Kolejny wątek w krakowskiej „aferze sądowej”? Okazuje się, że gigantyczne wyłudzenie, jakie miało miejsce w krakowskim Sądzie Apelacyjnym, na którego trop wpadło CBA, to tylko jeden z wierzchołków góry lodowej? Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w chwili obecnej sprawdzane są również inne możliwe nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w krakowskim sądzie.
Choć zarówno Ministerstwo Sprawiedliwości, jak i Prokuratura Krajowa nie chcą udzielać na ten temat żadnych informacji, śledczy mają badać, czy w Krakowie nie dochodziło do innych nadużyć. Według naszego źródła, sprawa ma dotyczyć nieprawidłowości przy przetargu na dostarczanie przesyłek sądowych.
Przypomnijmy, że chodzi o zamówienie publiczne, rozstrzygnięte w grudniu 2013, które wygrała Polska Grupa Pocztowa.
Zawiadomienie o możliwych nadużyciach złożyła Poczta Polska i zostało ono umorzone przez krakowską prokuraturę.
W zawiadomieniu, skierowanym przez PP, chodziło o niespełnienie wymagań formalnych dotyczący samego zamówienia. Jednym z głównych warunków było posiadanie przez firmę ubiegającą się gigantyczny kontrakt placówek pocztowych w każdej gminie na terenie Polski. Jak wskazali w doniesieniu do prokuratury prawnicy Poczty Polskiej, zwycięzca przetargu, PGP, nie posiało takich punktów w aż 212 gminach, co stanowiło, jak podała prokuratura, „8,15 proc ogólnej liczby gmin w kraju”. Mimo tych zastrzeżeń śledczy uznali, ze nie doszło do popełnienia przestępstwa, ponieważ, zwycięzca „był obarczony defektem intelektualnym”, czyli mówiąc prościej, liczył na to, że któryś z jego podwykonawców (InPost, Ruch, itp.) weźmie na siebie „załatanie tych białych plam”.
Później sprawa trafiła do Krajowej Izby Odwoławczej, która orzekła, że PGP spełnia wszystkie kryteria. Sprawa została skierowana do krakowskiego Sądu Okręgowego, który przychylił się do decyzji Izby, co de facto oznaczało, że sądowe przesyłki będzie dostarczało PGP, a nie spółka skarbu państwa – Poczta Polska. Co interesujące, bezpośredni nadzór nad realizacją umowy został „scedowany” na Sąd Apelacyjny w Krakowie.
Jak w lipcu 2015 roku podała „Gazeta Wyborcza”, do nieprawidłowości dochodziło przy samym rozpatrywaniu wniosków przetargowym. Decydującą rolę w wyborze oferty miał kierownik Wydziału Zamówień Publicznych w Centrum Zakupów dla Sądownictwa. Jak ustaliliśmy, w tym czasie głównym specjalistą ds. zamówień publicznych w CZdS był Zenon Dobosz, zatrudniony jednocześnie na podobnym stanowisku w krakowskim Sądzie Apelacyjnym. Centrum Zakupów dla Sądownictwa zostało powołane w 2012 roku, czyli rok przed feralnym przetargiem. Formalnie instytucja podlegała wówczas Dyrektorowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie, którym był wówczas Andrzej P., aresztowany w grudniu 2016 roku w związku z aferą korupcyjną. Co znamienne, już w 2013 roku podczas kontroli Najwyższej Izby Kontroli, NIK dopatrzyła się nieprawidłowości polegającej na akceptacji przez Dyrektora i Głównego Księgowego Sądu sprawozdań finansowych za 2012 r. i sprawozdania budżetowego Rb-40 za 2012 r., pomimo że zawierały różny wynik finansowy (różnica wynosiła 400 tys. zł).”
Przypomnijmy, że śledczy badają sprawę funkcjonowania krakowskiego Sądu Apelacyjnego od grudnia, kiedy to CBA zatrzymała główną księgową która wspólnie z wicedyrektorem Sądu Apelacyjnego w Krakowie zatwierdzała fikcyjne umowy sądu z zewnętrznymi firmami, miała brać od tych firm łapówki w postaci pieniędzy, telefonu, komputera, zegarka, a nawet wizyty u kosmetyczki.
Jak już informował portal wPolityce.pl, korzyści z umów zawieranych z zewnętrznymi firmami miał osiągać również dyrektor krakowskiego sądu. Według wstępnych ustaleń mógł na tym procederze zarobić nawet kilkaset tysięcy złotych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323213-afera-goni-afere-nowe-niepokojace-informacje-z-krakowa