Mateusz Kijowski wciąż tłumaczy się ze sprawy faktur. Jego firma wzięła od KOD 90 tys. złotych za rzekome usługi informatyczne.

Wszyscy byli przekonani wtedy, że to najlepsze rozwiązanie, które nie próbuje żadnych, nie wiem, fałszywych obejść budować -

— mówił wczoraj na spotkaniu w Kędzierzynie-Koźlu, co zacytowały „Wiadomości” TVP1.

Czy jednak na pewno „wszyscy byli przekonani”, wszyscy wiedzieli?

Ja mogę powiedzieć w swoim imieniu, mogę powiedzieć w imieniu wszystkchL ja nie wiedziałam -

— twierdziła kilka dni temu Magdalena Filiks z zarządu KOD.

Tak samo twierdzi Radomir Szumełda, członek zarządu KOD:

Ja też nie wiedziałem.

Kijowskiemu wiary nie daje również Włodzimierz Radwaniecki, szef Straży KOD Pomorskie. Podnosi sprawę amerykańskiej wyprawy lidera KOD:

A także kwestię rzekomych ataków hakerskich na strony KOD, których wcale nie było:

Wygląda jednak na to, że Mateusz Kijowski może naprawdę nie wiedzieć, że zrobił coś niewłaściwego. „Wiadomości” zacytowały jego szokującą wypowiedź z Kędzierzyna-Koźla:

Dzisiaj wprowadzono w różnych obszarach zasadę, że można kraść. No to w porządku, nie będziemy ich „prosili” [nieczytelne - red.], bo to jest ok.

Kijowski się oczywiście myli. Zasada, że można kraść, rzeczywiście obowiązywała, ale przed zmianą władzy. Teraz kraść nie można, i dlatego właśnie tylu ludzi wpadło we wściekłość i to w ich obronie powstał KOD.

Wniosek jest prosty: Kijowski się spóźnił na swoją epokę.

Skaj