34. posiedzenie Sejmu się rozpoczęło, choćby politycy Platformy nie wiem jak głośno mówili co innego. Wróciły stare zasady pracy dziennikarzy w Sejmie, a nawet – mówiąc pół żartobliwie – nieco poszerzone, bo do grudnia na galerię nie można było wnosić plecaków, a zdjęcia można było robić tylko z jednego, dość wąskiego miejsca – dziś było inaczej. Co będzie jutro, trudno przewidzieć, ale można postawić pięć krótkich wniosków po dzisiejszym zamieszaniu.
1) Polityka to zajęcie dla ludzi cierpliwych i opanowanych, strategów, a nie dla rozhisteryzowanych śpiewaków czy amatorów szarpiących za nogawki konkurentów do palmy pierwszeństwa na opozycji. Czasem trzeba umieć dostrzec porażkę, cofnąć się i rozpocząć kolejny etap marszu. PiS tej cierpliwości dowiódł przez osiem lat bycia poza władzą. Jeśli Platforma i Nowoczesna w porę się nie opamiętają, może je czekać jeszcze dłuższy rozbrat z obecnością w parlamentarnej większości (jeśli w ogóle do niej powrócą).
2) Ryszard Petru okazał się (przynajmniej chwilowo) politykiem rozsądniejszym od Grzegorza Schetyny. Zrozumiał (być może za radą swojej doradczyni), że nie tylko portugalska eskapada jest dla niego i partii sporym problemem, ale i absurdalna okupacja sali sejmowej. Natychmiast zmienił więc front. Gdyby posłuchać go tylko dziś, wydawać by się mogło, że to człowiek, który w życiu nie popierałby przesiadywania po nocach na ciemnej sali obrad. A Schetyna? Nie dziwią jego dzisiejsze nerwy i pyskówki pod adresem dziennikarzy (których rzekomo tak broni). Musi wiedzieć, że dostał poważny cios. Przegrał szalenie ważne starcie. I to przegrał z kretesem. Śmiało może oczekiwać kolejnego sondażu, w którym jego partia będzie miała jednocyfrowe poparcie.
3) Liderzy PO są tak poirytowani dzisiejszą klęską, tak puszczają im nerwy, że można się po nich spodziewać wszystkiego (zwłaszcza że w partii wciąż jest aktywna grupa 40-latków palących się do robienia spektakularnego cyrku). Muszą jednak uważać, bo w głowach polityków PiS i Kukiz‘15 może zrodzić się szatański plan: prowadzenie obrad przejmuje wicemarszałek Stanisław Tyszka i wprowadza w życie swoją (i Pawła Kukiza) receptę na protest cyrkowców: jednego po drugim wyklucza z obrad. Klubowi Kukiz‘15 to zaszkodzi? Nie. A może nawet pomóc w budowaniu wizerunku środowiska bezkompromisowego, które temperuje parlamentarnych nierobów. PiS nie będzie miał z tym nic wspólnego, a Platforma nie będzie miała jak przeszkadzać w pracach Sejmu. Pozostanie jej realizacja tytułowego nakazu z felietonu Macieja Pawlickiego.
4) Jarosław Kaczyński znów powiedział: szach! Chyba jeszcze dużo wody w Wiśle musi upłynąć, zanim liderzy opozycji zrozumieją, że – na własne życzenie – grają w innej lidze. Najpierw jeden chce rozmawiać, po czym na rozmowy dwukrotnie nie przychodzi, drugi zaś zgłasza rewolucyjną propozycję kompromisu, z której po paru godzinach się wycofuje. Jak można traktować ich poważnie? Wreszcie drugi musiał podkulić ogon i wejść w fazę udawania, że z żadną okupacją nie miał nic wspólnego, a pierwszy padł ofiarą banalnie prostego zagrania – otwarcia posiedzenia na dwie minuty, natychmiastowego rozstrzygnięcia problemu numeracji posiedzeń i szybkiego wyjścia niemal wszystkich klubów z sali obrad. Niemal, bo – patrz punkt 5.
5) Platforma została z tym swoim protestem na sali sejmowej jak Himilsbach z potencjalnym angielskim. A Kaczyński może dziś sobie spokojnie pooglądać rodeo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322967-platforma-zostala-z-tym-protestem-jak-himilsbach-z-angielskim-5-wnioskow-po-sejmowym-zamieszaniu