPD). Woidke jest notabene pełnomocnikiem rządu federalnego do spraw współpracy z Polską. Jak stwierdził tenże, nie wolno drażnić Rosji i eskalować konfliktu, trzeba „wzmocnić dialog z Moskwą i się z nią dogadać”.
Na szczęście, na Woidke Niemcy się nie kończą. Na jego słowa ostro zareagował Christian Schmidt, szef lokalnego Towarzystwa Niemiecko-Polskiego: że „reprezentuje rosyjskie interesy” (dodam, nie on jeden…), i zwłaszcza on, pełnomocnik kanclerz Angeli Merkel do współpracy z naszym krajem nie powinien sobie pozwalać na takie wypowiedzi. Schmidt zalecił premierowi agronomowi z wykształcenia większą wrażliwość i więcej zrozumienia wobec naszych uzasadnionych obaw w stosunku do Rosji. Do większego „poczucia realizmu” swych rodaków, którym nie podobna się zwiększenie amerykańskiego kontyngentu w Polsce, wezwał też m.in. prof. historii z bremeńskiego uniwersytetu Wolfgang Eichwede. „My nie szykujemy żadnej wojny, a Putin właśnie ją prowadzi”, huknął w nawiązaniu do Ukrainy.
Żadne z państw NATO nie zagraża Rosji i nie można odmawiać krajom bałtyckim czy Polsce, żeby czuły się tak samo bezpieczne jak my. Kto chce prawić morały, nie może zapominać historii
— dodał, mając na uwadze obie okupacje, niemiecką i rosyjską.
Do krytyków wzmacniania wschodniej flanki NATO dołączyła też nowa partia Alternatywa dla Niemiec, która ma już swych reprezentantów w kilku parlamentach krajowych, a po tegorocznych wyborach na jesieni będzie zapewne miała swoją frakcję w Bundestagu.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Amerykańscy chłopcy wreszcie przyjechali! Cóż za radość! Staropolskim zwyczajem witamy ich chlebem i solą, i może czymś jeszcze. Wszędzie ich witamy, z tej okazji jutro na rynku w królewskim Krakowie odbędzie się wojskowy piknik pod hasłem „Bezpieczna Polska”, pokaz siły bojowej i zwartości naszych z amerykańskimi żołnierzami, a głównym punktem programu będzie transmisja powitalnego przemówienia pani premier w Żaganiu. Niestety, są tacy, którym to się nie podoba…
Że Rosjanom się nie podoba, którzy wcześniej dokonali przemieszczenia swych wojsk, sprzętu i amunicji do obwodu królewieckiego, że o bazach lotniczych na Białorusi nie wspomnę? To zrozumiałe. Czują się „prowokowani”… Oni sami, oczywiście, nikogo nie prowokowali, np. w Gruzji, czy na Ukrainie i gdzie indziej… Biorą przecież co swoje, od wieki wieków, amen. Ale że Niemcom, naszym sojusznikom z NATO coś się nie podoba…?
Taki na przykład emerytowany generał, jeden z byłych głównodowodzących Bundeswehry, Wolfgang Richter się nazywa - jego zdaniem cały ten „show” nie jest wcale wyrazem siły i zdecydowania sojuszu, lecz bezradności, niemocy i braku zaufania. Do Rosji, ma się rozumieć. Generał sporządził na tę okoliczność analizę dla niemieckiej Fundacji Nauki i Polityki (Stiftung Wissenschaft und Politik), w której uznał tę demonstrację zwartości NATO za „kontrproduktywną”. No, bo jeśli Rosjanie zechcą, to ich wojsko przejedzie w „tri miga” przez kraje Bałtyckie, i sojusz nie zdoła ich przed tym powstrzymać. Rosja ma bowiem „znakomitą pozycję wyjściową pod względem geograficznym”. Od tych niecnych zamiarów może ją odwieść tylko groźba konsekwencji. Jakich? Nie wyjaśnił, pewnie gospodarcze miał na myśli…
Żeby tylko generał, postkomunistycznej partii Lewicy także bardzo się nie spodobał przejazd amerykańskich chłopców przez Niemcy w drodze do naszego kraju. A jakże, były protesty, choćby w Lehnin koło Poczdamu. Okazało się jednak, że wredni Amis zmienili datę i przyjechali tamtędy dzień później. Niemcy byli jednak konsekwentni, bo porządek musi być, więc zaplanowana demonstracja się odbyła. I transparenty były, np. „Amis go home!”, czy „Wojenni podżegacze”, i śpiewy były… - w kwestii formalnej, towarzysze śpiewali „starą”, enerdowską pieśń pt. „Mały biały gołąb pokoju”… W sumie śpiewało coś koło 80 towarzyszy, bo tylu ich uczestniczyło w tej manifestacji niezadowolenia.
Podobne akcje zaplanowano w Bremie i na dworcu we Frankfurcie nad Menem, z podobnym skutkiem. Kiepsko, wziąwszy pod uwagę, że np. do Lehnin pofatygował się sam wicepremier Brandenburgii i lewicowi notable partyjni, przy głośnym wsparciu premiera Brandenburgii Dietmara Woidke’go z współrządzącej w tym landzie i w całej republice partii socjaldemokratów (SPD). Woidke jest notabene pełnomocnikiem rządu federalnego do spraw współpracy z Polską. Jak stwierdził tenże, nie wolno drażnić Rosji i eskalować konfliktu, trzeba „wzmocnić dialog z Moskwą i się z nią dogadać”.
Na szczęście, na Woidke Niemcy się nie kończą. Na jego słowa ostro zareagował Christian Schmidt, szef lokalnego Towarzystwa Niemiecko-Polskiego: że „reprezentuje rosyjskie interesy” (dodam, nie on jeden…), i zwłaszcza on, pełnomocnik kanclerz Angeli Merkel do współpracy z naszym krajem nie powinien sobie pozwalać na takie wypowiedzi. Schmidt zalecił premierowi agronomowi z wykształcenia większą wrażliwość i więcej zrozumienia wobec naszych uzasadnionych obaw w stosunku do Rosji. Do większego „poczucia realizmu” swych rodaków, którym nie podobna się zwiększenie amerykańskiego kontyngentu w Polsce, wezwał też m.in. prof. historii z bremeńskiego uniwersytetu Wolfgang Eichwede. „My nie szykujemy żadnej wojny, a Putin właśnie ją prowadzi”, huknął w nawiązaniu do Ukrainy.
Żadne z państw NATO nie zagraża Rosji i nie można odmawiać krajom bałtyckim czy Polsce, żeby czuły się tak samo bezpieczne jak my. Kto chce prawić morały, nie może zapominać historii
— dodał, mając na uwadze obie okupacje, niemiecką i rosyjską.
Do krytyków wzmacniania wschodniej flanki NATO dołączyła też nowa partia Alternatywa dla Niemiec, która ma już swych reprezentantów w kilku parlamentach krajowych, a po tegorocznych wyborach na jesieni będzie zapewne miała swoją frakcję w Bundestagu.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323225-amerykanscy-chlopcy-przyjechali-welcome-welcome-ale-wyciagajmy-wnioski-z-wlasnej-przeszlosci-i-robmy-swoje