Gdzie tak naprawdę rozgrywano największą aferę z czasów Platformy Obywatelskiej, która obnażyła państwo Donalda Tuska? Okazuje się, że specyficzna i podejrzanie nieudolna walka z Marcinem P. oraz jego finansową piramidą „Amber Gold” nie toczyła się w prokuratorskich pokojach, ale raczej w gabinetach władzy. Tam „rozmawiano” o tej sprawie tak bardzo intensywnie, że sprawa prokuratorskich zaniechań przestała kogokolwiek interesować.
Dzisiejsze przesłuchanie prokuratora Bogusława Michalskiego z byłej Prokuratury Generalnej mogły drażnić członków komisji śledczej, a także widzów tego widowiska, które zamieniło się w swoisty akt oskarżenia przeciwko państwie Donalda Tuska. Tymczasem Michalski potwierdził to co przed kilkoma tygodniami powiedział Jarosław Gowin, czyli informacje o gabinetowym stylu rozwiązania kryzysu, którym dla rządów PO, stała się afera Amber Gold. Michalski potwierdził, że Andrzej Seremet spotykał się z trójmiejskimi prokuratorami, by „rozmawiać” na temat tego gigantycznego przekrętu. Seremet miał rzekomo nie szczędzić śledczym wyrzutów i ostrych słów na temat ich nieudolności. Tych spotkań miało być kilka, ale, przynajmniej formalnie, niewiele one wniosły do sprawy.
Z zeznań świadków wynika, że i Donald Tusk lubił spotykać się z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości w swoim gabinecie. On też pohukiwał na swoich podwładnych, czyli Andrzeja Seremeta i Jarosława Gowina. Wszystkie te spotkania łączyło zacisze gabinetów i poufność, która może dziwić w kontekście skali przekrętu Marcina P.
CZYTAJ TAKŻE;Co „dogadywano” w gabinecie Andrzeja Seremeta? Komisja śledcza ds. Amber Gold kompromituje śledczych!
To w tych gabinetach miały zapadać decyzje dotyczące dalszych losów aferzysty i sposób zamknięcia tej kompromitującej dla dawnego wymiaru sprawiedliwości sprawy. Przebieg tych spotkań wciąż jest jednak niejasny. W oficjalnych dokumentach próżno szukać śladów po formalnych ustaleniach „nasiadówek” Tuska i Seremeta. Przesłuchiwani przez komisję świadkowie nagle tracą też pamięć, gdy posłowie dopytują ich o szczegóły. Tymczasem zakulisowe, pozbawione transparentności działania, są jednocześnie istotą afery Amber Gold i procederu Marcina P. To dziwne zbiegi okoliczności i podejrzane zaniechania śledczych dawały mu ochronę i zapewniały wieloletnią bezkarność.
Dlaczego więc najważniejsi ludzie w państwie, zamiast publicznie informować o swoich ustaleniach, woleli spotykać się w wąskich gronach. Co naprawdę ustalano i „dogadywano”, siedząc w wygodnych fotelach? To wszystko ustalić ma komisja śledcza. I ustali z pewnością.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/322816-spotkania-w-gabinetach-czyli-jak-tusk-i-seremet-sprzatali-po-amber-gold-siedzac-w-wygodnych-fotelach