Obrońcy prawa i praworządności mają bardzo lekki stosunek do prawa i praworządności. Ich zdaniem przestrzeganie prawa obowiązuje tylko jedną stronę. Nie ich.
Tak zwani obrońcy demokracji, przez ostatni miesiąc, przez wszystkie przypadki odmieniali słowo praworządność. To w jej obronie miała być okupowana sala plenarna w Sejmie (tak przynajmniej mówi jedna z wersji, bo posłowie w pewnym momencie sami pogubili się przeciw czemu protestują). Politycy PO mieli protestem wymusić na partii rządzącej przestrzeganie prawa i ponowne uchwalenie, ich zdaniem, nielegalnie przyjętego budżetu. Zabawne, że protest rozpoczął się przed głosowaniem nad budżetem. Przeniesienie obrad do sali kolumnowej, było wynikiem okupacji, a nie na odwrót, więc tłumaczenie, że się protestuje z powodu wadliwego przyjęcia budżetu, jest nieco przestrzelone. No, ale jakoś ten protest trzeba było uzasadnić.
Obrońcy praworządności pokazali nam jednak nie raz, że mają selektywne podejście do praworządności. Wszyscy, jak jeden mąż, rzucili się na ratunek senatorowi Piniorowi, histerycznie krzycząc, że jest on ofiarą kaczystowskiego reżymu i politycznych prześladowań. Nie interesowały ich dowody, bo te na pewno zostały spreparowane przez dyktatora. Niestety ujawnione w programie Anity Gargas stenogramy podsłuchów (zleconych za rządów PO!), tezę obrońców Piniora obalają z hukiem. Choć to bardzo przykre, wszystko wskazuje na to, że legenda pokonała się sama.
Miłośnikom praworządności nie przeszkadzało także, że na czele pozasejmowych jej obrońców stanął człowiek będący na bakier z prawem, czyli zalegający z dużą kwotą alimentów. Rzecz rozeszła się po kościach, wystarczyło tłumaczenie, że to przecież prywatna sprawa i nikomu nic do tego. Bo tu przecież chodzi o pilnowanie praworządności publicznej, a nie prywatnej. Niestety okazało się, że jak ktoś ma problemy z prawem prywatnie, to i do publicznych funkcji się nie nadaje. Szef Komitetu Obrony (własnych) Dochodów okazał się nie być zdeklarowanym społecznikiem, a dobrze opłacanym najemnikiem. Co więcej opłacanym na podstawie lewych faktur, z publicznych składek. Znalazło się jednak na to określenie: „niezręczność”.
Za chwilę wobec sejmowych obrońców praworządności padnie hasło: „sprawdzam”. M.in. marszałek Tyszka z Kukiz‘15 zapowiada ukaranie posłów, którzy dopuścili (się nie ma co do tego wątpliwości) złamania prawa.
Tak, będę za ukaraniem posłów, którzy łamią prawo. Ich kalkulacje PR-owe nic mnie nie obchodzą, gdy chodzi o godność Państwa Polskiego
-napisała na TT Stanisław Tyszka.
Jeśli więc nasi obrońcy praworządności są szczerzy - z uśmiechem na ustach przyjmą nałożone na nich kary. Przecież sami mówią, że nie może być tolerancji dla łamania prawa.
Jeśli jednak będą protestować przypomnijmy sobie wówczas słowa Stefana Niesiołowskiego, które tłumaczą nam, czego tak naprawdę broni część opozycji:
Dzięki takim zgromadzeniom, dzięki takim hasłom odzyskamy, co nam podstępem zabrano!
Oj, coś mi się wydaje, że jeszcze nie prędko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/323071-jesli-nasi-obroncy-praworzadnosci-sa-szczerzy-radosnie-przyjma-nalozone-na-nich-kary-przeciez-sami-mowia-ze-nie-moze-byc-tolerancji-dla-lamania-prawa